Nie masz konta? Zarejestruj się

Akweny śmierci

25.07.2007 00:00
Pływanie na niektórych kąpieliskach w powiecie chrzanowskim, choć pod okiem ratowników, tak naprawdę odbywa się na własne ryzyko. Rzeczywistość pokazuje, że ci, którzy mają czuwać nad naszym bezpieczeństwem, w pewnym momencie mogą być bezradni.

Pływanie na niektórych kąpieliskach w powiecie chrzanowskim, choć pod okiem ratowników, tak naprawdę odbywa się na własne ryzyko. Rzeczywistość pokazuje, że ci, którzy mają czuwać nad naszym bezpieczeństwem, w pewnym momencie mogą być bezradni.

Nad Zalew Chechło w Trzebini, pomimo nie najczystszej wody, wciąż przychodzą setki letników. Zbiornik ten to również głęboka trumna, bo tamtejsi ratownicy nie dysponują właściwie żadnym sprzętem.
- Tak naprawdę w porządku jest tylko personel. Jeszcze poprawnie oznaczono żółtymi i czerwonymi bojami strefy dla umiejących i nieumiejących pływać. Brakuje natomiast wyposażenia medycznego – mówi Marek Machaczka, wiceprezes małopolskiego WOPR-u. Towarzyszyliśmy mu podczas kontroli dwóch kąpielisk w gminie Trzebinia: na Zalewie Chechło i bolęcińskim Gliniaku. – Ratownicy, zatrudnieni na kąpielisku na Chechle, nie mają przenośnego inhalatora tlenowego. To urządzenie ogromnie zwiększa szansę przeżycia osób, które przed chwilą się topiły. Zgrozą jest, że nie posiadają zwykłych nożyczek, kosztujących kilkanaście złotych, kropli walerianowych, żołądkowych. Powinni siedzieć na podwyższonym stanowisku, żeby móc się przebić przez hałas. To stanowisko ratownicze nad Zalewem Chechło, gdzieś na brzegu, na małej skarpie, między drzewami, może byłoby dobre dla fakira, ale nie dla ludzi czuwających nad bezpieczeństwem innych. Na łodzi, oprócz wioseł, nie ma nic. Gdyby rzeczywiście trzeba było ruszyć do akcji, to ratownicy właściwie mogą liczyć tylko na swoje umiejętności.
Według sierżanta Wojciecha Staufera-Kamińskiego z Komisariatu Wodnego Policji w Krakowie, jeszcze gorsza sytuacja jest na bolęcińskim Gliniaku.

Czy podczas wypoczynku na okolicznych kąpieliskach, na przykład w razie zasłabnięcia w wodzie, możemy liczyć na pomoc? Takie pytanie padło na powiatowej komisji bezpieczeństwa, której przewodniczy Janusz Szczęśniak, chrzanowski starosta. Policjanci, instruktorzy małopolskiego WOPR, urzędnicy, postanowili to sprawdzić. Towarzyszyliśmy im podczas kontroli dwóch kąpielisk w gminie Trzebinia: na bolęcińskim Gliniaku i Zalewie Chechło.

Po piwie do wody
Mł. insp. Marek Gorzkowski, komendant KPP w Chrzanowie o Gliniaku:
- Dotychczas było to strzeżone kąpielisko. W tym roku już tak nie jest, nie ma tutaj ratowników. Właściciel lokalu odpowiada jedynie za kawałek ziemi przy zbiorniku. Niby wszystko gra, za wyjątkiem jednego: po wypiciu piwa można ze stolika wpaść wprost do wody.
Sierżant Wojciech Staufer-Kamiński z Komisariatu Wodnego Policji w Krakowie, wieloletni ratownik:
- Najczęstszymi przyczynami utonięć są: alkohol, szok termiczny, skurcze mięśni. W latach 2001-2006 topiło się na akwenach w całej Polsce 4.494 osoby. Utonęło 3.788. W Małopolsce utonęło w tych latach 307 osób (88 pod wpływem alkoholu). Na bolęcińskim Gliniaku brak przede wszystkim tabliczek informujących o zakazie kąpieli.
Mł. asp. Grzegorz Sokolnicki, rzecznik KPP w Chrzanowie:
- W przypadku Gliniaka sporządziliśmy protokół pokontrolny. Obecnie prowadzimy postępowanie pod kątem ewentualnego skierowania do sądu grodzkiego wniosku o ukaranie dzierżawcy bądź właściciela tamtego terenu.
Marek Machaczka, instruktor małopolskiego WOPR:
- W akwenie jest dużo wodorostów. Osoba, która się w nie zapląta, może łatwo utonąć. Tutaj nie ma nic, co zapewniałoby bezpieczną kąpiel.

Za 20 tysięcy ryzykują życie
Ratownicy na strzeżonym kąpielisku na Zalewie Chechło siedzą w cieniu drzew. Łódź wyciągnęli na brzeg.
- Jeden ratownik powinien pływać w łódce, zabezpieczając kąpiących się od strony wody; dwóch zabezpiecza kąpielisko od strony plaży. To, co zastaliśmy na Chechle, jest niedopuszczalne – stwierdza sierżant Wojciech Staufer-Kamiński z krakowskiej policji wodnej.
- To stanowisko ratownicze może byłoby dobre dla fakira, ale nie dla ludzi czuwających nad bezpieczeństwem innych. Na łodzi, oprócz wioseł, nie ma nic. Gdyby rzeczywiście trzeba było ruszyć do akcji, to ratownicy właściwie mogą liczyć tylko na swoje umiejętności – dodaje Marek Machaczka z małopolskiego WOPR.
Kto odpowiada za wyposażenie stanowisk ratowniczych w sprzęt?
- Strony podpisujące umowę, czyli z jednej strony ratownicy (bądź miejscowy WOPR), z drugiej właściciel czy dzierżawca ośrodka – wyjaśnia Machaczka.
O jakich kwotach mówimy?
- Koszt zatrudnienia przynajmniej dwóch ratowników na dwa miesiące to około 10 tysięcy złotych. Drugie tyle trzeba wydać na wyposażenie, ale nowe i profesjonalne, które zostanie na kolejne sezony. Na takich kąpieliskach, jak na Zalewie Chechło, za 20 tysięcy złotych ryzykuje się ludzkie życie. W tej sytuacji można by skierować wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego, ale z praktyki wiem, że lepsze skutki odnosi prewencja. Mam nadzieję, że gdy następnym razem będziemy kontrolować kąpielisko na Chechle, to wszystko będzie O.K. – mówi.

To złodzieje kradną...
Komendant Marek Gorzkowski do starosty Janusza Szczęśniaka:
- Czy poprawiłoby się bezpieczeństwo na Zalewie Chechło, gdyby w sezonie pływała po nim policyjna łódka?
- Myślę, że najpóźniej w przyszłym roku będziecie mieli taką łódkę – zapewnia starosta chrzanowski.
Podinspektor Tomasz Zając, komendant Komisariatu Policji w Trzebini:
- Mój funkcjonariusz właśnie szkoli się na jeziorach mazurskich. Będzie posiadał wszystkie uprawnienia do pływania łódką.
Co o tym wszystkim sądzą ratownicy, zatrudnieni na kąpielisku na Zalewie Chechło?
Piotr Ochwat z Trzebini, ratownik z siedmioletnim stażem:
- Naprawdę się staramy. Kąpiący mogą się czuć bezpiecznie. To, że brakuje niektórych sprzętów, czasem tabliczek informacyjnych, wynika ze złodziejstwa. Tutaj potrafią w nocy wszystko ukraść.
Łukasz Dulowski


Na zdjęciu: Sierżant Wojciech Staufer-Kamiński z Komisariatu Wodnego Policji w Krakowie przypomina ratownikom, zatrudnionym na kąpielisku na Zalewie Chechło w Trzebini, że bez odpowiedniego wyposażenia narażają innych i siebie na utratę zdrowia i życia. Ta praca to nie tylko oglądanie ładnych plażowiczek, ale również ogromna odpowiedzialność.


W 2006 roku utonęło w powiecie chrzanowskim 6 osób, w tym roku 1 osoba 
W latach 2001-2006 topiło się w Polsce 4.494 osób, utonęło 3.788 osób

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 30 (795)
  • Data wydania: 25.07.07

Kup e-gazetę!