Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Książka może być terapeutą

25.07.2022 15:00 | 0 komentarzy | 4 398 odsłony | Tadeusz Jachnicki

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Z dr literaturoznawstwa i bibliotekoznawcą Barbarą Jandą, pracującą w szkolnej bibliotece I LO i LO dla Dorosłych w Chrzanowie, rozmawia Tadeusz Jachnicki.

0
Książka może być terapeutą
Barbara Janda
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Tadeusz Jachnicki: Liczba czytających Polaków powoli rośnie. W takim jednak tempie, że poziom czytelnictwa sprzed dwóch dekad, który przecież nie oszałamiał, osiągniemy dopiero za kilka lat. Co spowodowało wieloletni odwrót od książek i co sprawia, że od pewnego czasu powoli do nich wracamy?

Barbara Janda: W pewnym sensie rozwój technologii. Czytanie wymaga czasu. Czasu, którego pozbawiają nas właśnie nowe technologie. Na przeszukiwanie Internetu poświęcamy wiele godzin, więcej, niż planowaliśmy. Ludzie, zwłaszcza nienawykli do czytania, łatwiej z niego rezygnują niż z innych aktywności w obliczu kurczącego się czasu. Co więcej, te same urządzenia sprawiają, że w poszukiwaniu informacji prościej nam sięgnąć do smartphona niż do książki, bo jest łatwiej, szybciej, bo nie musimy się nawet ruszać z miejsca. Niemniej jednak na pewnym poziomie to czytelnictwo się utrzymuje.

42 proc. z nas deklaruje, że w ubiegłym roku przeczytało jedną książkę.
- Ten procent z roku na rok jest wyższy. Tym razem do wzrostu przyczyniła się zapewne pandemia COVID-19. To też potwierdza, że wszystko rozbija się o czas.
Trwa epidemia, więc uczymy się zdalnie, zdalnie pracujemy, mniej podróżujemy, wychodzimy z domu. Znaleźliśmy czas na lekturę, na uspokojenie się, na wyciszenie. Wielu moich znajomych przyznaje, że podczas pandemii nareszcie mogło sięgnąć po książkę. Zawsze je kupowali, ale nie mieli czasu czytać. Odkładali na „kiedyś". Teraz przyszło to „kiedyś".

Czyli to „nie czytam, bo nie mam czasu" to nie zwykła wymówka?
- Na pewno nie zawsze. Ludzie naprawdę są zabiegani. Bo praca, bo dodatkowe szkolenie, bo obowiązki. Tylko że ci, którzy czytali, wrócą do książek. U osób, które nie były z nimi mocno związane, taki powrót może nie nastąpić.

Nie zapominajmy, że te 42 proc. ludzi deklarujących kontakt z jedną książką to też osoby, które przeczytały zaledwie fragment czy też nawet jedynie ją przejrzały.
- Niestety. Ludzie, zwłaszcza młodzież, przyzwyczaili się do odbioru tekstu krótszego. W Internecie informacje czy posty nie wymagają większego zaangażowania tylko szybkiego przeglądnięcia. Nie demonizowałabym jednak tego kontaktu z krótkimi fragmentami książki, bo jest to jakiś proces czytania, a ten zawsze angażuje. Nawet kontakt z krótkim tekstem, z niewielkim artykułem, fragmentem książki, budzi nadzieję, że jeśli dana osoba trafi na coś ciekawszego lub pojawią się sprzyjające okoliczności, to sięgnie po książkę w całości. Jestem optymistką w tym względzie.

A nie jest tak, że od czytania odstraszają szkolne lektury?
- To skomplikowany temat. Lektury to literatura wysoka, a więc wymagająca. XIX-wieczne powieści, które jeszcze 20-30 lat temu wydawały się przystępne, odbierane są przez dzieci czy młodzież jako kompletnie archaiczne. Ich język nie zawsze jest zrozumiały dla współczesnej młodzieży. Na szczęście kanon lektur się zmienia i pojawiają się w nim tytuły bardziej przemawiające do uczniów. Jednak klasyka od średniowiecza po XIX wiek, a nawet Młodą Polskę sprawia kłopoty, aczkolwiek są młodzi ludzie, którzy zaczytują się w Sienkiewiczu.
Istotne zadanie stoi przed polonistą, który powinien unaocznić uniwersalizm literatury, pokazać, że problemy i dylematy opisane w klasyce literackiej niewiele się różnią od przeżywanych w świecie współczesnym.

Towarzystwo Inteligentnej Młodzieży przygotowało mimo wszystko listę lektur alternatywnych.
- Słyszałam o tej akcji, ale nie oszukujmy się, kanon lektur, jeśli się zmienia, to często przypadkowo i nie zawsze trafnie. Faktem jest, że na liście lektur zbyt mało mamy literatury współczesnej. Tymczasem jest ona niezwykle bogata. Z drugiej strony klasyczna literatura jest ważna. Konieczne byłoby znalezienie złotego środka.

Jak zachęcić do czytania kogoś, kto z książkami nie ma wiele wspólnego?
- Nie sprawdzi się jednorazowa aktywność. To musi być proces. Gdy rozmawiamy na ten czy inny temat, w pewnym momencie odwołajmy się do jakieś książki. To okazja, by kogoś zachęcić do jej przeczytania, a później podzielenia się opinią. Wiele zależy od relacji z daną osobą i tego, w jakim stopniu ją znamy.
Zapomnijmy o siermiężnych tekstach w stylu „czytaj, będziesz się ładnie wysławiał", „czytaj, wzbogacisz swój język". Takimi słowami nikogo nie zachęcimy. Zalet czytania jest dużo więcej, warto je wypunktować i podsuwać, ale nienachalnie. Inspiracja, a nie kazanie! Nic na siłę.
Nieco inaczej wygląda zachęcanie do czytania z pozycji bibliotekarza. Co więcej, inaczej będzie wyglądało zachęcanie czytelnika młodszego, a inaczej starszego.

Inaczej, czyli jak?
- Młody czytelnik w pewnym momencie pojawi się w bibliotece, choćby w poszukiwaniu lektur. Ma szansę ją wówczas poznać, zobaczyć co oferuje. Postawa bibliotekarza jest tutaj kluczowa. To od niej zależy, czy ten młody czytelnik wróci. Niekoniecznie, by wypożyczyć książkę, może z innego powodu, ale ważne, by wrócił.
Przeprowadza się liczne konkursy, happeningi, akcje, zagadki np. inspirowane fantastyką, która przeżywa wielki renesans. Kiedyś z okazji walentynek zorganizowaliśmy randkę w ciemno z książką. Każda była pięknie opakowana i czekała na ucznia. Nikt nie wiedział co otrzyma, a zainteresowanie było duże.
Bardziej wyrobieni czytelnicy potrzebują innych form zaangażowania. Odpowiednie dla nich (i nie tylko) są np. dyskusyjne kluby książki.
Zachęcanie zaś osób nieco starszych do czytania to czasem trudniejsza sprawa. Pomocne są akcje społeczne, prezentowanie zasobów miejscowej biblioteki. Przede wszystkim należy oswajać z książką. Książka powinna mieć stałe miejsce w przestrzeni publicznej.

Jaka literatura panią pochłania? Pewnie usłyszę, że każda, ale pytam o tę najukochańszą?
- Rewelacyjna, poruszająca jest literatura faktu, reportaże, które głęboko zapadają w pamięć, nie dają spokoju, są tak boleśnie prawdziwe. Chłostają słowem, zwracając uwagę na wydarzenia, nad którymi trzeba się pochylić, poznać lepiej, zastanowić się. Uwrażliwiają na otaczającą nas rzeczywistość. Z racji zawodu czytam jednak różne książki: literaturę piękną, fantastykę, książki obyczajowe, historyczne, literaturoznawcze, językoznawcze, biografie, kryminały i thrillery... Pamiętajmy, że w różnym okresie życia, różne książki są nam potrzebne. Są osoby, które sięgają po jakiś tytuł w ramach autoterapii. Jednym zdaniem, przychodzi w ich życiu moment, kiedy jakaś sytuacja ich przerasta. W ramach oderwania się od rzeczywistości, sięgają po książkę. Często nie musi to być nic ambitnego, żadna wielka literatura. Książka na pewno doskonale spełni rolę terapeuty.

 

Barbara Janda poleca
Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena - zdumiewający, wyrazisty, bogaty świat, stworzony wraz z całą historią, mitologią, kulturą, językami - czyta się jednym tchem.
Trylogia Henryka Sienkiewicza - z wybitnym Janem Onufrym Zagłobą - z upływem czasu nie traci nic ze swej mocy, siły przekazu. Wciąż dostarcza wzruszeń.
Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego - magiczna gawęda o ukrytych sensach ludzkiego losu, która płynie wartkim i pięknie opowiedzianym strumieniem słów.
Wodnikowe wzgórze Richarda Adamsa - zaskakująca powieść, z pozoru prosta, o lekkiej tematyce, ale im głębiej w nią wejdziemy, tym bardziej dostrzegamy jej uniwersalną i ponadczasową mądrość.
Małe kobietki Louisy May Alcott - osadzona w USA, w czasach wojny secesyjnej, utrzymana w klimacie utworów Lucy Maud Montgomery.
Epoka milczenia. Przedwojenna Polska, o której wstydzimy się mówić Kamila Janickiego - autor wydobył na światło dzienne niewygodny i zamiatany pod dywan temat przemocy seksualnej wobec kobiet w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Położna z Auschwitz Magdaleny Knedler - historia niezwykłej kobiety, Stanisławy Leszczyńskiej, więźniarki Auschwitz i położnej. W nieludzkich warunkach przyjęła około trzech tysięcy porodów. Ofiarnie pomagała i wspierała więźniarki różnych narodowości, a one wszystkie nazywały ją Mamą.
Sekretne życie drzew Petera Wohllebena - urzekająca opowieść o przyrodzie, o naturze wokół nas, uświadamia nam prawdziwe znaczenie i bogactwo lasu, uczy, jak lepiej zrozumieć ten złożony ekosystem.

Archiwum Przełomu nr 20/2021