Nie da się uciec przed wojną - przelom.pl
Zamknij

Nie da się uciec przed wojną

10:30, 01.09.2018
Skomentuj Genowefa Madejczyk z Chełmka Genowefa Madejczyk z Chełmka

Gdy wybuchła wojna, miała 14 lat. Okupację spędziła w Chełmku. Z Genowefą Madejczyk o próbie ucieczki przed wojną rozmawia Tadeusz Jachniki

Tadeusz Jachnicki: Wrzesień 1939 rok. Wybuchła wojna.

Genowefa Madejczyk: Miałam 14 lat. W czerwcu skończyłam szkołę i niewiele później się zaczęło. Razem z dziadkami, którzy wzięli parę koni, krowę, pierzyny i co się dało, uciekaliśmy przed frontem. Kto wie, czy nie znaleźlibyśmy się u Ruskich.

Szliście na wschód.
- Mieliśmy iść na Ojców, ale tam było już wszystko w ogniu. Uciekaliśmy wąwozami. Przebrnęliśmy przez Nidę. Wprawdzie prąd w rzece był duży, ale ludzie pokazali nam, gdzie jest płytsza woda.
Przed Pińczowem skończyła się nasza ucieczka. Otoczyli nas Niemcy. W Chełmku przed wojną, jak to się mówiło za sanacji, było biednie, ale to, co tam żeśmy zobaczyli... to była przeokropna bieda. Za groszówkę człowiek dostał dwa jajka. Gdybyśmy poszli dalej, pewnie zostalibyśmy wywiezieni na Sybir.

Gdzie pani pierwszy raz zobaczyła Niemców?
- Przed Pińczowem. Drugi raz w Krakowie, jak wracaliśmy. Siedzieli przed kawiarniami. Dziwiłam się, bo tu wojna, a oni siedzą i odpoczywają w słońcu. Był upalny dzień. Ja na wozie. Jeden podszedł i zawołał mnie. Wyciągnął 50 fenigów i pokazał, bym biegła sobie kupić owoców do kiosku. Bałam się, ale wzięłam. Któryś z naszych mężczyzn podpowiedział: powiedz danke. "Ja, gut, ja, gut" - odparł i pogłaskał mnie.
Pod Pińczowem byliśmy miesiąc. Później wróciliśmy do domu.

Całą wojnę spędziła pani w Chełmku?
- Tak. Po powrocie spod Pińczowa musieliśmy się zarejestrować. Pierwsza rejestracja była u Hrobaków, w czerwonym domku naprzeciwko dzisiejszej ciastkarni przy Baty. Przed wojną był tam sklep z maszynami.
Byłam bardzo malutka, marniutka, bo słabo jadłam. Powiedziałam więc Niemcom przy rejestracji, że nie potrafię nawet zamiatać. Mama dodała, że jestem chora. Zaczęłam się jednak bać, że mnie do lagru wywiozą, ale nie. Wypisali mi takie papiery, że zostałam. Siostrę zabrali do Niemiec. Jednak kiedyś przyszli i po mnie. Musiałam rowy kopać na Nowopolu, gdzie była artyleria.

 

(Tadeusz Jachnicki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

TooomekTooomek

0 0

Uwielbiam takie opowieści. Szkoda że taki krótki wywiad.

11:08, 01.09.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AntoninkaAntoninka

0 0

Ten rodzaj przekazu niebawem zaniknie, zatem uważnie słuchajmy wojennych wspomnień tych, którzy wojnę przeżyli. Ilość świadków zdarzeń nieustannie kurczy się, przyjdzie czas, że pozostaną wyłącznie te przezornie spisane.

12:25, 01.09.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TooomekTooomek

0 0

Kiedyś jak jeździłem na podkarpacie do dziadków to bylem zmuszony słuchać opowieści jak to Ukraińcy Polaków bili,grabili itd.Wtedy mnie to wogole nie interesowało. Teraz bym z chęcią posiedzial i posłuchał.

13:34, 01.09.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%