Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

OPINIA. Król Śniegu

16.04.2013 13:50 | 0 komentarzy | 2 710 odsłony | red
W ostatni weekend Michał Matyja, na co dzień siatkarz libiąskiej „Janiny” przypieczętował swoją wygraną w Snow Volleyball Tour 2013 - cyklu międzynarodowych zawodów siatkówki… na śniegu.
0
OPINIA. Król Śniegu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W ostatni weekend Michał Matyja, na co dzień siatkarz libiąskiej „Janiny” przypieczętował swoją wygraną w Snow Volleyball Tour 2013 - cyklu międzynarodowych zawodów siatkówki… na śniegu.

Zawody w tej specyficznej odmianie siatkówki odbywały się od początku marca do kwietnia w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i Włoszech w rejonach górskich.

Michał nie tylko wygrał w mającej coraz większy prestiż międzynarodowy imprezie, ale też - a może przede wszystkim - z przeciwnościami losu. Aby móc uczestniczyć w takim turnieju niezbędne były środki finansowe. Młody libiążanin z własnej kieszeni nie był w pełni zdolny sfinansować takiej eskapady. Potrzebował pieniędzy. Nie jakiś wielkich kwot, bo chciał zdobyć środki na „zalanie baku’ swojego samochodu, by móc dojechać do miejsc rozgrywania zawodów.

Zbiórka szła opornie, bo i chętnych na pomoc było „jak na lekarstwo”. Koniec końców dzięki wydeptywanym ścieżkom do lokalnych instytucji i firm udało się dopiąć wyjazdowy budżet. Pomogli nieliczni między innymi macierzysty klub i firma Kreatywne Maluchy. Dla innych impreza wydawała się być tylko dość egzotyczną zabawą młodego sportowca. Tymczasem media lokalne i ogólnopolskie po odniesionych przez Michała sukcesach zainteresowały się siatkówką rozgrywaną na śniegu.

Pojawiły się liczne materiały w gazetach i telewizji. Sponsorzy, dla których występy Matyi mogły być sporą reklamą chyba w tym momencie zaczęli pluć sobie w brodę, że nie pomogli młodemu zawodnikowi sfinansować udziału w turnieju. Jednak zgodnie ze starym porzekadłem „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, a raczej może wyjść.

Kolejna edycja Snow Volleyball Tour, która z biegiem czasu nabiera coraz większej renomy zwłaszcza zagranicą i jest coraz bardziej dostrzegalna w naszym odbędzie się już za rok. Może wtedy łatwiej będzie o pomoc w sfinansowaniu wyprawy, ba może sponsorzy będą walczyć o względy siatkarza z Libiąża? Tego Michałowi Matyi życzę, by sportowiec taki jak on w swojej pracy mógł się skupiać tylko na osiąganiu jak najlepszych wyników sportowych, a nie na szukaniu na własną rękę pieniędzy, które w dość przyziemny sposób pozwalają na realizacje sportowych planów i marzeń.

Bartłomiej Gębala
bartłomiej.gebala@przelom.pl