Trzebińska WIKTORIA w Wiedniu. Tak się przechodzi do historii - przelom.pl
Zamknij

Trzebińska WIKTORIA w Wiedniu. Tak się przechodzi do historii

Michał KoryczanMichał Koryczan 21:00, 13.12.2024 Aktualizacja: 19:01, 16.12.2024
Skomentuj Wiktoria Zieniewicz (przy piłce) podczas meczu reprezentacji Polski. FOT. CYFRASPORT. UDOSTĘPNIONE PRZEZ WIKTORIĘ ZIENIEWICZ Wiktoria Zieniewicz (przy piłce) podczas meczu reprezentacji Polski. FOT. CYFRASPORT. UDOSTĘPNIONE PRZEZ WIKTORIĘ ZIENIEWICZ

Wiktoria Zieniewicz z Trzebini już zapisała się w historii polskiego futbolu. Wraz z reprezentacją kraju wywalczyła pierwszy awans na mistrzostwa Europy w piłce nożnej kobiet.

We wrześniu 1683 roku miała miejsce pamiętna wiktoria wiedeńska, czyli wielki triumf wojsk dowodzonych przez króla Jana II Sobieskiego nad armią Imperium Osmańskiego w bitwie pod Wiedniem.

Ponad 300 lat później, stolica dzisiejszej Austrii, stała się miejscem kolejnej wiktorii z polskim udziałem. Tym razem obyło się jednak bez szczęku oręża. Pole bitewne zastąpiła murawa wiedeńskiego stadionu. Polskie piłkarki odniosły tam historyczny sukces. Pokonując Austriaczki po raz pierwszy awansowały na mistrzostwa Europy.

Duży wkład w tej wiktorii miała... Wiktoria Zieniewicz, pochodząca z Trzebini futbolistka, grająca w linii obronnej.

Najważniejsze, że były wnioski

W dwumeczu z reprezentacją Austrii, Polki nie straciły bramki, dwukrotnie wygrywając po 1-0. W Gdańsku, zwycięską bramkę dla naszej reprezentacji zdobyła Natalia Padilla Bidas. W rewanżu, w Wiedniu, awans przypieczętowała Ewa Pajor.

Utalentowana trzebinianka, Wiktoria Zieniewicz, wystąpiła w obu tych spotkaniach. W pierwszym meczu zagrała pełne 90 minut, a w rewanżu opuściła murawę w 85. minucie.

- Myślę, że dopiero za jakiś czas, gdy usiądziemy na spokojnie, dotrze do nas, czego dokonałyśmy. Bardzo się cieszę z awansu. Zwłaszcza, że nie byłyśmy faworytkami tego dwumeczu. Kilka miesięcy wcześniej, w Lidze Narodów, dwukrotnie przegrałyśmy z Austriaczkami. Wiele osób nas z tego powodu skreśliło jeszcze przed listopadowymi meczami. Przeanalizowałyśmy wcześniejsze spotkania i wyciągnęłyśmy wnioski. Wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać po rywalkach. Zwłaszcza, że zbyt wiele w swojej grze nie zmieniły. Liga Narodów była dla nas pierwszym sprawdzianem i możliwością zmierzenia się z zawodniczkami Austrii  grającymi na wysokim poziomie. Zebrałyśmy mnóstwo doświadczeń i to przyniosło upragniony efekt – mówi Wiktoria Zieniewicz.

[ZT]54631[/ZT]

Lepsza od chłopaków

Pierwsze kroki w futbolu stawiała w UKS Trzebinia i MKS Trzebinia., grając w drużynach uczestniczących w rozgrywkach chłopięcych, aż do kategorii młodzików (przepisy PZPN dopuszczają taką możliwość).

- W dzieciństwie uprawiałam wiele dyscyplin. W szkole jeździłam na wszelkie możliwe zawody sportowe. Do piłki nożnej zachęcił mnie mój kuzyn, trenujący w akademii Wisły Kraków. Po lekcjach często grałam na podwórku z kolegami ze szkoły. W końcu zapisałam się do klubu piłkarskiego. Dla kolegów nie było problemem, że w ich drużynie gra dziewczyna. Zawsze mnie wspierali. Z wieloma się do dziś przyjaźnię. Od rywali nieraz słyszałam: "O! Dziewczyna na boisku! To na pewno słabszy punkt. Grajcie na nią". Potem okazywałam się na boisku lepsza od wielu z nich. Pewnie było to dla nich denerwujące, że dziewczyna ich ograła – wspomina Wiktoria Zieniewicz.

Potem występowała w żeńskiej drużynie Bronowianki Kraków, skąd przeniosła się do UKS SMS Łódź. Z łódzkim klubem wywalczyła m.in. mistrzostwo Polski (w sezonie 2021/2022) oraz Puchar Polski (w sezonie 2022/2023).

Udane występy sprawiły, że zaczęła otrzymywać powołania do kadry narodowej. We wrześniu ubiegłego roku spełniła jedno ze swoich wielkich marzeń. Zadebiutowała w pierwszej reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej. Dziś jest jej mocnym punktem.

- Długo czekałam na ten debiut, ale jak już do niego doszło, to od tego momentu praktycznie nie opuszczam wyjściowej jedenastki i nie zamierzam za darmo oddawać miejsca w podstawowym składzie – podkreśla Wiktoria.

Przyszłoroczne mistrzostwa Europy w piłce nożnej kobiet, odbędą się w lipcu w Szwajcarii. Zagra w nich 16 reprezentacji, w tym po raz pierwszy Polska. W poniedziałek, 16 grudnia, odbędzie się losowanie fazy grupowej. Wówczas dowiemy się, z kim zagrają „Biało-Czerwone”.

Dwa rodzaje futbolu

- Zawsze moim marzeniem było - i jest zresztą nadal - zagrać przeciwko Anglii, mającej bardzo dobre zawodniczki. Nie ma co myśleć o tym, na kogo lepiej trafić, bo podczas Euro nie ma już słabych przeciwników. Jeszcze nie ochłonęłyśmy po awansie, więc o celach na mistrzostwach jeszcze nie rozmawiałyśmy. Wiadomo, że to jest pierwszy taki turniej dla nas. Na pewno będziemy chciały tam powalczyć o jak najlepszy wynik – mówi Wiktoria Zieniewicz.

Żeńska reprezentacja Polski w piłce nożnej kończy rok w zdecydowanie lepszych nastrojach niż męska kadra. Również Wiktoria Zieniewicz ma znacznie więcej powodów do zadowolenia ze swojej indywidualnej postawy, aniżeli obrońcy z reprezentacji mężczyzn, jak choćby Jan Bednarek, Jakub Kiwior czy Paweł Dawidowicz.

- Ze względu na nasz sukces, jesteśmy teraz porównywane do mężczyzn. Trochę tego nie lubię. Piłka nożna mężczyzn i kobiet to są dwa różne rodzaje futbolu. Dużo chłopców mówi, że chce grać jak Robert Lewandowski, Piotr Zieliński czy Wojciech Szczęsny. Ale gdy przyleciałyśmy do Warszawy po meczu w Wiedniu, to na lotnisku przywitała nas bardzo liczna grupa kibiców, w tym małych dziewczynek, które nie chcą być jak Lewandowski czy Szczęsny, ale jak Ewa Pajor i inne dziewczyny, które wywalczyły awans na mistrzostwa Europy. Fajne uczucie. Chciałabym, żeby to szło w takim kierunku, aby młodsze pokolenie dziewczynek wzorowało się na nas. Żebyśmy były dla nich dobrym przykładem do naśladowania i dowodem na to, że warto dążyć do realizacji swoich celów i marzeń – mówi Wiktoria Zieniewicz.

Liczy, że niedawny sukces reprezentacji okaże się milowym krokiem w kierunku rozwoju i popularyzacji kobiecego futbolu w naszym kraju.

- Jadąc taksówką słyszałam, że nawet w radiu mówią o naszym awansie. Jesteśmy coraz bardziej medialne. Zresztą już na ostatnich zgrupowaniach mamy więcej pracy z mediami. Udzielamy wywiadów, nagrywamy filmiki promujące kobiecą piłkę. Ważne, żeby jej popularność rosła. Gdy będzie większa oglądalność, będą większe przychody, a co za tym idzie rozwój – mówi Wiktoria Zieniewicz.

[ZT]54523[/ZT]

Z licencjatem do Francji

Mijający rok przyniósł sporo zmian w jej życiu. W czerwcu obroniła pracę licencjacką na kierunku bezpieczeństwo narodowe na Uniwersytecie Łódzkim. W sierpniu natomiast przeniosła się z UKS SMS Łódź do francuskiego klubu FC Fleury 91.

- Nad wyjazdem za granicę nie zastanawiałam się zbyt długo. Im bliżej było końca mojego kontraktu w Polsce, tym intensywniej myślałam nad zmianą barw klubowych. Było tylko pytaniem, który kierunek wybiorę. Zdecydowałam się na Francję. Nie ukrywam, że dla kogoś, kto po raz pierwszy wyjeżdża mieszkać za granicą, nie jest łatwo. Też przechodziłam trudne momenty. Zwłaszcza na początku. Myślę tu choćby o barierze językowej. Ja bardzo dobrze mówię po angielsku, ale Francuzi chcą rozmawiać w swoim języku. Żeby nauczyć się francuskiego potrzeba jednak czasu. Z aklimatyzacją w nowej drużynie nie miałam problemu. Na pewno jest tutaj większa intensywność podczas treningów i meczów. Liga jest bardzo fizyczna i trzeba się do niej przyzwyczaić – mówi Wiktoria. W FC Fleury 91 oprócz niej występują jeszcze dwie inne Polki: Dominika Kopińska i Ewelina Kamczyk.

Nie jest żadną tajemnicą, że piłkarki zarabiają znacznie mniejsze pieniądze niż piłkarze grający na podobnym szczeblu rozgrywkowym. Podobnie jest w Polsce i na zachodzie Europy.

- Duże kluby mają większe budżety i mogą zaoferować wyższe zarobki. W tych średnich czy mniejszych wynagrodzenia nie są tak kolosalne, żeby można sobie odłożyć tyle pieniędzy, aby po zakończeniu gry w piłkę nie musieć już nic robić. W Polsce, jak zaczynałam grać i jeszcze nic nie osiągnęłam, to kontrakty były po prostu małe. Dopiero z czasem, gdy z drużyną zdobywałyśmy mistrzostwo i Puchar Polski, wynagrodzenia szły w górę. Podobnie jest w klubach zagranicznych. To nie jest tak, że skoro odniosłam sukcesy w Polsce, to tutaj od razu dadzą kontrakt powiedzmy 50 tysięcy euro. Na wszystko trzeba zapracować. Zresztą mam wrażenie, że Polacy za granicą muszą udowadniać wszystkim, że są naprawdę dobrymi zawodnikami – uważa Wiktoria.

Podział na koszyki przed losowaniem grup Euro 2025

  • Koszyk 1: Szwajcaria, Hiszpania, Niemcy, Francja
  • Koszyk 2: Włochy, Islandia, Dania, Anglia
  • Koszyk 3: Holandia, Szwecja, Norwegia, Belgia
  • Koszyk 4: Finlandia, Polska, Portugalia, Walia


CZYTAJ WIĘCEJ

Prawie 2 miliony złotych na sport. Kto może dostać pieniądze?

Włamanie i dewastacje na obiekcie sportowym. Straty idą w tysiące złotych

Strzela średnio 2 gole w meczu. Co za wyczyn piłkarza

50 tys. zł czeka na Trzebinię. Kto może jej stanąć na drodze?

Wilk przed Głowaczem. Oto najlepsi strzelcy chrzanowskiej A-klasy

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KalafiorKalafior

1 0

Brawo!!!! 21:08, 13.12.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%