Przełom Online
Człowiek kontra sztuczna inteligencja. Które zawody znikną, a jakie przetrwają?
Agnieszka Filipowicz: Czy w przyszłości roboty zabiorą nam pracę?
Iwona Burka: Prawdopodobnie w dużej części tak. Już teraz maszyny i algorytmy wypierają nas z rynku pracy. To co ważne dzisiaj, to zwracanie uwagi na rozwijanie kompetencji, które odróżniają nas właśnie od maszyn, urządzeń, algorytmów. Tego musimy mieć świadomość.
Niedawno czytałam raport z badań amerykańskich konsultantów biznesowych. Wynika z niego, że za 10-15 lat aż 12 procent miejsc pracy na rynku amerykańskim zostanie zastąpionych przez maszyny. Pani zdaniem to realny scenariusz?
- Niestety tak. Powiem więcej - szacuje się, że około 40 procent dzisiejszych zawodów zniknie.
Brzmi groźnie...
- Ale miejmy świadomość, że w przyrodzie nic nie ginie. Stare zawody zostaną zastąpione innymi.
Jakiś przykład?
- Simplicity Designer.
Brzmi ciekawie. Co to za zawód?
- Zawód, który wynika z ducha naszych czasów. Żyjemy dziś w świecie bardzo złożonym, niepewnym, skomplikowanym. Czego potrzebujemy? Ludzi, którzy potrafią upraszczać. Myśleć holistycznie, całościowo. Takich, którzy dostrzegą, gdzie w organizacji instrumenty zarządzania są przestarzałe. Simplicity Designer to osoba, która przyjrzy się organizacji z innej perspektywy, perspektywy całości. Będzie posiadała umiejętności - upraszczania i walki z marnotrawstwem. Często bywa tak, że w organizacjach czynności są dublowane, a systemy zarządzania - przestarzałe. Wprowadzamy nowe zarządzenia, a nie zastanawiamy się, czy te stare, wciąż obowiązujące, jeszcze mają sens.
Jakie zawody mają szanse przetrwać?
- Prawdopodobnie zaobserwujemy znaczący wzrost zapotrzebowania na usługi pielęgniarskie i usługi dotyczące bezpośredniej opieki medycznej. Społeczeństwa przecież się starzeją. W wielu opracowaniach wskazuje się też na analityków danych, specjalistów z branży IT, specjalistów z zakresu cyberbezpieczeństwa, internetu rzeczy i sztucznej inteligencji czy specjalistów zajmujących się upraszczaniem struktur, systemów i organizacji. Co ciekawe, wskazuje się również na tzw. strażników klimatu. Nowe zawody z pewnością będą związane z branżami i procesami kreatywnymi.
A które z popularnych obecnie zawodów mogą zniknąć za dwie, trzy dekady?
- Wśród zawodów, które najprawdopodobniej znikną z rynku w najbliższej dekadzie wskazuje się na przykład sprzedawców, kasjerów, listonoszy, dużą część pracowników świadczących prace fizyczne w fabrykach, telemarketerów, parkingowych, pośredników biur podróży. Ale to także stanowiska związane z wprowadzaniem danych do systemów, pracownicy drukarni, dyspozytorzy, inkasenci czy drwale. Wspomina się również o pracownikach restauracji typu fast food. Takie restauracje traktuje się jak linie montażowe i można je zautomatyzować, co zresztą już się dzieje.
O tym, jakie zawody powstaną w przyszłości i jakie kompetencje warto rozwijać, piszemy szerzej w aktualnym 16. numerze „Przełomu"
Komentarze
1 komentarz
Młotek, to narzędzie bardzo prymitywne, jednak nic lepszego nie wymyślono, niczym nie da się go zastąpić. Najbardziej zagrożeni wyginięciem są urzędnicy, tak sądzę, wszelkie usługi medyczne będą się miały świetnie, to oczywiste, politycy również, ich pozycji nikt i nic nie zagrozi. Zastanawia mnie, czy próbę czasu przetrwa hierarchia kościelna, ci wszyscy ważni duchowni, którzy dostatnio żyją i zarządzają 3/4 Polaków.