Hałas może być torturą - przelom.pl
Zamknij

Hałas może być torturą

13:00, 19.09.2023 Agnieszka Filipowicz
Skomentuj

Z ARCHIWUM TYGODNIKA "PRZEŁOM". Zanim przed moimi oknami powstało boisko, mieszkało mi się w Psarach znakomicie - mówi w rozmowie z Agnieszką Filipowicz Tomasz H., który pozwał gminę Trzebinia do sądu z powodu uciążliwego hałasu dobiegającego ze szkolnego boiska sąsiadującego bezpośrednio z jego domem.

Dlaczego kilkanaście lat temu postanowił pan przeprowadzić się z Krakowa do Psar?
Decyzję o przeprowadzce podjąłem po tym, jak w pobliżu ulicy, przy której mieszkałem, powstała dyskoteka w dawnym kinie Uciecha. W pewnym momencie mieliśmy wokół siebie trzy lokale o profilu dyskotekowo- klubowym. Życie w hałasie o różnych porach dnia i nocy zrobiło się nie do zniesienia, a możliwość normalnego snu stała się luksusem. Razem z moją partnerką uznaliśmy, że nie możemy dłużej mieszkać w takim miejscu. Nie tylko my podjęliśmy taką decyzję. Podobnie uczyniły tysiące innych mieszkańców centrum Krakowa w ciągu ostatnich dekad.

Dlaczego pana wybór padł na Psary?
Szukałem domu w przystępnej cenie, w dobrej lokalizacji, w stosunkowo bliskiej odległości od stacji kolejowej. Psary od razu przypadły mi do gustu. Wąskie uliczki, zwarta zabudowa, dużo zieleni. Przypominały mi trochę austriackie, sielskie wioski.

Nie obawiał się pan, kupując dom naprzeciwko szkoły, że może tu nie być cicho i spokojnie?
Ależ skąd. Kiedyś mieszkałem przez kilka lat obok szkoły i nie stanowiło to dla mnie problemu. Podobnie było w Psarach, zanim przed moimi oknami powstało boisko.

Czytelnicy "Przełomu" nadesłali nam zdjęcia, z których wynika, że boisko było przy szkole już kilka dekad temu.
Ja mam zdjęcia z 2010, na których tego boiska w ogóle nie ma, stoją tam kontenery na śmieci, garaże i parkują samochody. Można to też zobaczyć na filmach zamieszczonych w internecie przez miejscowych. Zresztą kłótnia o to, co było wcześniej, jest bez sensu. Istotne jest, jaki poziom oddziaływania generuje dany obiekt. Na pewno oddziaływanie boiska nie mieści się w zasadzie: immisja pochodząca od obiektu powinna zamykać się w jego granicach. Zostało to zbadane i potwierdzone w raporcie biegłego.

Kiedy dowiedział się pan o tym zamiarze gminy?
Po kilku latach. Pewnego dnia zauważyłem geodetę w pobliżu szkoły. Spytałem go, dlaczego wykonuje pomiary. Wtedy dowiedziałem się, że szykuje się ta inwestycja.

Jak pan zareagował?
Rozmawiałem na ten temat z ówczesną wiceburmistrz Trzebini, z radnymi, Radą Sołecką Psar, a także projektantem boiska. Próbowałem odwieść gminę od tego pomysłu, bo przewidywałem, jak to się skończy. Niestety, moje uwagi i obawy zostały zlekceważone.

Nie dało się dojść do jakiegoś kompromisu?
Gdyby to było możliwe, nie poszedłbym z tą sprawą do sądu. Odniosłem wrażenie, że gmina nie chce słuchać moich argumentów. Dam przykład - gdy już sprawa była w sądzie, w 2018 roku biegły sądowy dokonywał pomiaru poziomu hałasu w rejonie boiska. Zaprosił wtedy na spotkanie dwie strony sporu. Przedstawiciele gminy nie przybyli. Również gdy sąd dokonywał wizji lokalnej, pełnomocnik gminy się nie zjawił, przysłał chyba swoją aplikantkę, co nie przeszkodziło mu później autorytatywnie wypowiadać się i "zdawać sprawozdanie z postępowania sądowego" na zebraniu mieszkańców.

Podczas sporu o boisko pada argument - dobro dzieci.
Tego argumentu często używa się w populistyczny sposób. Bo, czy w imię bez wątpienia bardzo ważnej idei jaką stanowi dobro dzieci, można torturować człowieka? A przecież hałas może być torturą. Amerykanie stosowali ten rodzaj tortur wobec talibów w Guantanamo.

Czy hałas dobiegający z boiska jest rzeczywiście tak bardzo uciążliwy?
Proszę zwrócić uwagę, że od tego obiektu dzieli mnie zaledwie wąska uliczka. Przy maksymalnie niekorzystnym położeniu, bo boisko znajduje się na wzniesieniu, uciążliwości hałasowe stają bardzo dolegliwe. Chodzi zwłaszcza o wysoki stopień nieregularności dźwięków spowodowanych uderzeniami piłki przy jednoczesnej ich niskiej częstotliwości. Nie tylko uderzenia piłki są problemem. Dodatkowo przez to położenie boiska przy otwartych oknach w moim domu słychać niemal każde słowo wypowiedziane lub znacznie częściej wykrzyczane na boisku. Do tego dochodzi głośna "muzyka", którą użytkownicy umilają sobie pobyt na obiekcie.

Rozumiem, że ten hałas jest gorszy np. od odgłosów ruchu samochodowego?
Nie można porównywać go do ruchu drogowego, który przypomina szum. Natomiast nieregularne uderzenia piłki to inny rodzaj hałasu. Tak duża ilość tego typu sygnałów nie daje szans na wypoczynek i o jakimkolwiek mirze domowym nie może być mowy. Dlatego sugerowałem gminie założenie piłkochwytów i zamontowanie ekranów akustycznych.

Jakie mogą być skutki nadmiernego hałasu?
Początkowo - zdenerwowanie. W dłuższej perspektywie skutki się nasilają. Może pojawić się problem z ciśnieniem, z układem sercowo naczyniowym. A przede wszystkim - permanentne zmęczenie. Polecam zerknąć do Wikipedii i przeczytać opis hasła "hałas" Znajdują się w nim dwa znamienne zdania: "Na ochronę przed hałasem organizm zużywa ogromne ilości energii. Do hałasu nie można się przyzwyczaić i jeśli nawet nie odbieramy go świadomie, to zawsze przeżywamy go najgłębiej, a zamiast przyzwyczajenia, co najwyżej następuje adaptacja patologiczna". Wielu ludzi nie uświadamia sobie, jak głęboko ich dolegliwości wynikają z obciążenia hałasowego. A wystarczy zrobić prosty eksperyment - pójść do galerii handlowej na 2-3 godziny. Potem większość z nas czuje zmęczenie i zastanawia się, dlaczego. To efekt ekspozycji na hałas.

W jakich godzinach boisko było użytkowane przed postanowieniem sądu?
Korzystali z niego nie tylko uczniowie szkoły. Obiekt był otwarty całą dobę. O różnych porach dnia i nocy zbierała się tam młodzież, która nie tylko grała w piłkę, ale także piła alkohol, przeklinała, słuchała głośnej muzyki. Boisko stało się miejscową "imprezownią" nie mającą nic wspólnego ze sportem. Zgłaszałem policji przypadki, gdy do takich incydentów dochodziło późnym wieczorem i nocą. Nie pomogło. Miejscowa policja nie reaguje nawet na ewidentne przypadki zakłócania ciszy nocnej.

Jest pan muzykiem. Czy nie sądzi pan, że gra na trąbce też może przeszkadzać sąsiadom?
Wyznaje taką zasadę - moja granica wolności kończy się wraz z moją granicą własności. Wprowadzając się do Psar, wiedziałem, że jest tu dość gęsta zabudowa. Mój dom sąsiaduje z trzema innymi. Dlatego przy urządzaniu swojej pracowni w suterenie domu zadbałem o to, by sąsiedzi nie słyszeli mojego grania. Zamontowałem podwójne drzwi tłumiące hałas oraz podwójne okna. Dzięki temu dźwięk nie wydobywa się na zewnątrz. Zależało i zależy mi wciąż na dobrosąsiedzkich stosunkach.

Po nagłośnieniu sprawy boiska w Psarach, w internecie rozlała się fala krytyki pod pana adresem...
To już nie jest "fala krytyki", lecz fala hejtu. Proszę poczytać komentarze pod artykułami. I to jest dla mnie najbardziej przykry aspekt tej sprawy. Zawsze uważałem, że jeśli ktoś ma inne poglądy na daną sprawę niż ja, należy go traktować z szacunkiem. Moim zdaniem w sprawie boiska doszło do manipulacji opinią publiczną, "wkręcaniem" społeczeństwa w jakąś rozgrywkę. W mediach, w internecie próbuje się mnie przedstawić jako muzyka-oszołoma, któremu przeszkadza niemal każdy dźwięk, ewentualnie "cwaniaka centusia z Krakowa", który usiłuje "zbijać kasę" na tej sprawie. Jest pani pierwszą dziennikarką, która zechciała poznać sprawę od tej drugiej strony.

Ma pan żal do władz gminy?
Jestem zaskoczony postawą władz gminy. Najpierw, jeszcze za poprzednich władz, zignorowano moje uwagi i obawy. A przecież można było boisko zbudować w innej lokalizacji, na przykład po drugiej stronie szkoły, gdzie jest zielony, niezagospodarowany teren. Albo zadbać o istniejące już boisko trawiaste w rejonie cmentarza. Mówiąc krótko - przy projektowaniu obiektów, które mają takie obciążenie akustyczne jak boisko, należało robić to po prostu z głową. Później nie respektowano postanowienia sądu, które określało godziny korzystania z boiska. Dlatego zacząłem rejestrować codzienne naruszenia sądowej decyzji. Wbrew niektórym komentarzom, nie jest to "zbijanie kasy na dzieciach", lecz desperacka próba zmuszenia gminy do przestrzegania orzeczeń sądu. To porażające, jak organy administracji odnoszą się do orzeczeń sądu, kształtując tym samym świadomość i kulturę prawną obywateli. Pełnomocnik gminy wprost oświadczył, że gmina nie ma zamiaru przestrzegać postanowienia sądu. Co ja mogę na to powiedzieć? Jest dla mnie niezrozumiałe, że gmina nie podjęła żadnych działań zabezpieczających. Uważam też, że polski system administracyjny w ogóle nie przewiduje ochrony ludzi w takich sytuacjach. Bezskutecznie interweniowałem na przykład w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska. Okazało się, że hałas dochodzący z boiska nie jest pochodzenia przemysłowego, więc ta instytucja nie jest zobligowana do udziału w rozwiązaniu problemu A wie pani, ile osób w całej Małopolsce zajmuje się hałasem w WIOŚ-u? Tylko dwie. To pokazuje, jak takie sprawy są w naszym kraju lekceważone. Po ukazaniu się informacji w mediach o mojej sytuacji, odezwały się też do mnie osoby, które mają podobne problemy. Niektórzy również zdecydowali się na drogę sądową. Takich spraw będzie coraz więcej. Moja determinacja jest również próbą dodania odwagi i siły wszystkim tym, którzy zostali pozbawieni własności (w bardzo różnych jej aspektach) w wyniku indolencji i arogancji tych, którzy powinni legitymować się znajomością i respektem dla niezbywalnych praw każdego obywatela.

Jak pan podsumuje sytuację, w której się pan znalazł?
Moim zdaniem jest to jakaś forma bezprawnego wywłaszczenia, pozbawienia mojej posesji o charakterze mieszkalnym jej podstawowej funkcji. Ubolewam nad tym, bo wcześniej mieszkało mi się tu znakomicie.

W sądzie toczy się postępowanie z powództwa sąsiadów boiska szkolnego w Psarach - Tomasza H. I Ewy Cz. Powodowie w 2016 roku złożyli pozew, w którym domagali się podjęcia przez gminę działań ograniczających nadmierny hałas dochodzący z tego obiektu sportowego. Wskazywali na różne rozwiązania: montaż piłkochwytów, budowę ekranów dźwiękochłonnych wokół boiska sportowego, wymianę tablic do kosza na boisku na tłumiące uderzenie piłek i ograniczenie godzin użytkowania boiska. W trakcie postępowania sądowego została dopuszczona opinia wibroakustyka. Biegły stwierdził, że doszło do naruszenia prawa. Źródłem emitowanego hałasu były nie tylko uderzenia piłki o ogrodzenie, ale także wrzaski dochodzące z boiska. W oparciu o wykonane pomiary dźwięku zostało ustalone natężenie dźwięku. Stwierdzono przekroczenie wartości hałasu powyżej dopuszczalnego poziomu 55 decybeli o 1,7 decybela.W 2020 roku sąd wydał postanowienie zabezpieczające powództwo. Na jego podstawie boisko mogło być użytkowane w ściśle wyznaczonych godzinach (tylko w dni powszednie do godz. 17.00 z wyłączeniem dni wolnych i świąt).

 

Archiwum Przełomu nr 5/2023

(Agnieszka Filipowicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(7)

bulbaczbulbacz

0 0

yebau go pies 23:13, 19.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MakariuszMakariusz

0 0

Ogólnie śmieszni są ci miastowi, co to osiedlają się na wioskach i wiecznie im coś nie pasuje. Kogut pieje, pies szczeka, ciągnik jeździ po polu, obornik śmierdzi, hałas dobiega z boiska, bo dzieci grają..... Coś się w główkach dzieje, ci ludzie nie rozumieją pewnych faktów, ale niestety chroni ich dziwne prawo i mogą sobie pozywać kogoś tam i trzepać z tego kasę. Oczywiście tutaj chłop domagał się czegoś od gminy, oba Okoczuki miały go gdzieś. Osobiście uważam, że za te zaniedbania te Okoczuki powinny odpowiadać własnym majątkiem, niestety za ich błędy płaci podatnik, to jest chore, tak nie powinno być. Biorą pieniądze, niektórzy ogromne i mają wszystko w nosie. Za nic nie odpowiadają, a wystarczyło człowiekowi wybudować to ogrodzenie, czy piłkochwyty i wszyscy byliby zadowoleni. Ale nie, nie da rady, Okoczuk woli się skompromitować, prawnik gminy woli olać, źle napisać odwołanie. Tak więc ten tego, nic się nie stało, Okoczuki zadowolone, kasa dla grajka popłynęła. 07:14, 20.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MakariuszMakariusz

0 0

No i dodam jeszcze, że jeden Okoczuk już stracił stanowisko, zaraz straci je drugi, ale czy tak powinno to wszystko wyglądać? No chyba nie powinno to tak wyglądać, bo kasę wzięli, a pracę wykonali nienależycie. 07:24, 20.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

rafik86rafik86

0 0

Postawić w granicy ekrany dźwiękochłonne i po sprawie. Cieszmy się, że jeszcze dzieci chcą grać na tym boisku 08:00, 20.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AntoninkaAntoninka

0 0

Jedne sprawy ciągną się latami i końca nie widać, inne, bardzo skomplikowane, wymagające opinii unikatowych ekspertów, kończą się zaskakująco szybko wyrokiem satysfakcjonującym powoda. Wywiad obszerny, mam wrażenie, że skrywa apel do wszystkich, którzy zamieszkują tereny przyległe do obiektów sportowych. Nagle muzyk okazuje się biednym, pokrzywdzonym przez życie obywatelem, któremu będzie przysługiwało jeszcze prawo do odszkodowania za czas poświęcany na kontrolę prawidłowego wykonywania orzeczeń sądu. A czy pan muzyk ma potomstwo? 08:45, 20.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaro1jaro1

0 0

nie ma. bo by miał głośno w domu. musiałby się zwrócić o odszkodowanie do żony. ale ta by mogła pozwać jego fjuta czy trąbkę.. na czym on tam gra. 19:23, 20.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TW_RysiekTW_Rysiek

0 0

Makariusz, dokładnie! To trochę tak jakby wybudować się w zakolu Wisły i przy pierwszej lepszej powodzi płakać że chałpę zalało... 11:21, 21.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OGŁOSZENIA PROMOWANE

0%