Przełom Online
Na morderczej trasie w Tatrach biegacz z Psar spalił 13 tysięcy kalorii
Krzysztof Gąsior ukończył w sobotę najtrudniejszy ultramaraton górski w Polsce. Przebiegł 71-kilometrową trasę Biegu Granią Tatr z przewyższeniami sięgającymi 5 tysięcy metrów.
Wyczerpująca trasa wiedzie Doliną Chochołowską, później granią Tatr Zachodnich zawodnicy docierają na Halę Ornak. Przez Dolinę Tomanową wybiegają na Czerwone Wierchy i kierują się do Kasprowego Wierchu. Dalej zbiegają do Hali Gąsienicowej i przez Dolinę Pańszczycy wspinają się na Krzyżne. Stamtąd do Doliny Pięciu Stawów Polskich i do Zakopanego. Tam na stadionie COS-u przygotowana jest meta. Wszyscy wystartowali w sobotę o 4 rano.
W tegorocznej edycji uczestniczyło 350 osób. W tym gronie był Krzysztof Gąsior z Psar.
- Osiągnąłem kosmiczny jak dla mnie wynik 14 godzin i 48 minut. Dało mi to 156. miejsce. Najtrudniejszy na trasie był dla mnie zbieg z Krzyżnego do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Tam już ma się 50 km w nogach i 4200 przewyższenia. Bardzo dłużyły mi się Czerwone Wierchy. Mimo pięknych widoków nie mogłem ich podziwiać, bo byłem tak skoncentrowany na trasie i kamieniach, jak nogę ustawić. Cała trasa jest bardzo wymagająca. Na mecie była euforia z ukończenia tak trudnego biegu i znalezienia się w elicie biegaczy ultra w Polsce. Na trasie spaliłem około 13 tysięcy kalorii. Głównie piłem colę i izotonik. Nie byłem w stanie nic zjeść z wyjątkiem garści winogron, kawałka arbuza i trzech musów owocowych - opowiada Krzysztof Gąsior z Psar.
Do tego startu przygotowywał się dwa lata.