Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

09.07.2020 10:55 | 12 komentarzy | 10 494 odsłon | Alicja Molenda

Hulaj dusza, piekła nie ma - to powiedzenie przychodzi mi na myśl, gdy obserwuję to, co dzieje się obecnie w gospodarce. Wydaje się, że wszelkie hamulce już puściły, a w czasie po przymusowym przestoju gospodarczym,  właśnie „przejadamy" kwoty, których nigdy nie spłacimy. Długi te będą dla nas olbrzymim problemem - pisze Tomasz Żołądź.

12
Korona na kredyt
Tomasz Żołądź
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Różne są na całym świecie metody radzenia sobie ze skutkami „lock downu" spowodowanego pandemią koronawirusa. Sąsiednie Niemcy obniżają na przykład podatki, aby ulżyć przedsiębiorcom i obywatelom w niełatwym czasie. Wariant szwedzki, odważny i bardzo ryzykowny, summa summarum gospodarczo Szwecji się opłaci, bo uniknęli oni makroekonomicznego szoku spowodowanego wyłączeniem całości biznesu.

Miliardowe kredyty
W Polsce postawiono na wariant bardzo ryzykowny - wpompowanie w rynek miliardów złotych, które strumieniem trafiają do firm i instytucji. Dlaczego to wariant ryzykowny? Bo to są środki, które de facto pożyczamy i kiedyś będziemy musieli oddać. Zresztą samo źródło miliardów złotych, które trafiły na rynek, budzi wiele kontrowersji - na dzisiaj nie znamy realnego stanu zadłużenia państwa, a na dodatek niepokojące są sygnały o ciągłym dodruku pieniędzy.

Rachunek za jazdę na kredycie oczywiście zaraz poznamy - instytucje unijne zliczą dokładnie nasze całkowite zadłużenie z pominięciem księgowych sztuczek, odczuwalny deficyt i inflacja uderzą w gospodarkę z całym impetem, co będzie skutkowało spowolnieniem rozwoju... a długi trzeba będzie zacząć spłacać.

Czy się stoi, czy się leży, to pożyczka się należy
W wielu przygotowanych formach dofinansowania przedsiębiorców - a były to już 4 zbiory przepisów znane jako „Tarcza Antykryzysowa", znalazły się rozwiązania, których celowość jest szeroko dyskutowana - drobna pomoc, w tym chyba najpopularniejsze formy: zwolnienie z ZUS i bezzwrotna pożyczka trafiły do absolutnie wszystkich przedsiębiorców, którzy tylko złożyli wnioski. Pytanie, czy realnie wszyscy potrzebowali takiej pomocy? Przecież na przykład branża e-commerce wystrzeliła, przynosząc olbrzymi rozwój tego segmentu handlu i chyba na trwale zmieniając nasze przyzwyczajenia zakupowe. A jednak o co najmniej kilka form „tarczowej pomocy" mógł zwracać się każdy. Efektem są miliardy złotych „dziury" w ZUS-ie, podobne kwoty przeznaczone na bezzwrotne pożyczki i inne segmenty formy drobnej pomocy. I o ile bez wątpienia drobnym przedsiębiorcom, rzemieślnikom, samodzielnym usługodawcom taka forma pozwoliła przynajmniej przetrwać, o tyle mam duże wątpliwości co z firmami, które efektów koronawirusa niemal nie odczuły. I realne obawy w jaki sposób te pieniądze „zwrócimy".

W niespełna trzy miesiące „przestoju" zapomnieliśmy, że firmy rozwijają się dzięki ciężkiej pracy całego zespołu, że stabilność i dobrą kondycję finansową buduje się dzięki oszczędnościom, a nie dzięki kredytom, pożyczkom czy socjalnym podarunkom. I o ile zachowanie płynności finansowej jest dla firmy kluczowe, o tyle miliardy złotych wpompowywane w przedsiębiorstwa w formie pożyczek, budzą racjonalne wątpliwości co do celowości takiej formy pomocy. Duże korporacje, które obserwuje od lat - również „od wewnątrz" są na tyle elastyczne, że nie potrzebowały czterech pakietów „tarczy", by przetrwać na rynku - błyskawiczne przebudowanie struktury, pozwoliło im często jeszcze zarobić w okresie pandemii. Przykładów takich firm jest mnóstwo. Stąd też, moim zdaniem, fakt, że te firmy nadal pozostaną liderami, a ich sukces nie będzie „na kredyt", jak cała nasza gospodarka obecnie.

Kredyty... i co dalej?
Samorządy dzisiaj zwiększają wydatki i chcą poluzowania reguły finansowej, ale nie myślą o oszczędnościach np. w liczbach etatów. Zamknięcie instytucji publicznych (często nadal trwające, ale sprowadzone do absurdalnych i uciążliwych ograniczeń), zweryfikowało przecież skalę realnego zapotrzebowania na świadczenie konkretnych usług w konkretnych sektorach administracji.

Oczywiście uzasadnione jest przeprowadzanie inwestycji budowlanych w czasie, gdy można na tym zaoszczędzić, ale wydaje mi się, że warto najpierw zadać sobie pytanie o celowość niektórych działań podejmowanych w niełatwym czasie i przy odczuwalnym spadku dochodów.

Niektóre branże do tej pory nie mogły powrócić do dotychczasowej działalności w nawet niewielkim zakresie. Liczba zachorowań nie spada, jest zresztą wyższa niż w marcu i kwietniu, kiedy to pozamykani w domach drżeliśmy o swoje życie. Być może czeka nas druga fala zachorowań i powtórka z „lock downu". A „paliwo" z kredytów i dofinansowań zaraz się skończy.

Czy jesteśmy na to gotowi?

Autor tekstu - Tomasz Żołądź - to przedsiębiorca, menadżer, pasjonat wina. Twórca takich marek jak: TiM Kominki, DlaWina.pl, Granpa. Wiceprezes Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, a także dyrektor regionalny i członek zarządu duńskiej firmy Skamol Eastern Europe - światowego lidera rynku materiałów izolacyjnych. Mieszkaniec Trzebini.