Nie masz konta? Zarejestruj się

Krzeszowice

Nie powiedziałam ostatniego słowa

23.01.2024 14:00 | 0 komentarzy | 6 886 odsłon | Ewa Solak

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Osoby ładne, zwłaszcza kobiety, stale muszą udowadniać, że oprócz tego, że dobrze wyglądają, to jeszcze myślą. Dlatego wcale łatwiej im nie jest - mówi Anna Dijuk-Bujok z Krzeszowic, artystka z 30-letnim stażem na scenie w rozmowie z Ewą Solak

0
Nie powiedziałam ostatniego słowa
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Jako artystka, czuje się pani spełniona?
Tak, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. Wiem, że wiele jeszcze przede mną. Scena zawsze była moim życiem, od dziecka spędzałam w teatrze więcej czasu, niż w domu. Od rana do wieczora chłonęłam klimat tego miejsca, wsiąkałam w nie. Ale czuję się spełniona nie tylko jako aktorka i wokalistka. Byłam dyrektorem w wielu znaczących instytucjach (Radio Alfa w Krakowie, Klub Klimat itp.) oraz główną koordynatorką ogólnopolskich akcji pod patronatem Rzecznika Praw Dziecka.

W teatrze zaczęła pani grać jako nastolatka. Jak to się zaczęło?
- Mieszkałam w Krakowie. Moja mama była kierownikiem pracowni fryzjersko-charakteryzatorskiej w Operze Krakowskiej. Właściwie całe moje dzieciństwo toczyło się właśnie tam. Z wielkim sentymentem wspominam ówczesnego dyrektora Mariana Lidę. To był człowiek, który naprawdę we mnie wierzył. W teatrze znałam natomiast każdy kąt, każdy kostium i uwielbiałam to miejsce. Uczyłam się tam też wielu rzeczy. Żadna szkoła by mi tego nie dała.

Na przykład czego?
- Na przykład tkania peruk, czesania francuskich loków, robienia tresek, charakteryzacji. Dziś, jeśli potrzebuję, to sama jestem w stanie to zrobić bez niczyjej pomocy.

Pamięta pani swój pierwszy spektakl?
- Miałam 17 lat. Wtedy pierwszy raz stanęłam na scenie. Jednej z solistek operetki zmarł ojciec i nie była w stanie wystąpić. Wystawiano "Serduszko z lodu", bajkę muzyczną dla dzieci. Dyrektor przyszedł do mnie i zapytał czy przygotuję rolę w kilka dni. Wystąpiłam, od tamtej pory przez kolejne trzy lata byłam solistką w operetce. Ale nie powiem, żeby to było łatwe doświadczenie.

Problemy ze szkołą?
- Byłam wtedy w liceum, kończyłam też szkołę muzyczną. Wszystko to razem z graniem w teatrze było wyjątkowo wyczerpujące. Ale kochałam to. Grałam w "Serduszku z lodu", a potem w operetce "Tylko we Lwowie", w reżyserii Wojciecha Dzieduszyckiego. Kiedy zaczęły się próby do "Hrabiny Maricy", sytuacja zrobiła się nie do zniesienia. Jedna z solistek zagroziła dyrekcji sądem, bo nie miałam wykształcenia. Reżyserka odsunęła ją od roli, którą powierzyła mnie. Miałam 18 lat, matura, studia - to wszystko było przede mną. Zazdrość i zawiść zwyciężyła. Zrezygnowałam ze spektaklu.

Ale nie rzuciła pani całkiem grania.
- Nie. Zdałam egzamin dyplomowy w Studium Wokalno-Aktorskim w Krakowie, a potem na Akademię Muzyczną. Uczyłam się śpiewu u Adama Szybowskiego, a potem u Krystyny Tyburowskiej. Na pierwszym roku zaszłam w ciążę. Musiałam zrezygnować z kilku ciekawych projektów, ale za to mam wspaniałą córkę. Ada ma dziś 26 lat. Kilka lat później urodził się Filip, a jedenaście lat temu Nikodem.

Trudno pogodzić wychowywanie dzieci i karierę.
- Trudno, ale jak większość kobiet, jestem mistrzem logistyki domowej. Oczywiście nie kryję, że pomoc ze strony najbliższych była zawsze nieoceniona. Ale udało się. Uzyskałam dyplom aktora dramatu w Związku Artystów Scen Polskich, mam kilka innych dyplomów artystycznych, ale rodzina i dzieci zawsze były dla mnie najważniejsze. Wielokrotnie słyszałam, że powinnam mieszkać w Warszawie, bo tam możliwości dla aktora jest znacznie więcej. Na razie jednak spełniam się tutaj. Kilka lat temu otrzymałam nagrodę Powiatu Krakowskiego za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony dóbr kultury, a w 2020 o trzymałam tytuł Osobowość Roku 2019 w kategorii Kultura od Kapituły Redakcji „Dziennika Polskiego" i „Gazety Krakowskiej"

Od lat mieszka pani w Krzeszowicach, ale Kraków wydaje się być dla pani ważnym miejscem.
- Traktuję to miasto jak swój dom. Kiedy przeprowadziłam się jesienią 2006 r. do Krzeszowic, bardzo trudno było mi się zaaklimatyzować. Tętniący życiem Kraków zamieniłam na „uśpione" Krzeszowice i początkowo faktycznie czułam się tu jak na „końcu świata". Byłam nieraz w szoku, gdy wychodząc po zakupy po godz. 17.00 zastawałam niemal wymarłe miasto, gdzie w centrum wszystko jest pozamykane, a ludzie pochowani w domach. Kiedy minęła pierwsza zima, stwierdziliśmy, że ogarniemy to wszystko, przyzwyczaimy się. Postanowiłam zapisać dzieci na dodatkowe zajęcia. Córka była pasjonatką śpiewu, niestety w Krzeszowicach nikt nie prowadził zespołów wokalnych. Poznałam wtedy ówczesnego dyrektora ośrodka kultury - Macieja Liburskiego. To on zaproponował mi, żebym sama zaczęła prowadzić zajęcia w centrum kultury.

Tak narodził się zespół Verso.
- Był 2007 rok. Tworzymy do dziś. Obecnie, oprócz Verso prowadzę Teatr Rozrywki w Krzeszowicach i jeszcze dwa inne zespoły: Contrę w Zabierzowie oraz grupy wokalne w Rudawie.

Jest pani pomysłodawczynią oraz koordynatorką działań Kopalni Talentów, będącej filią krzeszowickiego Centrum Kultury i Sportu.
- Stworzyłam to miejsce dzięki wsparciu i zrozumieniu władz miasta, mam do tego miejsca szczególny sentyment. W siedzibie CKiS brakowało miejsca na działalność zespołu czy teatru. Nie było sceny, nie było warunków. Utworzenie Kopalni Talentów w pomieszczeniach przy remizie OSP, gdzie do dyspozycji mamy świetnie urządzoną salę zarówno na próby, jak i koncerty, spektakle czy rozmaite warsztaty, wiele zmieniło. Odbywają się tu próby zespołu Verso oraz Teatru Rozrywki. W naszej siedzibie znaleźli miejsce również seniorzy.

Wykłada pani także w Szkole Aktorskiej SPOT w Krakowie.
- Szczerze mówiąc bardzo to lubię. To placówka z tradycją, bo działa już 30 lat. Naprawdę świetnie się odnajduję w roli wykładowcy. Uwielbiam moich studentów.

Kiedyś często można było panią oglądać w filmach, serialach i telewizyjnych reklamach.
- Herbata Tetley, Gripex i innych. Było ze trzydzieści tych spotów w ciągu pięciu lat. Któregoś dnia zadzwoniła moja przyjaciółka i oznajmiła mi, że uśmiechałam się do niej z każdej ściany Empiku ."TeleTydzień" zrobił mi prezent urodzinowy i wydrukował okładkę z moim dużym zdjęciem. To był bardzo intensywny czas w moim życiu. Poczułam wtedy, co to znaczy być popularną, a jednocześnie, jak twardą trzeba mieć skórę będąc artystą.

Zagrała pani w kilkudziesięciu polskich produkcjach filmowych i telewizyjnych m.in:"Bezmiar sprawiedliwości", "Skorumpowani", "Fala zbrodni", "M - jak miłość".
- Każda postać jaką zagrałam była dla mnie ważna. Ostatnio co jakiś czas pojawiam się w serialach, ale nie są to stałe role.

Na pewno jednak osobom z piękną twarzą łatwiej odnieść sukces.
- Ja tak akurat nie uważam. Ładne osoby, zwłaszcza kobiety, stale muszą udowadniać, że oprócz tego, że wyglądają, to jeszcze myślą. Dlatego wcale łatwiej im nie jest. Mobilizuje to jednak do pracy nad sobą i ciągłego rozwoju.

Do tego cały czas trzeba dbać o linię, piękną skórę i tak dalej.
- Nigdy nie miałam specjalnych problemów z dietą, bo potrafię być naprawdę konsekwentna i mam bardzo dużo silnej woli. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Jak sobie coś zaplanuję, to tak się dzieje. Jeśli chcę schudnąć 10 kg, to po prostu to robię.

A byłaby pani w stanie przytyć 20 kg, żeby zagrać jakąś rolę?
- Oczywiście. Jak każdy aktor marzę o tym, by kiedyś zagrać osobę całkowicie odmienną ode mnie zarówno wyglądem, jak i charakterem.

Po 30 latach pracy robiła pani jakieś przemyślenia, podsumowania?
- Cały czas mam mnóstwo przemyśleń i planów. Żyję sceną i twórczością. Nawet kiedy czuję się nieco „wypalona", odzyskuję energię w czasie prób. Moi uczniowie, członkowie zespołów czy studenci ładują na nowo mój artystyczny akumulator. Zawodowo, nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa , właśnie rozpoczynam realizację kolejnego projektu.

_______________________

Anna Dijuk-Bujok ma 47 lat. Jest aktorką. Zagrała m.in. w filmach "Bezmiar sprawiedliwości", "Skorumpowani", a także serialach m.in. w "M jak Miłość", "Fala zbrodni". Ma męża i tróję dzieci. Jest wykładowcą Szkoły Aktorskiej SPOT oraz koordynuje działania "Kopalni Talentów" - filii Centrum Kultury i Sportu w Krzeszowicach.

Archiwum Przełomu nr 29/2023