Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Chrzanowianin bohaterem niesamowitego meczu reprezentacji Polski

10.01.2023 16:00 | 0 komentarzy | 5 641 odsłon | Michał Koryczan

Polscy piłkarze ręczni w nieprawdopodobnych okolicznościach wywalczyli awans do mistrzostw świata do lat 21. W ciągu ostatnich 78 sekund meczu z Norwegią odrobili trzybramkową stratę, grając w dodatku w osłabieniu. Dwa decydujące gole zdobył Marcin Głuszczenko, wychowanek PMOS Chrzanów.

0
Chrzanowianin bohaterem niesamowitego meczu reprezentacji Polski
Marcin Głuszczenko. Fot. Z archiwum prywatnego zawodnika
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
W długi styczniowy weekend reprezentacja Polski grała we Włoszech w turnieju eliminacyjnym do mistrzostw świata do lat 21. O miejsce premiowane awansem Biało-Czerwoni rywalizowali z Czechami i Norwegami.

O tym, kto ostatecznie awansuje miała zdecydować niedzielna konfrontacja Polski z Norwegią. Obie drużyny przystępowały do meczu mając na koncie wygrane z Czechami, ale bało-czerwoni zwyciężyli naszych południowych sąsiadów większą różnicą bramek (33-25) niż Skandynawowie (25-20). Do wywalczenia awansu naszej reprezentacji wystarczał więc remis.

Tego co wydarzyło się w końcówce meczu chyba nikt nie był w stanie sobie wyobrazić. Na 78 sekund przed końcem spotkania Polska przegrywała z Norwegią 25-28. Pomimo gry w osłabieniu potrafiła jednak w niesamowitych okolicznościach doprowadzić do remisu, a dwie decydujące bramki dla naszej reprezentacji zdobył rozgrywający Marcin Głuszczenko, wychowanek PMOS Chrzanów, broniący obecnie barw Zagłębia Sosnowiec.

- Oglądałem wiele meczów piłki ręcznej, ale jeszcze nie widziałem, aby komuś w tak krótkim czasie udało się odrobić podobną stratę. Myślę, że to spotkanie przejdzie do historii. Na trzy minuty przed końcem gry byliśmy w dobrej sytuacji. Trener wziął czas i ustawił naszą akcję. Popełniłem jednak błąd i przeze mnie straciliśmy piłkę. Pomyślałem w tym momencie, że już nic się nie da zrobić. Trener powiedział, żebym grał i walczył. Udało się. Moim zadaniem w meczu było przede wszystkim rozgrywanie piłki. Wcześniej oddałem tylko jeden rzut na bramkę. W końcówce jednak coś mnie natchnęło i zdobyłem dwie bramki. Ktoś musiał podjąć ryzyko i postanowiłem, że ja to zrobię. Po zakończeniu spotkania cała drużyna się na mnie rzuciła. Wspaniałe uczucie, choć nie mogłem oddychać - opowiada Marcin Głuszczenko.

Więcej na ten temat przeczytacie w 2. numerze „Przełomu", który ukaże się w środę, 11 stycznia.

 

Czytaj również

Weź udział w konkursie. To propozycja dla dzieci i dorosłych

Wirus grypy i piłkarz na testach. MKS Trzebinia rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej

Zostań sędzią piłkarskim jak Szymon Marciniak

Budżet jakiego jeszcze w gminie nie było

Chcą iść w ślady Igi Świątek i Huberta Hurkacza

Zmarł Gianluca Vialli. Ze słynnym napastnikiem rywalizował przed laty piłkarz z Libiąża