Na YouTubie jej utwory mają ponad siedem milionów wyświetleń. Magdalena Tylek z Chrzanowa najpierw komponuje, a dopiero potem pisze słowa swoich piosenek i nie lubi występów na scenie.
Marek Oratowski: Jak pani określi swoją muzykę osadzoną w klimatach chrześcijańskich?
Magdalena Tylek: Muzyka chrześcijańska to szerokie pojęcie. Przy utworach Natalii Niemen i Wioli Brzezińskiej można poszaleć. Ja wolę spokojniejsze klimaty. To, co gram i śpiewam, nazwałabym religijną poezją śpiewaną. Trochę tak, jak chrzanowski bard Janusz Saługa.
Ma pani wykształcenie muzyczne?
- Nie. Gram na gitarze ze słuchu. Nauczyłam się chwytów gitarowych, zachęcona przez koleżankę. Nie znam nut. Nie było mi to potrzebne. Trzy lata temu zapisałam się do szkoły kantorów u dominikanów w Krakowie, ale trudno mi było te zajęcia pogodzić z pracą zawodową. Zrezygnowałam, ale nie żałuję, bo na tych zajęciach poznałam mojego męża.
Nagrała pani dwie płyty. Trochę różne od siebie.
- Pierwsza nosi tytuł "Wierzę, że". Grałam na niej i śpiewałam. Przy jej produkcji uczestniczyło 15 osób, wiele instrumentów. W tych utworach słuchać oazowe klimaty. Do udziału w nagraniach zaprosiłam ludzi, których znałam m.in. ze scholi. Zagrało też kilka sióstr zakonnych. Jedna na skrzypcach, druga na gitarze basowej, trzecia na cajonie - instrumencie perkusyjnym pochodzącym z Afryki. Utwory powstawały w dużych odstępach czasu. W końcu stwierdziłam, że trzeba je nagrać. Druga płyta nazywała się "Spotkanie". Nagrałam ją z profesjonalnym muzykiem, Arkadiuszem Kucem z Katowic. Na próby przyjeżdżałam z nowymi tekstami, a Arek nadawał im odpowiednie brzmienie. Tym razem tylko śpiewałam. Obie płyty powstały w studiu "Katolik", w Krakowie.
Wszystkie utwory są autorskie?
- Tak, z wyjątkiem piosenki "Odnów mnie", na drugiej płycie, wszystkie pozostałe utwory napisałam sama.
Gdzie można posłuchać tych piosenek?
- Na YouTubie mam swój kanał. Wystarczy do wyszukiwarki wpisać moje nazwisko. Ma ponad siedem milionów wyświetleń.
Wśród utworów są też duety z Heleną Kmieć, wolontariuszką z Libiąża, zamordowaną w Boliwii. Jak się poznałyście?
- Działałyśmy w Salwatoriańskim Wolontariacie Misyjnym. Spotykałyśmy się z Helanką w Trzebini, gdzie jest centrum wolontariatu. Od początku bardzo się polubiłyśmy. Często dzwoniła z propozycją wspólnego pośpiewania. Na mojej drugiej płycie zaśpiewała w chórkach. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Kompletnie nie mogło do mnie dotrzeć, że coś takiego mogło się wydarzyć. Też jestem wolontariuszką. W stolicy Gruzji - Tbilisi, u księży kamilianów, pracowałam w ośrodku dla niepełnosprawnych. Ten wyjazd nauczył mnie pokory. Zresztą, część dochodów ze sprzedaży obu płyt jest przeznaczona na wsparcie wyjazdów misyjnych, organizowanych przez Wolontariat Misyjny Salvator. Aktualnie biorę udział w pięknym projekcie, realizowanym przez Fundację im. Heleny Kmieć. Nagrywamy płytę poświęconą Helence.
Czym jest dla pani muzyka?
- Zawsze była moim życiem. Przestrzenią, w której skrywam emocje. Na przykład, pierwsza płyta powstała z myślą o bracie, który w 2005 roku, w wieku 26 lat, zginął w wypadku. Zachodzę nieraz w głowę, jak napisałam ten czy inny tekst. I dochodzę do wniosku, że Ktoś musiał wtedy kierować moimi myślami. Zresztą, zwykle najpierw siadałam z gitarą i zaczynałam coś grać, a potem dopiero powstawały słowa.
W latach szkolnych pani pasją był sport.
- Tak, grałam w siatkówkę i koszykówkę. Jako uczennica SP nr 10, a potem II LO w Chrzanowie, grałam w reprezentacji szkoły. Muzyka pojawiła się w moim życiu pod koniec liceum. Zaczęłam chodzić na pielgrzymki i działać w oazie. Wcześniej nie było mi aż tak po drodze z Panem Bogiem. To się zmieniło.
Jest pani mamą...
- Tak. Kiedy zaszłam w ciążę z pierwszym dzieckiem, gitara poszła trochę w odstawkę. Urodziłam Juliannę. Ciągle dostaję zapytania, czy nie wystąpiłabym tu, albo tam. Gram w kameralnych warunkach, najczęściej w kościołach. Niezbyt dobrze czuję się na scenie. Choć występuję od dawna, to jednak zawsze się stresuję. Niedawno, na zaproszenie księdza proboszcza zagrałam podczas festynu parafialnego w kościele Matki Bożej Różańcowej w Chrzanowie. Spodziewam się drugiego dziecka, więc przerwa w intensywniejszym graniu będzie dłuższa.
Przełom 49/2019
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
22.06.2025
ALTANY, tarasy, wiaty garażowe, pergole, różnego r...
Spakuj plecak na kryzysową sytuację
Jeszcze proszę dodać gdzie z tym plecakiem się udać. Do piwnicy?To zapasy jedzenia nie zmieszczą się żeby gdzieś się z nim wybrać. Może zastanowić się nad bezpieczeństwem kraju niż jakiś ucieczkach z plecakiem. Psa do niego nie zmieszczę.
Nika
23:23, 2025-07-06
Spakuj plecak na kryzysową sytuację
Nie straszycie? Więc co to jest? Powódź już była to trochę późno. Przydałoby się coś na częste pożary ostatnio w Polsce. Może składowisko gaśnic w domu, łopaty i koce oraz maski. Przestańcie straszyć ludzi porównując nas do Ukrainy, pisząc o schronach w piwnicach.
Nika
23:22, 2025-07-06
Solidex triumfuje w Porębie Wielkiej
A ci panowie pracują w tej firmie??? Niestety bezsensu popsuli zabawę innym firmowym drużynom, które faktycznie wystawiły reprezentację swoich zakładów pracy!!!! Sprawdzajcie co piszecie bo to kolejna kompromitacja Przełomu!!!
Kłamstwo
23:09, 2025-07-06
Zimna woda, ciepłe wspomnienia. Historia dwóch basenów
O zmarłych pisze się dobrze ...albo wcale. Ja to przedstawię inaczej. Nieżyjący już od lat Marian Barski jako gospodarz krytego basenu "przy Zbyszku" nie był taki kryształowy, jak to pani Molenda go wspomina. Lubił sobie wypić, o obmacywaniu dziewczynek nie wspomnę. Wtedy jeszcze nie był znany termin "molestowanie". Pod koniec jego kariery basenowej "na Zbyszku" utonął chłopiec. W czasie tej tragicznej okoliczności gospodarz tego basenu był pod znacznym wpływem wysokoprocentowego alkoholu. Przeważnie był. Nie wiem, jak pozostali ratownicy. Może podobnie...
Mieszkaniec przy Zby
21:51, 2025-07-06
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz