Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Pierwszymi były kukułki. Jest ich już 12. A bicie zegarów jest jak muzyka

06.10.2021 15:00 | 0 komentarzy | 4 504 odsłony | Zdzisława Jaśko
Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Zdzisława Jaśko z mężem Franciszkiem od ponad dwóch dekad kolekcjonują zegary. Mają ich w domu prawie sto. Nauczyli się ich słuchać i je reperować.
0
Pierwszymi były kukułki. Jest ich już 12. A bicie zegarów jest jak muzyka
Zdzisława Jaśko
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zegary zbieramy od 20 lat. Pierwszymi były kukułki. Jest ich już 12. Każda wydaje inny głos i zawsze wiemy, która w danym momencie kuka. Mąż zaczął je kupować na targowiskach. Zwykle uszkodzone, niekompletne. Najtrudniej było o tzw. mieszki, dzięki którym wydają dźwięk. Mąż nauczył się je reperować, zdobywać potrzebne części. Znaleźliśmy prawdziwych, starych zegarmistrzów, którzy podpowiadali, jak słuchać zegarów i je naprawiać. Dziś coraz trudniej znaleźć dobrego fachowca. Są to już ludzie leciwi, którzy albo jeszcze mają swoje zakłady, albo już na emeryturze. Ale ponieważ są to pasjonaci, zwykle chcą pomóc.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko

Naszym pierwszym zegarem - poza kukułkami - był zegar szafkowy wiszący, znaleziony na strychu domu. Był w rozsypce. Podziurawiona przez korniki szafka, niedziałający mechanizm, ale mąż zajął się jego naprawą. Zaprzyjaźniony zegarmistrz widząc, że robimy coś z sercem, podpowiadał co i jak naprawić. A szafkę pomógł odrestaurować znajomy stolarz, który często pomaga nam przy drewnianych elementach. Bywa, że puste szafki są tak zniszczone, że trzeba zrobić nową na wzór tej starej. Czasem udawało mu się nawet zdobyć taki sam stary zegar lub pustą skrzynkę.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko


Nasze zegary wymagają czasu - przeglądów technicznych, pracochłonnego ścierania z nich kurzu raz w tygodniu, czasem zaangażowania znajomych zegarmistrzów.
Pomysłu, żeby zbierać zegary jako takiego nie było, choć protoplastą naszych skromnych zbiorów była chęć posiadania zegara babci. Zawsze jej mówiłam, że chciałabym go

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko

mieć, ale babcia staruszka, przyzwyczajona była do głośnego tykania, obiecała, że jak umrze, to zegar będzie mój. Czekałam na niego długo, ale dziś jest u mnie i to jest największy nasz skarb. Zegary są w większości powojenne. Kilka jest starszych - mają już wiek. Najstarszy ma jeszcze drewniany mechanizm.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko


Większość z nich dostaliśmy od bliskich i znajomych. Zegary mają ich imiona. Są więc Wiktoria, Józef, Basia, Marysia, Waldek itd. Są też zegary kupowane na targach staroci. Wiemy już, który wybija godziny, albo czemu nie bije i trzeba go nakręcić.
Nasze zbiory rozmieszczone są w całym domu. Jesteśmy tak do nich przyzwyczajeni, że gdzie spojrzymy, wiemy która jest godzina. Niektóre są małe, takie jak np. budziki, szafkowe wiszące na ścianach, kukułki, kominkowe. Ostatnio mąż wykonał „obraz" z zegarków ręcznych, bo było ich dużo, chciał je więc wydobyć z szuflad i umieścić w jednym widocznym miejscu. W sumie wszystkich jest około 90. Brak nam jeszcze zegara dużego, podłogowego i tzw. strunowca.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko


Zegary, które zbieramy, mają mechanizmy, są nakręcane w różny sposób kluczem, wagami lub korbką. Mamy kilka współczesnych na baterie, ale tych nie zbieramy. To prezenty.
Nie mamy ulubionego zegara, choć ten sentymentalny, od babci, ma największą wartość. Każdy egzemplarz otrzymany od znajomych jest niepowtarzalny i staje się ich cząstką w naszym domu, a w momencie nakręcania, naprawiania bądź ścierania kurzu - myślimy o ich właścicielach.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko


Często ludzie pytają, czy zegary nam nie przeszkadzają. Nie, bo przyzwyczailiśmy się do ich bicia co kwadrans, co pół godziny i co godzinę. Ich dźwięk to dla nas muzyka. Czasem w ogóle ich nie słyszymy, pytając jeden drugiego, czy np. Berta lub Francuz bił - bo jak wspomniałam, mają one swoje imiona. Wszystkie razem biją tylko w Nowy Rok, a na co dzień staramy się, żeby nie biły jednocześnie.

Zegar z kolekcji Zdzisławy i Franciszka Jaśko

Archiwum Przełomu nr 41/2020