The New Yorker istnieje na rynku od stu lat. Opiniotwórczy tygodnik nieustannie z magnetyczną siłą przyciąga i utrzymuje przy sobie czytelników. Nawet dzisiaj, w dobie wszechobecnej cyfryzacji i kultury obrazka, jest jednym z nielicznych pism, które wciąż zyskuje czytelników. Owszem, jednym z jego filarów od samego początku są rysunki i plakaty, ale i sążniste, wielostronicowe, wnikliwe reportaże, które niezwykle często staja się asumptem do napisania książki. TNY to też wiersze czy opowiadania lub po prostu fragmenty książek.
W zamyśle miał być tygodnikiem dla mieszkańców Nowego Yorku. Z upływem lat uległo to jednak zmianie. Dzisiaj ten powstający w Nowym Yorku tygodnik czyta się nie tylko w całych Stanach, ale i na całym świecie.
To na jego łamach ukazał się przełomowy tekst Johna Herseya Hiroszima, który zmienił postrzeganie bomby atomowej, Ronan Farrow ujawnił przestępstwa seksualne Harveya Weinsteina, a Patrick Radden Keefe opisał rodzinę Sacklerów, której działalność doprowadziła nie tylko do zbicia fortuny, ale i kryzysu opioidowego w Ameryce.
Ale nie tylko przełomowe publikacje Choiński przypomina w swojej książce. Pisze też o plakatach, niektórych już ikonicznych, jakie powstały dla TNY i ile ich autorzy musieli się napocić, by do tego doszło.
Opublikowanie rysunku w "New Yorkerze" jest jak wspinanie się na Mount Everest - wspomina jeden z rysowników i zdradza, że nim redakcja przyjęła jego pracę do druku po raz pierwszy, odrzuciła ponad 200.
Bo do rysunków, jak do tekstów i wszystkiego innego co trafia do druku przywiązuje się ogromną wagę. Zweryfikowany musi zostać każdy szczegół (żadna redakcja nie ma tak rozbudowanego działu fact-chakingu), a druk potrafi być opóźniony tylko dlatego, że na jednej ze stron trzeba postawić brakujący przecinek.
Michał Choiński nie ograniczył się do przejrzenia tysięcy archiwalnych stron i rozmów z dziesiątkami osób związanych z tygodnikiem. W nowojorskich bibliotekach czy archiwach domowym różnych osób zapoznał się ze starymi notatkami pokazującymi pracę redakcji czy korespondencjami, w tym listami napisanym do "New Yorkera" przez Sylvię Plath czy Ernesta Hemingwaya.
Autor zwraca też uwagę jak tygodnik od wielu lat otwiera się na nowości i wypełnia każdą wolną przestrzeń, którą medium, jakim jest prasa może wypełnić, a ustami swoich rozmówców podkreśla, że jeśli kiedyś nadejdzie kres prasy drukowanej, to The New Yorker będzie ostatnim, który zniknie z powierzchni Ziemi.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz