Nie masz konta? Zarejestruj się

Krzeszowice

21.03.2020 11:00 | 1 komentarz | 14 451 odsłon | Lucjan Siewiorek

(...) Popłoch w Krzeszowicach. Wyjeżdża policja, poczta, bogaci kupcy nasi i żydowscy (płacą po 100-200-300 zł za furmankę czy auto). Uciekają jedni w stronę Krakowa, a drudzy w stronę Miechowa. Ruszyły i wsie okoliczne, wszystko sunie w naszą stronę, jedyną drogą na Paczółtowice (...).

1
Wojna widziana z Czernej
Rozstaje dróg w Czernej. Po lewej stronie - zabudowania Zakładu Wychowawczego dla Osieroconej Młodzieży im. Księdza Siemaszki a obecnie Dom Pomocy Społecznej. Po prawej - droga wiodąca przez Paczółtowice i Racławice w stronę Miechowa.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W Czernej przez kilkadziesiąt lat działał Zakład Wychowawczy dla Osieroconej Młodzieży im. Księdza Siemaszki. Placówka zapewniała utrzymanie i naukę około dwustu dzieciom. Latem 1939 roku kadra zakładu, zdając sobie sprawę z groźby wojny, musiała martwić się nie tylko o siebie i rodziny, ale także o wychowanków. W prowadzonej tam kronice opisane zostały tragiczne dni z przełomu sierpnia i września.
Panika wśród mieszkańców, bezradność władz i obawy nauczycieli przenosiły się na pewno także na dzieci. Mali podopieczni zakładu w Czernej widzieli i słyszeli co się działo wokół, ale zachowywali spokój, co później miało się bardzo przydać.

Aby właściwie zrozumieć zapisy z kroniki, trzeba spojrzeć na mapę. W latach trzydziestych ubiegłego wieku Czerna była oczywiście spokojną, niewielką wsią, ale prowadziła przez nią ważna droga. Budowany na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych gościniec był jednym z niewielu w tej okolicy szlaków, łączących Galicję z Kongresówką. Lata zaborów sprawiły, że drogi budowano rzadko, a te z czasów I Rzeczpospolitej były zaniedbane. Gdy więc we wrześniu 1939 roku ruszyła na wschód Polski fala uchodźców i wojsko, w rejonie Krzeszowic mogli wybierać drogę na Kraków (w kronice nazywaną szumnie autostradą) albo drogę przez Czatkowice, Czerną, Paczółtowice i Racławice, w kierunku na Miechów.
Dzisiejsza, dość wąska asfaltówka i tak jest o niebo lepsza, niż ta sprzed osiemdziesięciu lat. Droga wykonana z kamienia nie zapewniała komfortu podróżowania, ale inne były dużo gorsze. Na tej właśnie drodze w Czernej znalazły się tłumy uciekinierów ze Śląska i przemieszczające się na wschód wojsko.

Złe wiadomości, przynoszone przez uciekających sprawiały, że także w Czernej zaczęto myśleć o ewakuacji. Wiara w siłę naszej armii została zachwiana, choć pewnie niektórzy mieszkańcy ówczesnego powiatu chrzanowskiego wiedzieli, że w okolicy jest sporo wojska. Najbliżej żołnierze z 11. Pułku Piechoty w Szczakowej, artylerzyści z 23. Pułku Artylerii Lekkiej z Będzina, saperzy z Mysłowic, śląskie pułki piechoty z Katowic i Chorzowa oraz, oczywiście - oddziały Obrony Narodowej, formowane z mieszkańców ziemi chrzanowskiej.

Fragment mapy używanej przez polskich żołnierzy w 1939 roku. Na czerwono zaznaczona droga, którą uciekinierzy ze Śląska kierowali się na wschód.

Wydarzenia z pierwszych dni wojny możemy poznać dzięki pracy kronikarza, który w murach Zakładu Wychowawczego dla Osieroconej Młodzieży im. Księdza Siemaszki robił zapisy prawie każdego dnia. Jedne wydają się wyważone, powstałe pewnie po uspokojeniu nastrojów, inne są emocjonalne, czasem trochę niejasne. Wpis datowany na 23 sierpnia 1939 roku był zapewne uzupełniany w kolejne dni, a następne powstawały prawdopodobnie wieczorem lub nazajutrz po podanej dacie.

23 sierpnia
MOBILIZACJA- zabieranie koni, wszelkich pojazdów, skupowanie towarów przez ludność cywilną, zaopatrywanie się przeciwgazowe. Z dnia na dzień sytuacja groźniejsza, samochody prywatne przejeżdżają dzień i noc autostradą krzeszowicką wioząc bogatych z dobytkiem na razie ręcznym. Pełno koszy, waliz ale zdarzają się i nawet już wozy meblowe. Popłoch wzrasta - od strony Śląska płyną rzesze ludzi biednych i bogatych, płynie fala nie wiadomo dokąd. Ewakuacja Śląska na Miechów-Kielce.

1 września, piątek
Rano zbombardowany dworzec kolei lokalnej w Trzebini. Wiadomości radiowe przerażające, z godziny na godzinę przynoszą złowrogie wieści, w domu przygotowania, sprawdzanie apteki, rodzice przyjeżdżają po wychowanków prywatnych. P. Jaworska jedzie do Krakowa po instrukcje dla szkoły, już nie wraca. (...) Uciekinierzy ze Śląska szukają w Czernej schronienia. Notuje sołtys przybyłych, już ich jest tysiąc. Dywersanci pracują. Samolot nad Paczółtowicami opuścił się tuż nad ziemią i spuścił dwóch ludzi. Schwytali szpiega. Dajemy znać przez telefon zakładowy policji.

3 września, niedziela
Od świtu ruch niezwykły. Radio podaje dalsze bombardowania, Warszawa płonie. Idziemy na wywiad do Krzeszowic. Ruch autowy, wozowy ogromny, autostrada zajęta dzień i noc. Wojsko nasze przesuwa się przez miasta. (...) W domu uzupełniamy tampony, dajemy instrukcje młodzieży, ogłasza się stan wyjątkowy. W południe nadciągnął tabor konny do Czernej. Żołnierze zmęczeni, zdenerwowani, milczą. Zanieśliśmy im papierosy, owoce, pomidory... Przyjęli... Około godziny 4 po południu ruszyli... Na Bartlowej od strony Krzeszowic ustawiono działo. Samoloty dziś mniej się pokazują, ale sprawa szpiegostwa rośnie z godziny na godzinę, nasz telefon zakładowy nieustannie zajęty. Policja już mało reaguje. Uciekinierzy ze Śląska zajmują dalsze zakątki Czernej. Szczęście, że pogoda sprzyja, bo chociaż kurz niemiłosiernie zasypuje im oczy i twarze, ale w każdym razie nie leje i w błocie nie leżą stosy ich bagaży. (...) Niektórzy z uciekinierów, np. nasze znajome nauczycielki z Mikołowa, odpoczęli u nas i idą dalej. Ich wozy pogubione w drodze, ale w rozkazie mają kierunek na Miechów więc idą dalej w stronę Paczółtowic, Racławic, Ojcowa.

4 września, poniedziałek
Naprężenie wzrasta z minuty na minutę. Śląsk zdobyty. Stacja nadawcza radiowa Kraków - Katowice uszkodzona. Telefony przerwane. Wiadomości ze świata podawane tylko z ust do ust. Uciekinierzy ze Śląska opowiadają straszne rzeczy, Niemcy ucinają języki, gwałcą młode dziewczęta, obcinają piersi, mężczyzn zabierają do swojej armii. Popłoch w Krzeszowicach. Wyjeżdża policja, poczta, bogaci kupcy nasi i żydowscy (płacą po 100-200-300 zł za furmankę czy auto). Uciekają jedni w stronę Krakowa, a drudzy w stronę Miechowa. Ruszyły i wsie okoliczne, wszystko sunie w naszą stronę, jedyną drogą na Paczółtowice. (...). Popłoch we wsi. Ruszyli gospodarze z bydłem, wszystko ucieka w las, krzyk, zgiełk, ryk, szczekanie psów. (...) W domu przygnębienie wzrasta, znikąd żadnej instrukcji a tu 160 chłopców, jak ich zabezpieczyć. (...) Wieczorem zbieramy się na naradę co i jak robić. Trzeba iść do Krzeszowic na wywiad. Wybiera się nauczycielka p. Rogalska z p. Waryńskim (8 klasa gimnazjum). Godzina 21.40 cisza przejmująca, na gościńcu nasze patrole zatrzymują: Stój! Dokąd? Krótki meldunek: do dowódcy! Sprawa? Co czynić? Zakład wychowawczy w Czernej, chłopców 160. Czy i gdzie się ruszać? Odsyłają dalej... Patrole coraz ściślejsze. Na skrzyżowaniu dróg Czerna - Miękinia znowu raport. Porucznik krótko mówi: ewakuacja tej wsi nie przewidziana, niebezpieczeństwo poznacie po ruchach wojsk, dzieci usunąć w las na prawo (Paczółtowice). Wracamy. Sprawozdanie z wywiadu: niebezpieczeństwo jest bliskie. Decyzja krótka. Przygotować się do wymarszu. Cichy alarm, ciemno, tylko migają latarki ręczne przysłonięte ciemną bibułą, chłopcy wstają w milczeniu, karnie, gromadzą się dziesiątkami, ustawiają pod ścianą domu, bo noc tak jasna, że czytać można. Nagle od strony Krzeszowic, Tenczynka, Bartlowej kanonada karabinów maszynowych. Drżą mury zakładu, dźwięczą szyby, psy wyją, ludność zrywa się, uchodzi. Jedno nas zastanawia, że Ślązacy nie ruszają się, trochę mężczyźni usunęli się w las, a reszta, ponad tysiąc ludzi w Czernej, nie opuszcza jej chociaż ludzie wiejscy uciekają. Ruszamy. Prowadzi ksiądz prefekt Jan Grodziek. (...)

5 września, wtorek.
Po wymarszu nocnym cisza objęła nasz cały dom. (...) Pani Rogalska wyszła na wywiad do Krzeszowic. O godz. 7.30 stanęła przy pierwszych trupach żołnierzy naszych, które leżały przy domu p. Lorenca w Czatkowicach. Przy gościńcu prowadzącym do Krzeszowic moc ładunków wojskowych, dalej w rowach plecaki, czapki, pasy. Doszła do rozstaju dróg Miękinia - Krzeszowice - Czatkowice. Nagle słychać ogromny stukot z dala, walą czołgi zakapturzone nie można poznać czyje (okazało się rychło, że niemieckie). (...) Wrócił nasz cały zastęp zakładowy o godz. 21.30 w nocy. Chłopcy przeżyli kawałek wojny. Rzucili się na wygodne łóżka i z uczuciem ulgi że są już w domu zasnęli.

6 września, środa.
Idziemy na wywiad do Krzeszowic. Nikogo po drodze nie widać. Trupy leżą dalej, ale plecaki już pozbierane. (...) Wchodzimy do miasta, pełno aut, motorów, tanków. (...) Mieszkania urzędników kolejowych okradzione, sklepy splądrowane, apteka zrabowana, w domu administracji Niemiecki Czerwony Krzyż."

Zapisy w kronice czyniono dalej, ale dzieci z Czernej swoją część Kampanii Wrześniowej już zakończyły. Strach pierwszych dni wojny oraz noc w lesie w Dolinie Eliasza to przy ogromie tragedii wojennych niewiele. Wychowankowie wiele jednak zawdzięczali zimnej krwi wychowawców i pewnie trochę szczęściu. Kronika z zakładu z Czernej została przepisana z egzemplarza należącego do Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krzeszowickiej i powielona przez Ryszarda Bazarnika.


Przelom 34/2019