Trzebinia
OPINIA. Szóstki Okoczuka nieaktualne. Trzebinię trzeba przemyśleć na nowo
Po południu włączam telewizor i słyszę: "Kolejne zapadlisko w małopolskiej Trzebini. Nikt nie został poszkodowany". Wyłączam.
1. Od tygodni przekaz medialny jest taki sam. Lokalne władze i zewnętrzni eksperci od tygodni też powtarzają to samo: "nie zamieciemy pod dywan", "czekamy na wyniki badań". A ludzie mówią: mamy tego dość, bo temat likwidowania kopalni Siersza przez zatapianie znany jest w Trzebini od ponad 20 lat.
Eksperci, np. geolog dr inż. Marek Szuwarzyński i inni, dawni pracownicy trzebińskich kopalń, powtarzali wielokrotnie, że będą zapadliska i że będą podtopienia. I to właśnie trafiło "pod dywan" na zasadzie chowania głowy w piasek przez odpowiedzialne instytucje lub na zasadzie: jakoś to będzie.
W poprzednich latach zapadliska to były incydentalne sytuacje. Teraz są już lawinowe. Za dwa lata czekają nas liczniejsze podtopienia.
Wydaje mi się, że mieszkańcy zagrożonych terenów chcą teraz jednego. Precyzyjnego wskazania miejsc, które są zagrożone i jasnego określenia, co i kiedy będzie tam zrobione, aby zapobiec ewentualnym szkodom czy nieszczęściom. Wszyscy chcemy wiedzieć, gdzie się nie wolno w Sierszy budować, gdzie nie wolno się poruszać (las? cmentarz?), które budynki na terenach zagrożonych wymagają wzmocnienia, które tereny odwodnienia, które cieki szybkiego udrożnienia. I kiedy to będzie zrobione. Chcemy wiedzieć, czy trzeba kogoś na jakiś czas przekwaterować, jak sugerował prof. Marek Cała z AGH w radiu RMF, na jak długo i ewentualnie dokąd. Czy gmina ma taki obiekt? Czy dzieci w szkołach, na placach zabaw, boiskach sportowych w rejonie Sierszy i Gaja są bezpieczne? To na początek. Żeby spokojnie spać.
Funkcjonowanie administracji publicznej i komunikowanie w warunkach kryzysu jest trudne. Wymaga wsparcia specjalistów od takich sytuacji. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że obecne komunikowanie sytuacji na zewnątrz przez gminę z profesjonalizmem nie ma nic wspólnego. Jest chaotyczne, wybiórcze, ograniczone do strony internetowej gminy i FB. To właściwie głównie PR. Kto na tym cierpi?
2. Trzebiński kryzys wizerunkowy wywołały nie tylko czynniki zewnętrzne, takie jak zapadliska czy wstrząsy z fedrujących na potęgę kopalń, smród z rafinerii.
Drugim powodem kryzysu są różne problemy wewnętrzne gminy, o których radni i opinia publiczna dowiadują się albo w ostatniej chwili, albo po czasie, bo taka jest polityka informacyjna gminy, takie pojmowanie „transparentności".
Przykładem wyjęta spod dywanu historia z boiskiem w Psarach, odśnieżanie dróg podczas poprzedniego ataku zimy, sprawy dotyczące ochrony zabytków, budowa wiaduktu w Młoszowej i towarzysząca jej awantura o udostępnienie radnym treści dokumentu porozumienia gminy z koleją, sprawa Dworu Zieleniewskich.
Szczerze mówiąc nie przypominam sobie takiego skumulowania poważnych problemów w jednym czasie, w sytuacji, gdy gmina biednieje, starzeje się, ma mnóstwo problemów związanych z ekologią, problemów społecznych (stan bloków socjalnych w Górce też przyciągnął do Trzebini telewizję).
Żeby stawić czoła tym wszystkim historiom wynikającym w dużej mierze z zaniedbań, potrzeba ogromnej wiedzy, czasu i doświadczenia. Właściwego określenia priorytetów.
To jest strasznie smutne, że w obecnej sytuacji na liście komunikowanych na fejsbukowym banerze priorytetów burmistrza jest tylko jedna (!) istotna rzecz - obwodnica. Notabene inwestycja GDDKiA. Pozostałe elementy jego „szóstki" to stały fragment permanentnie prowadzonej przez burmistrza, oderwanej od rzeczywistości, kampanii wyborczej, co dla wielu mieszkańców wobec dziesiątek nabrzmiałych problemów bieżących jest po prostu irytujące i nie na miejscu. Dla mnie również.
Stolica letniej rekreacji, miasto sportu, trzebińskie M4, miasto inwestycji, mecenat kulturalny itd.? Czy to nie jest trochę groteskowe podejście do rzeczywistości? Jak uprawiać sport i rekreację, organizować imprezy budować dom, osiedlać się w mieście, w którym trzęsie, zapada sie ziemia i śmierdzi?
Tę life-stylową wizję rozwoju gminy torpeduje natura i przemysł. Z tym się trzeba zmierzyć w najbliższych latach. Do wyborów samorzadowych jest jeszcze daleko.
3. Chcemy w Trzebini spokoju, czystego powietrza, sprawnego odśnieżania i dobrych dróg, szacunku ze strony koncernów przemysłowych korzystających z naszej ziemi, doceniania lokalnego biznesu, przemyślanych inwestycji, zrozumienia dla tradycji i kultury. O to ma zadbać samorzad. Chcemy też uczciwej, rzeczowej informacji, także o sprawach trudnych. Nie propagandy. Nie chcemy wciąż słuchać o obietnicach wyborczych sprzed kilku lat, bo wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu, każdy kandydat na burmistrza będzie sobie musiał Trzebinię przemyśleć na nowo, bo jej realia się kompletnie zmieniły.
Komentarze
15 komentarzy
@Mateusz1982 - potwierdzam!
Żeby napisać że coś jednak w Trzebini dzieje się pozytywnego to Kino Bzik. Świetne międzypokoleniowe spotkania.
Droga Pani Redaktor, zupełnie nie rozumiem, w której części mojej wypowiedzi doszukała się Pani oceny pracy burmistrza, ponieważ mój stosunek do osób piastujących takie funkcje jest ambiwalentny. W podsumowaniu pisze Pani, że "to nie jest czas na żadne kampanie" - jak mam to rozumieć? Czyżbym, w Pani ocenie, usiłowała prowadzić jakąś agitację? Degradacja środowiska jest wręcz nieodwracalna, trudno mówić o jakiejkolwiek rekultywacji. Obecnie prowadzone są badania i najprawdopodobniej na badaniach za ciężką kasę temat się zakończy. Podobną formę przybrała walka ze smogiem, instalowano czujniki, zakupywano drony, wypuszczano w teren przeróżne komisje, wydawano decyzje, a smog ma się nadal doskonale. Jednak smog to nie zapadliska, te to temat zdecydowanie bardziej poważny. Gdyby na mapę Trzebini narzucono kopalniane wyrobiska i labirynt korytarzy, to ludzie w mig rozkminiliby sytuację, zbędne by się stały opinie ekspertów. Jednak taki dokument nie ujrzy światła dziennego, wywołałby popłoch. Lepiej uparcie twierdzić, że mapy kopalniane nie istnieją, dziwnie w to nie wierzę. Inne miejskie problemy, to małe problemy, zapadliska to temat priorytetowy, nie do obejścia, ale i nie do usunięcia, będzie się systematycznie pogłębiał, rósł w siłę. Pozdrawiam serdecznie, wszystko wiem, o nic nie dopytuję.
Antoninka. O burmistrzu będziemy rozmawiać po wyborach do parlamentu. To nie jest czas na żadne kampanie, ani brudne - jak pisze od czasu do czasu burmistrz, czy czyste, tylko na pracę i zweryfikowanie myślenia o gminie, bo warunki się diametralnie zmieniły. Teraz szczerze. Jak słyszę gadanie o poprzednikach, to mi się niedobrze robi. Jeśli ktoś potrafi rządzić i zmieniać świat, to nie gada o poprzednikach tylko działa. Ta "gadka" to wzorowanie się na politykach wszystkich opcji. W gminie trzeba pracować, nie politykować. JazGM: Nie jestem zainteresowana promowaniem siebie i nie mam gwiazdorskich aspiracji. Nie mam 16 lat i to co osiągnęłam, wystarczy. Nie wszystkim się chwalę. Wypełniam obowiązki zawodowe, jak napisał Mateusz1982. Pedroma: życzę więcej odwagi cywilnej, to podyskutujemy. Jak Pan czegoś nie pamięta, to proszę sięgnąć do archiwum. Obecny burmistrz gabinet w urzędzie zajmuje od 2015 r. (wcześniej jako wiceburmistrz). Czas szybko mija. W kwestii gadania o poprzednikach - j.w.
Co Wy chcecie od Pani Redaktor ? święty obowiązek prasy krytykować władzę !
Ta pani jest zainteresowana wyłącznie promowaniem siebie. Ale gwiazda medialną to ona nie zostanie!