Nie masz konta? Zarejestruj się

Były prezes zamojskiego PGK Franciszek Josik uważa, że w spółce miejskiej i wokół niej działa... Grupa przestępcza

11.12.2019 22:38 | 0 komentarzy | 1 276 odsłona | red

„W naszej firmie od dwóch lat, jeżeli chodzi o przetargi, w większości były to przekręty; kilkanaście. Charakter tych spraw i ich rozpiętość każą myśleć, że działa grupa przestępcza. Żeruje na majątku PGK, ale swoje działania rozszerza także na Zamość: na developerkę, zoo, a ostatnio zagnieździła się również w TBS (Towarzystwo Budownictwa Społecznego Sp. z o.o., także spółka miejska - przyp. red.) - Franciszek Josik, wieloletni prezes zamojskiego PGK, ogłosił to podczas specjalnie zwołanej (15 października) konferencji prasowej. Te słowa wstrząsnęły
Zamościem.
- Mieszkańcom Zamościa należy się informacja i prawda - tłumaczył powody swojego - trzeba
przyznać, odważnego wystąpienia.

0
Były prezes zamojskiego PGK Franciszek Josik uważa, że w spółce miejskiej i wokół niej działa... Grupa przestępcza
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

Pierwsze było CBA
Jak podkreślał Josik, impulsem, by obnażyć kulisy działania układu zamojskiego, było...
Centralne Biuro Antykorupcyjne, które zainteresowało się przetargiem na fotowoltaikę w
Regionalnym Zakładzie Zagospodarowania Odpadów w Dębowcu. To właśnie o tym ustawionym
(?) przetargu pisaliśmy w serii naszych publikacji. Ujawniliśmy, że PGK, wybierając ofertę
zamojskiej firmy za 8,5 mln zł, mogło przepłacić za inwestycję 2 mln zł (!). Dziwnym trafem
spółka zleciła wykonanie dokumentacji inwestycji siostrze właściciela firmy, który potem wygrał
ów przetarg. Ponadto zwycięzca przetargu przedstawił sfałszowane referencje (których notabene
PGK nie sprawdzał) i niemal dokładnie podał cenę inwestorską (niektóre sformułowania były
kalką z kosztorysów). Do tego właśnie przetargu m.in. odniósł się prezes Josik.
- Przepracowałem 21 lat na stanowisku prezesa, a PGK ma już 65 lat i takiej sytuacji nigdy nie
mieliśmy. Jest mi przykro, że mówię o swojej firmie, ale pora to wreszcie przeciąć. Złodziejstwo
trzeba czerwonym żelazem wypalić - mówił prezes, tłumacząc dlaczego o przekrętach podczas
tego i innych przetargów zawiadomił prokuraturę. - Może niedługo odejdę na emeryturę, ale nie
mogłem z tym zostawić mieszkańców Zamościa. Także naszej załogi, która dziś jest w bardzo
trudnej sytuacji - ma przełamany kręgosłup i sumienie. Zgłoszenie spraw do organów ścigania,
to mój obowiązek.
Podkreśla również, że o odkrytych przez siebie rewelacjach szczegółowo opowiedział radzie
nadzorczej spółki (spotkał się z nią dwukrotnie), używając również określenia „grupa
przestępcza".

Niczym ośmiornica
Według Franciszka Josika zamojską grupą przestępczą kieruje Jarosław Maluha, prezes
zarządu PGK Sp. z o.o. (spółką kieruje od 19 sierpnia 2016 r., po ujawnieniu afery nagle
zachorował i jest na długotrwałym zwolnieniu lekarskim). - To nie ulega wątpliwości, bo cała
wielka operacja zaczęła się na naszym majątku - mówi z pełnym przekonaniem. I wylicza
pozostałe osoby z układu: - To na pewno Rafał B. (syn prominentnego polityka - przyp. red.) i
Robert K. (przedsiębiorca, mąż pani prokurator). - Rozszyfrowałem tę grupę i kilkanaście
przetargów. Wiem, kto wokół czego się kręci - zapewnia. Z jego doniesień wynika również, że w
otoczeniu tego układu ważną rolę odgrywa Klaudia Malec, dziś prokurent, dyrektor do spraw
organizacji i usług komunalnych w spółce. - Powiedzmy sobie jasno: to przedłużenie
złodziejskiej ręki prezesa Maluhy - dodaje. I po kolei wylicza „przekręty" w przetargach,
grupując je w pakiety. O części z nich pisaliśmy na łamach TZ.
Jednym, największym, dotyczącym wspomnianej fotowoltaiki, zajmuje się zamojska
Prokuratura Okręgowa. Oprócz opisanych przez nas szczegółowo dziwnych zbiegachokoliczności, które w ostateczności miały służyć temu, żeby wygrał ten, kto miał wygrać, prezes Josik ujawnia kolejne.

- Trzeba sobie jasno powiedzieć: prezes Maluha wiedział kto będzie wykonawcą tych instalacji
i robót. A przedstawiony przez tego wykonawcę kosztorys był naciągnięty na te 2 mln zł w kilku
pozycjach. Na przykład stację trafo zamiast 200 tys. wyceniono na 800 tys. zł, a panele
fotowoltaiczne zamiast 750 zł - na 1000 zł - wylicza.

Pakiety koleżeńskie
Trzema kolejnymi przetargami (na łączną kwotę ok. 450 tys. zł), które łączy mąż pani
prokurator (pisaliśmy o nich w tekście „Kto w końcu pozamiata w PGK?") z uwagi na powiązania
rodzinne zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Radomiu. Wiele wskazuje na to, że mogły być
„ręcznie" sterowane przez samego prezesa Maluhę.

Kolejny pakiet przetargów łączy Konrad T. (w PGK mówiono o nim „Misio"; pisaliśmy o nim
przed tygodniem). - Tak się złożyło, że wygrał już trzy przetargi (wartość 176,6 tys. zł brutto -
przyp. red.). Dziwnym trafem Konrad T. jest też podwykonawcą wymiany lamp na ledowe na
terenie Zamościa.

I następny pakiet, Josik nazywa go „meblowym", dotyczy firmy z Sitańca (jej właściciel jest
kolegą prezydenta Wnuka), która „wygrywała i meblowała gabinet prezesa, PGK na Kruczej,
budynek oczyszczalni ścieków". Teraz jeszcze zajmuje się konserwacją bram na terenie RZZO w
Dębowcu.

- Nie będę mówił o drobnych sprawach: o piasku czy przetargu na ochronę mienia - dodaje
Josik. I zapewnia, że złoży doniesienia o kolejnych przetargach.
Prezes odniósł się także do „lojalek", jakie za rządów Maluhy dostawali do podpisania
pracownicy. Jednym z 12 punktów oświadczenia jest zobowiązanie, że przez 15 lat (po
zaprzestaniu wykonywania czynności na rzecz PGK) nie ujawnią tajemnicy przedsiębiorstwa.
Czyli do śmierci (!). Jest też punkt mówiący o uczciwości. - Prezes powinien to pytanie zadać
sobie, a nie pracownikom - zauważa były prezes PGK.
I stanowczo oświadcza, że nie zamierza nigdy wracać na stanowisko prezesa, bo ma inne plany
życiowe.

Franciszek Josik zastrzega przy tym, że zwołana przez niego konferencja i ujawnienie kulisów
działania grupy przestępczej, nie ma związku z wyborami. To wyższa konieczność. Dodajmy, że
prezes kandyduje do zamojskiej Rady Miasta z listy PiS. Jako radny zapewne szczegółowo
prześwietli wszystkie spółki miejskie. Pytany zaś, czy po konferencji nie obawia się kolejnej próby
zwolnienia go z pracy, odpowiedział: - Wszystko jest możliwe".
Jadwiga Hereta
(Tekst opublikowany w Tygodniku Zamojskim 17 października 2018)