Miejsce, przez które każdego dnia przewijają się dziesiątki osób z powodzenie mogłoby robić za scenerię horroru lub mrocznego kryminału. Mieszkający tu ludzie od lat walczą o poprawę wizerunku tego zakątka wsi oraz własnego bytu, zdominowanego przez hałas, wstrząsy i niszczejącą kamienicę.
Południowo-zachodni skrawek wsi. Znajdujący się na skraju Puszczy Dulowskiej. Od tego niezwykle popularnego kompleksu leśnego oddziela go tylko linia kolejowa, powstała 177 lat temu. Gdy w październiku 1847 roku przemknął tędy pierwszy pociąg, ten niecodzienny widok musiał zrobić ogromne wrażenie na mieszkańcach.
Obraz nędzy i rozpaczy
Obecnie każdego dnia przez Dulową przejeżdża po kilkadziesiąt pociągów, pędzących z prędkością, jakiej tu nigdy wcześniej nie osiągały. Umożliwiła to trwająca kilka lat modernizacji linii kolejowej. W ramach tej inwestycji nowe, lepsze oblicze zyskały perony na tutejszym przystanku kolejowym.
Miejsce to już nie straszy tak, jak kiedyś i wreszcie spełnia zachodnioeuropejskie standardy. Niestety, im dalej w las, choć akurat w tym przypadku w zupełnie przeciwną stronę niż do urokliwej Puszczy Dulowskiej, tym gorzej.
Najbliższe otoczenie przystanku kolejowego mogłoby z powodzeniem się nadać jako sceneria horroru lub mrocznego kryminału. Zwłaszcza, gdy robi się jesienna szarówka, bo po zmroku niezbyt wiele tu widać przez kiepsko oświetlony teren znajdujący się pomiędzy przystankiem kolejowym, a początkiem ulicy Dworcowej, prowadzącej do drogi krajowej numer 79. Chcąc uniknąć skręcenia kostki lub wdepnięcia w kałużę, bez latarki się nie obejdzie.
- To jest obraz nędzy i rozpaczy. Można powiedzieć, że taka 13. dzielnica w Dulowej. Tu się nic nie robi, a czynsz płacimy coraz wyższy. Na co idą te pieniądze? Gdy pytamy o remont, to zawsze jest to samo tłumaczenie: brak pieniążków. Mnie łazienkę zalało. Żeby założyli rynny, to przez cztery lata pisaliśmy pisma. Jadąc pociągiem od razu widać, które to są budynki kolejowe. Od razu rzucają się w oczy, bo są strasznie zapuszczone – mówi Ryszard Godyń.
Sołtyska Dulowej Dorota Kołodziejska przed budynkiem dawnego dworca kolejowego
Pracują, płacą i dbają
Od lat mieszka w jednym z dwóch zachowanych budynków będących integralnym elementem historycznej zabudowy stacji kolejowej w Dulowej z początku XIX wieku. Mieszkania w tym obiekcie znajdującym się kilkadziesiąt metrów na prawo od miejsca, gdzie kończy się asfalt i ul. Dworcowa, były zajmowane przez pracowników kolei. Dziś żyją tam cztery rodziny.
- Mieszkam tutaj już ponad 50 lat, a od przeszło 30 lat pracuję na kolei. Od dawna słyszę, że budynek ma być remontowany i jakoś się doczekać nie można. Liczyliśmy, że zrobią przy okazji modernizacji linii kolejowej. Za wszystko odpowiadają jednak inne spółki, które jakoś nie mogą się dogadać, żeby zrobić coś od początku do końca – mówi Zdzisław Wideł.
Beata Sieczka-Gębska mieszka w kamienicy od blisko 20 lat. Wraz z sąsiadami regularnie wysyła pisma do kolei o remont budynku, z którego w wielu miejscach odpada tynk, odkrywając ceglane mury budowli.
- Udało nam się wywalczyć wymianę dachu w 2008 roku. Rynny wymienili tylko od strony frontowej, bo na więcej zabrakło już funduszy. Czynsz jest coraz większy, a na remonty mieszkań nie dostajemy ani grosza. Każdy z nas robi to na własny rachunek, bo chce godnie żyć w cywilizowanych warunkach. Znajomi mieszkają w Krakowie w blokach czy kamienicach, też płacą czynsz, ale tam przynajmniej jest coś robione. A tutaj? Jak nasza kamienica wygląda z zewnątrz? Ludzi patrzą z peronu i myślą, że nie wiadomo, kto tutaj mieszka. Owszem, kiedyś trafiała się tutaj swoista patologia, ale nie teraz. Każdy pracuje, płaci czynsz i dba o mieszkanie – mówi Beata Sieczka-Gębska.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Jak zapewnia Agnieszka Jurewicz z biura komunikacji Polskich Kolei Państwowych SA, budynek mieszkalny obok przystanku kolejowego w Dulowej uwzględniony jest w planie remontowym spółki. Rozpoczęcie prac planowane jest w 2025 roku. Mieszkańcy mają nadzieję, że tym razem nie skończy się na obietnicach.
- To solidna budowla, która o wiele lepiej sprawdza się niż niejeden nowszy budynek. Jeśli jednak nie jest pielęgnowany i odnawiany to długo nie pociągnie – podkreśla pani Beata.
Kamienica wyczekuje na remont
Szukają pomysłu na zabytek
Kamienica jest wpisana do gminnej ewidencji zabytków. Podobnie jak pobliski obiekt dawnego dworca kolejowego. Znajduje się on na samym końcu ul. Dworcowej.
Jeszcze w latach 90. w środku, na parterze znajdowała się kasa biletowa i poczekalnia.
- Osoby, które mieszkały w tym budynku paliły w znajdującym się tutaj piecu kaflowym. Dzięki temu zawsze było ciepło. Człowiek nie musiał czekać na pociąg na peronie w mrozie lub w deszczu – opowiada Dorota Kołodziejska, sołtyska Dulowej.
Wiele lat temu cały dół obiektu został zamknięty na cztery spusty. Niedawno ktoś otworzył jednak drzwi znajdujące się od strony północnej. Można przez nie dostrzec zagracone pomieszczenia, które stały się schronieniem dla bezdomnych kotów. Na suficie wciąż widać osmolone ślady od zapałek.
Jeszcze niedawno na piętrze mieszkała jedna osoba. Została jednak przeniesiona do nowego lokum. Budynek nie nadaje się bowiem do użytku. Gdy złodzieje pokradli metalowe krany i rurki, woda zalała obiekt, uszkadzając stropy. Dawny dworzec nadaje się więc tylko do kapitalnego remontu.
- Nie da się go wyburzyć, bo jest to zabytek. W Krakowie usłyszałam, że w przyszłości planowany jest jego remont, a pomieszczenia miałyby zostać przeznaczone na biura. Nie wiadomo jednak kiedy – mówi Dorota Kołodziejska.
Dworzec w Dulowej znalazł się na liście podstawowej Programu Inwestycji Dworcowych w latach 2024-2030, opublikowanej w sierpniu zeszłego roku. Na liście podstawowej znalazło się 150 obiektów z całego kraju, przewidzianych do modernizacji.
- Aktualnie prowadzimy weryfikację inwestycji w ramach programu inwestycji dworcowych. Po zakończeniu weryfikacji będziemy w stanie udzielić więcej informacji – odpowiada dość oględnie Agnieszka Jurewicz.
Widok z pierwszego peronu
Bez ciszy i spokoju
Tymczasem mieszkańcy zwracają uwagę na jeszcze jeden ogromny problem, z którym borykają się od zakończenia remontu linii kolejowej. Chodzi o brak ekranów akustycznych.
- Wystarczy pojechać w kierunku Woli Filipowskiej. Tam ekrany są w szczerych polach. A u nas nie, mimo że budynki są oddalone od torów raptem 30 metrów. Torowisko miało być pierwotnie oddalone w stronę lasu, ale tam jest bagnisty teren i roboty kosztowałyby dużo więcej. Więc zmienili plany. Teraz jak pospieszny przejedzie to w uszach szumi jak diabli. W oknach od mieszkania mam potrójne szyby, a i tak wszystko słychać. Poza tym łóżko drży za każdym razem. Czasem się tylko śmieję, że po zmroku nie muszę światła świecić w mieszkaniu, po to z peronów jest tak mocne, że wszędzie jasno. Gorzej tylko jak się chce iść spać – mówi jeden z mieszkańców.
Beata Sieczka-Gębska nie ukrywa, że z tak potwornym hałasem nie da się normalnie funkcjonować. W nocy nie można spać nawet przy zamkniętych oknach.
- Po modernizacji linii kolejowej pociągów jest więcej i jeżdżą znacznie szybciej. W dodatku torowisko zostało podniesione, więc hałas i wstrząsy są znacznie bardziej odczuwalne. Na pewno przekroczone są dopuszczalne decybele. Wielokrotnie pisaliśmy pisma do PKP. W jednej z odpowiedzi dostaliśmy informację, że w pierwotnym projekcie była mowa o ekranach akustycznych, ale po jego zmianie już nie. I tak zostało. Potem tłumaczyli, że poczekają do końca remontu linii kolejowej i wtedy zobaczą, co da się zrobić. Od zakończenia prac minęło kilka lat, a odzewu w tej sprawie nie ma żadnego. Były też tłumaczenia, że biegnie tutaj rowek retencyjny. W Woli Filipowskiej też jest, a jednak tam dało się postawić ekrany. Tutaj też jest miejsce na ekrany – podkreśla Beata Sieczka-Gębska.
W tym budynku mieściła się kiedyś kasa biletowa i poczekalnia
Życie w hałasie
Jak mówi Piotr Hamarnik z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe SA, po zakończeniu modernizacji linii kolejowej zostały wykonane pomiary hałasu oraz analiza akustyczna.
- Nie zostały wykazane przekroczenia dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku. W związku z tym zarządca infrastruktury nie ma podstaw do realizacji zabezpieczeń akustycznych np. w postaci ekranów – informuje Piotr Hamarnik.
Ludzie nie zamierzają odpuszczać. Uważają, że należy przeprowadzić dodatkowe, niezależne badania. Nie wykluczone, że zwrócą się o pomoc do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
- Kolej robi badania w dogodnych dla siebie warunkach. Najlepiej zimą, gdy jest dodatkowe wygłuszenie przez śnieg. Jeśli twierdzą, ze nie ma hałasu, to zapraszamy do nas do domu. Telewizji nie da się oglądać. Radia nie da się posłuchać. Książki nie da się przeczytać. Przy otwartym oknie nie da się rozmawiać przez telefon, a gdy okno zamknę to mam problem z zasięgiem. Każdy pracuje i wracając do domu chciałby w spokoju odpocząć. Nie ma na to szans.Wolę iść z psem na spacer do Puszczy Dulowskiej na półtorej godziny, żeby się chociaż trochę wyciszyć. My sobie tego nie wymyślamy. Hałas jest przerażający. Nie da się do niego przyzwyczaić. Czujemy się traktowani gorzej jak zwierzęta, bo nawet dla nich montowane są bariery i odstraszacze – zaznacza pani Beata.
Na zmianę otoczenia przystanku kolejowego liczą też osoby, które dojeżdżają stąd do pracy i szkół w Krakowie oraz województwie śląskim. To mieszkańcy m.in. Dulowej, Karniowic, Psar i Młoszowej. Od dawna dopytują o porządny parking, na którym mogliby zostawić samochody.
Tak dziś wygląda wnętrze budynku, gdzie kiedyś mieściła się kasa biletowa i poczekalnia
Parking zamiast bajora
Plac koło przystanku kolejowego jest mały i nie mieści się na nim zbyt wiele samochodów. Poza tym teren jest nierówny. Po opadach deszczu ludzie muszą maszerować na peron po błocie, a na sporej części placu tworzy się bajoro.
- Czasem wody jest aż tyle, że chyba tylko pontonem można się dostać na peron – mówią ludzie.
Kolej nie była specjalnie zainteresowana budową nowego parkingu i odsyłała w tej sprawie do władz lokalnych. Tłumaczenia samorządowców zawsze były takie same. Aby w tej okolicy mógł powstać parking, gmina musi wpierw pozyskać działki, bo nie posiada własnych w tamtym rejonie.
Burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk powiedział, że gmina rozmawiała z prywatnym właścicielem w sprawie zakupu gruntów w okolicy przystanku kolejowego. Nie był on jednak zainteresowany sprzedażą.
W ubiegłym roku burmistrz zawarł porozumienie ze spółką PKP PLK, która zajmie się budową parkingu. Gdy już on powstanie, gmina przejmie obiekt w zarząd i będzie się zajmować jego utrzymaniem.
Zgodnie z zapowiedziami Jarosława Okoczuka, znajdzie się tam 35 miejsc postojowych. Parking będzie ogólnodostępny i nieodpłatny. Burmistrz liczy, że obiekt zostanie oddany do użytku w 2025 roku.
- Budowa parkingu w rejonie przystanku Dulowa jest na etapie postępowania przetargowego. Do połowy października czekamy na oferty potencjalnych wykonawców – informuje Piotr Hamarnik z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe SA.
Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku wreszcie rozpocznie się stopniowe odczarowywanie „13. dzielnicy w Dulowej”.
Jest szansa, że w przyszłym roku obok przystanku kolejowego w Dulowej powstanie nowy parking
17.12.2024
MALOWANIE, tapetowanie. Krótkie terminy., Tel. 784...
17.09.2024
ŚLUSARZY, spawaczy, montażystów, praca na warsztac...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz