Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Z Awdijiwki do Chrzanowa (WIDEO)

22.02.2024 17:04 | 5 komentarzy | 3 872 odsłony | Alicja Molenda
- Na froncie trzyma nas wiara. I tu nie chodzi tylko o wiarę w Boga, ale bardziej o wiarę w zwycięstwo. To nas trzyma! - mówi Dima, żołnierz walczący w okopach niedaleko Awdijiwki. Do Chrzanowa przyjechał na kilka dni. Na przepustkę. Tutaj ma najbliższych. Z Dimą rozmawia Alicja Molenda.
5
Z Awdijiwki do Chrzanowa (WIDEO)
Dima - ukraiński żołnierz
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

O Awdijiwce w Ukrainie, w ostatnich dniach znów jest głośno. Czy miasto szturmowane od czterech miesięcy przez Rosjan się poddało?

- Nie. My się tylko z niej wycofaliśmy. Miasto, jest kompletnie zniszczone. Armii brakuje amunicji.

Od początku wojny tam jesteś?

- Nie. Wcześniej byłem obrońcą Zaporoża. W którymś momencie zostaliśmy przerzuceni do Awdijiwki.

Opowiedz coś o Awdijiwce.

- To nieduże jak na Ukrainę miasteczko w okręgu donieckim. Miało 32 tys. mieszkańców. Miało, bo oni albo zginęli, albo wyjechali. Jest ważne dla Rosjan tak, jak cały ten przemysłowy region. Nie znałem wcześniej Awdijiwki. Nie jestem stamtąd. Teraz to ruina. Urodziłem się i mieszkałem z rodzicami i siostrą w okręgu zaporoskim. Tam został nasz tata i nasz dom. Tata nie może wyjechać z okupowanych terytoriów. Jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Od czasu do czasu wysyła filmiki stamtąd mamie, siostrze i mnie. Tęsknimy za tatą i domem. Ostatni raz widzieliśmy się przed wojną.

Kilka dni temu przyjechałeś do Chrzanowa.

- Tak. Dostałem pierwszy raz przepustkę. Na tydzień. Tutaj od dwóch lat mieszkają moja mama, siostra i siostrzenica. Otrzymałem wymagane dokumenty o ich zameldowaniu i dostałem zgodę na kilkudniowy wyjazd do Polski, żeby się z nimi zobaczyć. Przed wojną jakiś czas w Polsce pracowałem. Dwa lata temu, gdy Rosja zaatakowała nasz kraj, zgłosiłem się do armii na ochotnika.

Z Awdijiwki do Chrzanowa jest prawie 1600 km.

- I podróż długa. Jechałem prawie dobę. Autobusami. Z dwoma przesiadkami. Dniepr-Kijów, Kijów-Kraków. Z Krakowa do Chrzanowa.

A na granicy?

Granica jest zablokowana z powodu protestu rolników dotyczącego ukraińskiego zboża. To jest dla nas i dla was bardzo bolesna sprawa.

Jak wygląda twój dzień na froncie?

- O piątej rano kawa i wyjazd z koszar na pozycje w okopach kilka kilometrów od Awdijiwki. Siedzimy w nich od 6-ej do 18-ej. We czterech albo pięciu. Służymy w obronie przeciwlotniczej. Służba trwa zwykle dwa dni. Potem są teoretycznie dwa dni przerwy w koszarach. Ale na posterunek mogą wezwać w każdej chwili. Czasem ten grafik się zmienia. Raz w tygodniu możemy jechać gdzieś do miasta, aby się porządnie umyć.

Czego wam na froncie brakuje?

- Jeśli chodzi o potrzeby życiowe, to nie narzekamy. Mamy mundury, bieliznę, buty, jedzenie. Można powiedzieć, że wszystko jest, tylko brakuje broni, amunicji i wyposażenia technicznego. O taką pomoc Ukraina apeluje do świata.

Macie na posterunkach jakieś radary, monitory?

- Mamy oczy. Cały czas patrzymy w niebo wypatrując załogowych i bezzałogowych samolotów wroga spodziewając się w każdej chwili ataku. Jak jestem tutaj,w Chrzanowie, to jest tak cicho. Wysoko na niebie widzę samoloty pasażerskie latające zupełnie inaczej niż wojskowe. Pasażerskie nad Ukrainą nie latają od dwóch lat. Na służbie nie mamy internetu, dlatego siedząc w okopach, nie mamy też kontaktu z bliskimi. Meldujemy się im dopiero po powrocie do koszar. Na służbie jesteśmy mocno skupieni. Nasza jedyna radość to pies Uma, który jest tam z nami.

Twoja mieszkająca w Chrzanowie siostra mocno wspiera ciebie i twoich najbliższych kolegów - żołnierzy.

- Tak. Dzięki niej mamy używany samochód, kamerę, buty na mróz. Przysyła nam paczki żywnościowe.

Tobie i kolegom?

- Tak. Jesteśmy jak rodzina, mocno zżyci, choć nigdy wcześniej się nie znaliśmy. Będąc tutaj, w Chrzanowie, ciągle o nich myślę.

W Chrzanowie, czekały na ciebie mama, siostra i siostrzenica Kira.

- Zrobiłem im niespodziankę, bo dotarłem tu sam, o świcie. Mama cały czas teraz coś dla mnie gotuje, a Kira nie opuszcza wujka ani na krok. Dla Kiry przywiozłem specjalny prezent od moich kolegów: ukraińską flagę z ich podpisami i życzeniami, żeby kiedyś wróciła do Zaporoża, do domu. Jest przeszczęśliwa i wszystkim się tą flagą chwali.

A na posterunku czego wam najbardzie potrzeba.

- Bardzo przydałyby się nam na posterunku kamery GoPro Hero 1, noktowizory, optyczne celowniki do karabinów.

Boisz się siedząc na służbie w okopach?

- A kto się nie boi? Tam nie ma spokoju. Jest potworne napięcie. Nie da się zasnąć, ani robić niczego innego. Naszą największą podporą jest pies. Umka.

Co was - żołnierzy - trzyma na wojnie przy życiu?

- Wiara. W Boga, i w to, że wojna się skończy i kiedyś wrócimy do domu.

A ty dokąd wracasz w piątek?

- Wracam tam, skąd przyjechałem. Na front.

-----------------------------------------------------------------

Polska-Ukraina

 

  • W sobotę, o godz. 11.00, w Chrzanowie, na Placu Tysiąclecia, odbędzie się wiec Solidarności z Ukrainą.
  • Dokładnie tego dnia mija 2. rocznica wybuchu wojny rosyjsko-uktaińskiej i 10. rocznica agresji rosyjskiej na wschodnie terytorium Ukrainy

 

*Estoński ekspert o wycofaniu się Ukraińców z Awdijiwki

**Podczas konferencji prasowej na temat odbudowy Ukrainy w PAP, prof. Paweł Kowal z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Pełnomocnik Rządu RP ds. odbudowy Ukrainy wskazał, że najważniejszym obecnie zadaniem jest dostarczenie Ukrainie amunicji i broni - w tym rakiet dalekiego zasięgu, które dosięgną celów o strategicznym znaczeniu dla wroga.„Tu konieczne jest wsparcie UE i USA. Ale ważne jest też powiązanie w głowach wyborców tego, co dzieje się na froncie z korzyściami gospodarczymi - jak rosnąca wymiana handlowa z Ukrainą czy nowe miejsca pracy - zaznaczył Paweł Kowal.

Dodał, że w ostatnim czasie w Polsce kwestia wymiany handlowej z Ukrainą toczy się w cieniu lokalnych konfliktów. Dlatego opowieść o relacjach polsko-ukraińskich wymaga dzisiaj pokazania realnych problemów, ale na tle danych z globalnej gospodarki układających się w dość pozytywną całość.

- Czyli np. mamy problem z pszenicą czy kukurydzą, ale za to rozwijamy przetwórstwo. Punktowe napięcia są naturalnym efektem w procesie zbliżenia Ukrainy do UE, szczególnie w Polsce - kraju tranzytowym. Będziemy bronić rolników, transportowców - bo każde państwo by to robiło. Ale potrzebujemy także zrozumienia po drugiej stronie - powiedział przedstawiciel resortu Spraw Zagranicznych.