Gruźliczanka z saturatora albo oranżada na miejscu - przelom.pl
Zamknij

Gruźliczanka z saturatora albo oranżada na miejscu

09:38, 11.07.2014
Skomentuj

Na rogu al. Lenina (obecnie Henryka) i Grunwaldzkiej w Chrzanowie stał do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku saturator, czyli dwukołowy wózek z zamontowaną aparaturą do wytwarzania wody sodowej i mycia szklanek. Za parę groszy można było kupić napój składający się z kranówki i ewentualnie soku.

Na rogu al. Lenina (obecnie Henryka) i Grunwaldzkiej w Chrzanowie stał do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku saturator, czyli dwukołowy wózek z zamontowaną aparaturą do wytwarzania wody sodowej i mycia szklanek. Za parę groszy można było kupić napój składający się z kranówki i ewentualnie soku.

Szklanki, których obsługujący urządzenie miał kilka, były po użyciu myte, ale zabieg ten miał tylko efekt psychologiczny. W trosce o zdrowie lepiej było kupić w sklepie oranżadę i wypić ją na miejscu.

Pół wieku temu napoje chłodzące produkowano w każdej większej miejscowości naszego powiatu. W Chrzanowie wytwarzała je m.in. Rozlewnia Piwa i Wytwórnia Wód Gazowanych mieszcząca się przy al. Lenina 31, a należąca do Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. W ofercie miała dość bogaty asortyment: oranżadę, lemoniadę, wodę sodową. Oczywiście wszystkie te napoje produkowano przy użyciu sztucznych środków smakowych, cukru i barwników.

W Trzebini podobna wytwórnia mieściła się przy placu Lenina (obecnie Rynek). Dostarczała spragnionym oranżadę, oranżadę wyborową, mandarynkę i napój Orange. Również z Trzebini, ale z prywatnej wytworni pochodził napój Jarzębinka.

W Libiążu tamtejsza wytwórnia napojów chłodzących oferowała oranżadę wyborową i napój o smaku pomarańczowym Fiesta.

Z Alwerni, z prywatnej wytwórni wód gazowanych trafiała do sklepów Rosa, czyli napój gazowany o smaku cytrynowo-pomarańczowym.
Wszyscy producenci używali podobnych ekstraktów i podobnych butelek o pojemności 0,33 l.

W latach siedemdziesiątych flaszki typu krachla były prawie dwukrotnie droższe od zawartości, ale z ich zwrotem nie było problemów. Zamknięcie składające się z pałąka i porcelanowego korka z gumową uszczelką było praktyczne, ale za to jego higieniczność budziła spore wątpliwości. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że o masowych zatruciach jakoś się nie słyszało. Krachle zostały wyparte z rynku przez butelki kapslowane pod koniec lat siedemdziesiątych.

Trzecią opcją gaszenia pragnienia było kupowanie oranżady w proszku i przygotowanie napoju w oparciu o wodę z kranu. Ten sposób wybierali uczniowie sporządzając miksturę w szkole. Była to niewątpliwie najtańsza, ale nieco kłopotliwa metoda gaszenia pragnienia.
(l)

PRZEŁOM nr 26 (1148) 2 VII 2014

(red)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%