Nie masz konta? Zarejestruj się

Blogi

OPINIA. Długie Dni Chrzanowa tylko na papierze

30.06.2023 18:00 | 3 komentarze | 3 772 odsłony | Grażyna Kaim

Po ostatnim weekendzie nie mam wątpliwości, że rozciąganie Dni Chrzanowa na kilka miesięcy i podzielenie ich na tzw. „odsłony" to chybiony pomysł.

3
OPINIA. Długie Dni Chrzanowa tylko na papierze
Grażyna Kaim, red. nacz. "Przełomu"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sonda

Jaka formuła Dni Chrzanowa Wam najbardziej odpowiada?

Tak dla porządku dodam tyko, że w sobotę, 24 czerwca, odbyła się druga odsłona Dni Chrzanowa, podczas której na Rynku wystąpili Jan Wolański z córką (z przebojami klasyki muzyki rozrywkowej i musicalowej) oraz Grzegorz Halama, aktor kabaretowy, parodysta i stand-uper.

A będzie jeszcze trzecia, czwarta i piąta ich odsłona. Tylko że dla ludzi Dni Chrzanowa odbyły się końcem maja i następnych spodziewają się za rok.

Bo Dni Chrzanowa, tak jak i Dni Trzebini, Libiąża i inne to nie tylko koncert czy dwa na rozłożonej okazjonalne scenie na jakimś centralnym placu w mieście. To przede wszystkim atrakcje dla dzieci - w tym wesołe miasteczko, wata cukrowa, balony; piwo dla starszych i scena, na której praktycznie od południa do późnego wieczora coś się dzieje. Jest głośno i gwarno. To są Dni Chrzanowa.

Oczywiście bardzo dobrym pomysłem jest organizowanie koncertu/koncertów w czerwcu, lipcu, sierpniu, wrześniu... - na ile fundusze pozwolą. Tylko po co przypinać im etykietę: Dni Chrzanowa? Chyba tylko po to, by było z czego zrobić wielkie show zapowiadające tę imprezę.

Może lepiej organizować te wydarzenia w ramach jakiejś letniej estrady Chrzanowa, czy jakoś tak to nazwać, ubierając je w konkretny cykl.

Od lat swoją wakacyjną Muzyczną Fontannę mają Krzeszowice, od roku na Koncerty na leżakach zaprasza Libiąż. Taką tradycję właśnie stara się tworzyć Trzebinia, inicjując wydarzenia w ramach Letniej Sceny Muzycznej.

Pamiętam, że w ubiegłych latach pojawiały się zarzuty kierowane pod adresem burmistrzów i ośrodków kultury, że przed wakacjami robią huczne święta miasta, a potem przez całe lato jest cisza. Rozumiem więc ideę przyświecającą poćwiartowaniu Dni Chrzanowa i rozrzuceniu ich na wszystkie letnie miesiące. Tylko że formuła takiego rozciągniętego w czasie święta miasta tak naprawdę istnieje tylko na papierze, bo mało kto kojarzy te wydarzenia z Dniami Chrzanowa.

Kiedy mówiłam znajomym w sobotę - tak trochę ich testując - że idę na Dni Chrzanowa, patrzyli na mnie jak na „ufoka". Takim określeniem (które notabene bardzo mi się spodobało), goszczący na rynku w sobotę Grzegorz Halama nazywał ufoludki.

Ktoś powie, że przecież z tymi Dniami Chrzanowa to tylko kwestia nazewnictwa, więc o co kruszyć kopie? Faktycznie. To tylko nazewnictwo, ale po co utrzymywać fikcję?

Grażyna Kaim, red. naczelna "Przełomu"