Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Potrzebna jest dobra wola

26.09.2023 13:00 | 2 komentarze | 3 969 odsłony | Alicja Molenda

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Każdy, kto poznaje lepiej historię swojej miejscowości, lepiej rozumie, że jest spadkobiercą pracy na rzecz rozwoju tego miejsca przez wiele pokoleń wstecz. Tutaj, w Trzebini, i szerzej - na ziemi chrzanowskiej - jesteśmy spadkobiercami pracy również kilku pokoleń Żydów, którzy wybrali to miejsce jako swoją ojczyznę. Holokaust, który wymazał ich z tej ziemi, nie był ich wyborem. Uszanowanie dziedzictwa, jakie nam pozostawili, pielęgnowanie pamięci o nich, uratowanie ostatnich fizycznych śladów ich obecności - jest naszym moralnym obowiązkiem - mówi Agnieszka Kostuch w rozmowie z Alicją Molendą.

2
Potrzebna jest dobra wola
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Odkąd nie ma wśród nas Andrzeja Kostki, temat żydowskiego dziedzictwa kulturowego w Trzebini nie miał tak zaangażowanego strażnika. Obok dziedzictwa industrialnego, miało ono znaczący wpływ na tożsamość miejską Trzebini. Dlaczego postanowiła pani o to dziedzictwo zawalczyć?
Zanim odpowiem na pani pytanie, muszę zrobić małe zastrzeżenie. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek porównywał moje starania na rzecz uratowania budynku dawnej synagogi kupieckiej w Trzebini do dokonań śp. pana Andrzeja Kostki. Wciąż dowiaduję się o nowych i mój podziw dla tego człowieka tylko wzrasta. Tym bardziej, że działał w czasie, w którym nie było internetu. Korzystanie z archiwów, prowadzenie korespondencji czy odbywanie spotkań kosztowało o wiele więcej trudu, czasu czy pieniędzy. Teraz jest po prostu łatwiej pod tym względem, chociaż pewne trudności pozostały niezmienne.

Ale odpowiadając na pani pytanie. Nie jestem autochtonką. Wychowałam się w małym wielkopolskim miasteczku Trzemesznie k. Gniezna, w krajobrazie którego nie było żadnej ocalonej synagogi, mimo że Żydzi byli częścią tego krajobrazu przez wieki, aż do jesieni 1939 r. Ten region został włączony do tzw. Kraju Warty i - w przeciwieństwie do ziemi chrzanowskiej - został „oczyszczony" z Żydów przez Niemców już w pierwszych miesiącach wojny. Synagogi zaczęto tam rozbierać już we wrześniu 1939 roku, a materiał z nich pozyskany przeznaczać na nowe zabudowania. Inne ślady istnienia żydowskich społeczności również zacierano z przestrzeni publicznej. Wzrastałam w monolitycznej, katolickiej społeczności, nie mając pojęcia, że kiedyś była ona wielokulturowa.
Dlatego kiedy przeprowadziłam się do Trzebini, jednym z obiektów w krajobrazie miasta, który przykuł moją uwagę i autentycznie zachwycił, był budynek dawnej synagogi. Zachwycał mnie sam fakt, że ocalał, ale również jego bliskość z kościołem parafialnym. Jak miałam dowiedzieć się długo później, budowę kościoła rozpoczęto w 1928 r., czyli jeszcze w czasie, kiedy Żydzi stanowili znaczącą część społeczności Trzebini. Ta fizyczna bliskość budynków mówiła wiele o stosunkach, jakie musiały panować między mieszkańcami obu religii. Wspomnienia śp. babci męża potwierdziły te przepuszczenia. Dopiero stosunkowo niedawno doczytałam, że cegły na budowę kościoła ufundował ostatni żydowski burmistrz Trzebini-miasto Izrael Mandelbaum. Takich pozytywnych przykładów w historii stosunków żydowsko-polskich w tym mieście, z których trzebinianie powinni być dumni, jest bardzo wiele. Wśród nich najbardziej poruszające są akty niezwykłej odwagi trzebinian ukrywania Żydów w czasie wojny czy pomagania żydowskim więźniom 2 obozów na terenie miasta. Świadectwa te zebrał pan Andrzej Kostka i razem z panią Jolantą Piskorz opracował i włączył do książki Trzebińskie historie (2008).
Chciałabym, żeby mieszkańcy miasta i regionu, szczególnie ci, którzy jeszcze nie wiedzą o bogactwie tego wielokulturowego dziedzictwa, dowiedzieli się o nim i je docenili. Chciałabym, żeby ich wnuki miały szansę zachwycić się, podobnie jak ja kiedyś, tym dziedzictwem, m.in. mijając budynek dawnej synagogi w drodze do kościoła czy na Rynek. A może nawet, żeby mieli szansę wejść do niego i posłuchać o dokonaniach swoich przodków i ich żydowskich sąsiadów.
Dlatego kiedy dowiedziałam się, w jak katastrofalnym stanie znajduje się tylna ściana i dach synagogi, oraz że istnienie tego budynku wisi na przysłowiowym włosku, nie mogłam nie podjąć przynajmniej próby jego uratowania. Tym bardziej, że przez ostatnie dwa lata zdobyłam wiedzę i doświadczenie w zakresie działań na rzecz ochrony dziedzictwa żydowskiego oraz pomocne kontakty z osobami i instytucjami działającymi na tym polu.

Trzebinia to nie jedyne miejsce, w którym zaangażowała się pani w ocalanie pamięci o polskich Żydach...Tak, jak wspomniałam, pochodzę z Wielkopolski, gdzie też mieszkali Żydzi, tylko uściślając - niemieccy. Podobny los jak tamtejsze synagogi spotkał macewy z cmentarzy żydowskich. W moim mieście posłużyły m.in. jako krawężniki chodników, o czym mieszkańcy dowiedzieli się dopiero 23 lata temu, kiedy znaleziono je podczas przebudowy jednej z ulic. Ówczesne władze miasta nie bardzo wiedziały, co z nimi zrobić, więc zostały złożone na terenie miejskiego przedsiębiorstwa. Niestety, przeleżały tam zbyt długo, aż w końcu ktoś zdecydował, żeby usunąć je na teren PSZOK. Nie wiadomo, co stałoby się z nimi, gdyby nie grupa społeczników, która dwa lata temu odkryła ich nową, haniebną lokalizację i podjęła działania na rzecz ich uratowania i przywrócenia na teren cmentarza żydowskiego. Obecnie odnowione, zinwentaryzowane macewy czekają na powrót na swoje rodzime miejsce, w formie lapidarium. Byłam osobą, która tylko skoordynowała działania wspaniałych, wrażliwych ludzi, zarówno w tym mieście, jak i na całym świecie. Udało mi się bowiem dotrzeć do potomków trzemeszeńskich Żydów, którzy niejednokrotnie nie mieli pojęcia, że ich przodkowie byli związani z tym miejscem. Ich wdzięczność za przywrócenie pamięci o ich przodkach nie jest przeliczalna na żadne pieniądze. Życzę każdemu jej poczucia. Więcej o moich i innych osób działaniach na rzecz przywracania tej pamięci można przeczytać na stronie www.zydzi-trzemeszno.pl, którą założyłam z kolejną grupą wspaniałych ludzi, zamieszkałych w różnych częściach naszego globu. Wśród nich znalazło się dwóch tłumaczy związanych z ziemią chrzanowską: Katarzyna Śmiałkowska, pochodząca z Chrzanowa tłumaczka języka angielskiego, i pan Krzysztof Tomala, tłumacz języka niemieckiego, pochodzący z Luszowic.

Dlaczego trzeba ratować synagogę w Trzebini? W jakim ona jest stanie?
Katastrofalnym, krótko mówiąc. I nie trzeba być specjalistą od budownictwa, żeby to stwierdzić. Postęp uszkodzeń widzą najlepiej mieszkańcy domu przylegającego do synagogi. W najgorszym stanie jest dach i tylna ściana. Nie wiem, jak wygląda wnętrze, bo odmówiono mi wejścia do środka, uzasadniając to „złym stanem technicznym" i „kwestią bezpieczeństwa". Zatrważające jest to, że z jednej strony urzędnicy widzą zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi, a z drugiej - nie podejmują żadnych działań, żeby to zagrożenie zniwelować. W dodatku, od wielu miesięcy, by nie powiedzieć lat, są o to proszeni - osobiście i w pismach - zarówno przez mieszkańców wspomnianego domu, jak i wiele innych osób, w tym przeze mnie od pięciu miesięcy.

Do kogo faktycznie należy?
Ponieważ wciąż spotykam się z wieloma przekłamaniami na temat statusu prawnego tego budynku, chciałabym wyraźnie podkreślić, że od 2015 r. jedynym właścicielem nieruchomości gruntowo-budowlanej, na której stoi budynek dawnej synagogi kupieckiej przy ulicy Piłsudskiego 15, jest Gmina Trzebinia. Każdy właściciel posesji jest zobowiązany prawem do dbania o nią, żeby nie zagrażała bezpieczeństwu ludzi. Kwestia zabezpieczenia budynku dawnej synagogi przez władze Gminy Trzebinia nie jest więc kwestią „chcenia" i siły przekonań przez kogokolwiek, ale jest kwestią przestrzegania obowiązującego prawa.

Czemu ten obiekt mógłby służyć po odrestaurowaniu?
Możliwości adaptacji jest wiele. Jedna z nich - utworzenie muzeum judaistycznego - była najbliższa śp. panu Andrzejowi Kostce, czym dzielił się publicznie, również na łamach „Przełomu". Nie ukrywam, że ta idea jest bliska również mi. Muzeum Regionalne „na Zbyszku", prowadzone przez kolejnych niezmordowanych społeczników ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Trzebińskiej, posiada w swoich zbiorach judaika, które są eksponowane obok industrialnych artefaktów. Jak zauważa sam prezes Stowarzyszenia, lepiej byłoby wyeksponować je osobno. Mało kto wie, że wśród nich znajduje się Księga Pamięci The Kehila Trzebinia, wydana przez ocalonych żydowskich mieszkańców Trzebini w 1969 r. w Hajfie. Zawiera bezcenne wspomnienia z przedwojennej rzeczywistości miasta oraz fotografie. Jako rodowita trzemesznianka, mogę tylko pomarzyć o takiej Księdze, bo niestety, nie miał jej kto napisać. Wszyscy ostatni mieszkańcy Trzemeszna wyznania mojżeszowego zginęli w czasie wojny.Były dyrektor Muzeum w Chrzanowie pan Zbigniew Mazur proponował swego czasu utworzenie w tym budynku oddziału tegoż Muzeum, również z myślą o ekspozycji judaików. Ta idea adaptacji na cele muzealne jest również najbliższa potomkom trzebińskich Żydów, którzy deklarują pomoc w tym dziele. Poparcie dla niej usłyszałam od wielu innych osób - począwszy od historyków, znawców zabytków, po ludzi zawodowo niezwiązanych z ochroną dziedzictwa kulturowego.

Jak przekonać samorząd i mieszkańców miasta, że warto zainwestować w odbudowę synagogi dwa albo trzy miliony złotych?
Nikt nie oszacował dotąd kosztu remontu i adaptacji budynku, więc trudno mówić o konkretnych kwotach, nawet w przybliżeniu. Ale zapewne będą to duże sumy, których nie sposób będzie wygospodarować z budżetu gminy, czego od początku nie oczekiwałam w rozmowach z wiceburmistrzem czy pismach wysyłanych do Urzędu Miasta. Przeciwnie, wskazywałam na możliwe źródła pozyskania funduszy z zewnątrz. Obecnie zarysowała się kolejna szansa na ich uzyskanie z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Można wnioskować o maksymalnie 3,5 miliona zł dotacji, a wymagany wkład własny wynosi tylko 2%. Innymi źródłami pozyskania dofinansowania są m.in. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Krakowie czy Urząd Marszałkowski. Zrobiłam co mogłam, żeby przekonać władze miasta, by spróbowały pozyskać te fundusze. Na razie jedyną odpowiedzią, jaką słyszę od pięciu miesięcy jest ta, że nie podejmą żadnych działań ws. budynku synagogi, również w kwestii pozyskania dotacji, ze względu na trwające postępowanie w Komisji Regulacyjnej Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie, które dotyczy roszczeń wobec tego budynku Gminy Żydowskiej w Katowicach. Sytuacja jednak się zmieniła w grudniu, kiedy to zarząd tej Gminy uchwalił wolę wycofania wniosku ws. roszczeń. Gminie Żydowskiej zależy jedynie na tym, żeby budynek służył w jakimś zakresie upamiętnieniu dawnej żydowskiej społeczności Trzebini. Obecnie wystarczy dobra wola władz Gminy Trzebinia, żeby doszło do porozumienia w tej sprawie. Ufam, że każdy, kto poznaje lepiej historię swojej miejscowości, lepiej rozumie, że jest spadkobiercą pracy na rzecz rozwoju tego miejsca przez wiele pokoleń wstecz. Tutaj, w Trzebini, i szerzej - na ziemi chrzanowskiej - jesteśmy spadkobiercami pracy również kilku pokoleń Żydów, którzy wybrali to miejsce jako swoją ojczyznę. Holokaust, który wymazał ich z tej ziemi, nie był ich wyborem. Uszanowanie dziedzictwa, jakie nam pozostawili, pielęgnowanie pamięci o nich, uratowanie ostatnich fizycznych śladów ich obecności - jest naszym moralnym obowiązkiem.

Co musi się wydarzyć, aby obiekt przestał być zaniedbaną nieruchomością „niczyją"?
Przede wszystkim musi dojść do spotkania przedstawicieli Gminy Żydowskiej w Katowicach i Gminy Trzebinia. Następnie, miejmy nadzieję, że obie strony porozumieją się co do warunków wycofania wniosku ws. roszczeń z Komisji Regulacyjnej. A to powinno pociągnąć za sobą decyzje władz miasta co do dalszego losu budynku. Jest on objęty ochroną konserwatorską, więc wszelkie działania wobec niego powinny być konsultowane z konserwatorem zabytków. Ale mam nadzieję, że głosy mieszkańców, jak i potomków trzebińskich Żydów, będą również uwzględnione przy podejmowaniu tych decyzji.

Trzebińskie, żydowskie dziedzictwo kulturowe, to nie tylko synagoga. O co trzeba jeszcze zadbać?
Drugim problemem jest sprawa fragmentu muru cmentarza żydowskiego przy ulicy Słowackiego 32, który wymaga profesjonalnego remontu. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków, więc - podobnie jak w przypadku synagogi - można starać się o środki finansowe na jego naprawę z różnych źródeł spoza budżetu gminy.Trzecim problemem jest sprawa dostępu do cmentarza żydowskiego i brak opiekuna społecznego tego miejsca. Cmentarz może zostać otwarty tylko w dzień roboczy w godzinach urzędowania, czyli między 7 a 16. Niestety, ktoś, kto przyjedzie „ze świata" zwiedzić cmentarz, niezaproszony przez kogoś zorientowanego w zawiłościach otrzymania zgody na otwarcie bramy cmentarza, odbije się od niej, bo nie ma na niej żadnej informacji, do kogo miałby się zwrócić w sprawie jej otwarcia. Poza tym nawet gdyby był telefon do urzędnika, który posiada klucze, nie ma gwarancji, że do otwarcia by doszło. Ostatnio musiałam wyrazić prośbę o otwarcie bramy na piśmie. Na odpowiedź czekałam kilka dni. Jestem przekonana, że powołanie opiekuna społecznego tego miejsca, pełniącego również rolę przewodnika, ułatwiłoby dostęp na cmentarz. Poza tym teren dawnego obozu „za torami", o istnieniu którego mało kto wie, również czeka na jego oznaczenie, postawienie tablicy informacyjnej, jak to ma miejsce w przy ulicy Rafineryjnej, gdzie oprócz pomnika upamiętniającego m.in. ofiary podobozu Auschwitz, znajduje się tablica z historią tego obozu.

Czy ma pani pomysł na przebicie się z tym tematem do młodszych mieszkańców miasta?
To prawda, zainteresowanie młodych ludzi lokalną historią jest bardzo ważne z różnych powodów. To oni będą w przyszłości odpowiedzialni za los dziedzictwa kulturowego, które im zostawimy. Wiem, że wspaniałą pracę na tym polu wykonują już nauczyciele z Zespołu Szkół Techniczno-Usługowych w Trzebini w ramach projektu „Szkoła Dialogu". Są to zarówno warsztaty, jak i akcje zapalania zniczy w miejscach martyrologii m.in. trzebińskich Żydów, zwiedzanie cmentarza żydowskiego. Szczegółowy opis tych działań można znaleźć na stronie szkoły. Chciałabym m.in. z nimi współpracować w przypadku zakwalifikowania się miasta w projekcie Muzeum POLIN - „Muzeum na kółkach". Wówczas młodzi ludzie mogliby wziąć udział w warsztatach, projekcjach filmów, edukacyjnych spacerach „śladami trzebińskich Żydów", koncercie muzyki żydowskiej, czy prelekcjach. Poza tym do młodych warto dotrzeć poprzez internet. Dobrze by było stworzyć w mediach społecznościowych i na YouTube miejsca, które będą podawać historię trzebińskich Żydów w sposób przystępny i ciekawy. To wszystko jednak wymaga czasu, więc mam nadzieję, że znajdą się osoby chętne do ich współtworzenia. Zapraszam do współpracy (dane kontaktowe posiada redakcja). Śp. pan Andrzej Kostka na pewno na nas liczy. Nie zawiedźmy go i nie zmarnujmy tego, co nam pozostawił.

Zabytki w gminie Trzebinia wpisane na listę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie:
1. Młoszowa - zespół pałacowo - parkowy, wpis z 15.11.1968 r.; zmiana treści decyzji z 27.06.2018 r. - Baszta Kozacka skreślona decyzją z 26.11.2018 r.
2. Płoki - budynek dawnej huty żelaza, wpis z 25.10.1988 r.
3. Trzebinia-Siersza - kaplica, ul. Chrzanowska, obok ul. Grunwaldzkiej, wpis z 28.11.1961 r.
4. Trzebinia - zespół dworski Zieleniewskich: dwór, park, mur ogrodzeniowy, ul. Piłsudskiego, wpis z 11.10.1971
6. Trzebinia - dom, ul. Narutowicza 13/Kościuszki, wpis z 30.06.1992 r.
5. Trzebinia - willa NOT, ul. Grunwaldzka, wpis z 03.08.2007 r.
6. Trzebinia - cmentarz żydowski usytuowany przy ul. J. Słowackiego i ul. Żwirki i Wigury, wpis z 10.05.2012 r.
(Stan na styczeń 2021 r.)

20 grudnia 2022 r. konserwator wpisał na listę Synagogę przy ul. Piłsudskiego 15.

 

Archiwum Przełomu nr 2/2023