Trzebinia
OPINIA. Raport na temat zapadlisk jak miecz Damoklesa
AKTUALIZACJA
15.02. to dzień oddania Spółce Restrukturyzacji Kopalń zamówionego raportu naukowców dotyczącego zapadlisk.

Mówiąc szczerze, ja się nie spodziewam po nim niczego nowego, może poza zaleceniem zintesyfikowania prac zabezpieczających w sąsiedztwie terenów zamieszkałych. Może też bardziej autorytatywnego stwierdzenia, czy wszystkie tereny zamieszkałe to miejsca faktycznie bezpieczne dla ludzi. Na przykład ten nowy blok komunalny przy Jana Pawła II w Gaju, co do którego wątpliwości ma jeden z profesorów. Albo najnowsze osiedla domków jednorodzinnych, albo inne planowane w Sierszy inwestycje mieszkaniowe, albo użytkowane do końca boisko sportowe.
Myślę, że raport, podobnie jak miecz Damoklesa, potwierdzi groźbę wiszącą nad nami tutaj w Trzebini od początku "eksperymentalnej" likwidacji KWK Siersza aż do czasu całkowitego zatopienia kopalni, bo przecież my tutaj wszyscy mamy świadomość, że dziury w ziemi wypadały, wypadają i będą wypadać. Były już Młoszowej, były na Styczniowej jako „pozostałość" po jakimś szybiku, są w lasach, Sierszy, Gaju. Była o tym mowa od momentu rozpoczęcia procesu likwidacyjnego.
Jak sobie obejrzymy mapy obszarów górniczych i wyrobisk, które nie leżą przecież w tajnych archiwach, tylko były dostępne i publicznie prezentowane np. na spotkaniu z SRK - następcą prawnym KWK Siersza, no to możemy się tylko sami sobie zapytać: co ja tutaj robię? I odpowiedzieć sobie: po prostu jestem! Takie miejsce na ziemi sam wybrałem.
Niebezpieczna lokalizacja to nie jest tylko nasz problem. Pokazało to poniedziałkowe trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Przecież ludzie tam od zawsze wiedzą, że mieszkają na styku płyt tektonicznych, w rejonie sejsmicznym. Co oni tam robią? Jak wyżej.
Niedawno chodziłam po lesie w Górach Luszowskich. Mój przewodnik, starszy mieszkaniec tego terenu, pokazywał mi dziury w ziemi. Nie owijał w bawełnę, tłumacząc, że to zapadliska pogórnicze. Wokół lasku, na cudownym odludziu, stoją piękne, nowe domy. Jeden z właścicieli się przyznał, że wybudował się przy tutaj świadomie i legalnie. Pozwolenie dostał, pod warunkiem, że odpowiednio wzmocni konstrukcję budynku. Myślę, że takich przypadków w pięknie położonej Sierszy jest mnóstwo, bo to naprawdę cudowne miejsce na ziemi.
Paradoksów związanych sytuacją zapadliskową jest w Trzebini na pewno dużo więcej. Na przykład ta historia z cmentarzem w Sierszy rozbudowanym nielegalnie, czego urzędnicy nie zauważyli, a proboszcz to przecież fajny człowiek, to odszkodowania za zapadnięte groby pójdą pewnie w niepamięć.
Pod koniec ub. roku pozwolenie na budowę dwóch bloków przy Grunwaldzkiej i Sportowej w Sierszy dostał deweloper. Niedaleko boiska. Ironią losu jest to, że działkę (użytkowanie wieczyste) nabył od SRK! Były właściciel teraz ponoć oprotestowuje dokument wydany przez starostwo. Budowa się jeszcze nie zaczęła.
My się tutaj wszyscy w Trzebini zachowujemy trochę jak kamikadze. Zamykamy oczy i do przodu. Miecz Damoklesa wisi, a karawana jedzie dalej. Taka jest natura człowieka. A nuż się uda!
Dobra wiadomość jest taka, że wiceprezes SRK Marek Pieszczek powiedział tydzień temu trzebińskim radnym, że tereny pogórnicze są do „uzdatnienia". Dowodem - Silesia City Center. Być może doczeka się tego i Siersza i Gaj. Wtedy na osiedla wróci spokój. Kiedy tak będzie, tego powinniśmy się dowiedzieć z raportu. Powinniśmy też wiedzieć, ile to kosztuje i czy SRK ma na to pieniądze.
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita powiedział niedawno, że sytuacja w Trzebini to jest temat dla ekspertów, nie dla polityków (choć sam jest politykiem). I tego się trzymajmy, pamiętając jednak, że to także politycy (inni) zdecydowali o likwidacji kopalni Siersza i ją porzucili. Ta świadomość nam jednak w niczym nie pomoże. Wątpię, czy ktoś kiedykolwiek za to odpowie.
Tymczasem do sprawy włączyły się służby państwowe (główny geodeta kraju), co jak wynika z komuniaktu prasowego rozszerzy i wydłuży cały proces badawczy. Daty 15.02 2023 nikt jednak nie odwołał i tego dnia o godz. 16.00 SRK przedstawi w DK Sokół to, co już jest.
Gorąco polecam Państwu w bieżącym papierowym wydaniu "Przełomu" rozmowę z Markiem Szuwarzyńskim, geologiem górniczym, doskonale znającym nasz teren. Kilkanaście lat temu o skutkach zatapiania kopalni nie raz mówił w „Przełomie". Właściwie to samo powtarza teraz. Tyle tylko, że wtedy nikt jakoś uważnie nie słuchał.
W papierowym tygodniku jest także obszerny materiał "Zapadliska. Temat dla ekspertów, nie dla polityków", w którym starałam się streścić wszystkie ważne wypowiedzi i wątki z przeszłości dotyczące tego problemu. Warto je znać, aby móc odnieść się do tego, co czeka nas wkrótce.
W czym chce pomóc Trzebini państwo - deklaracja głównego geologa kraju
Komentarze
2 komentarzy
Nie trzeba być żadnym ekspertem w zakresie górnictwa, by wiedzieć, że degradacja terenów pokopalnianych trwa całymi dekadami, średnio przyjmuje się okres około pół wieku od momentu likwidacji. Cena nieruchomości nieuchronnie spada, wzrastają natomiast wydatki ponoszone na wszelkiego rodzaju badania i ekspertyzy wykonywane przez mocno już dojrzałych specjalistów górniczych, którzy w przeszłości piastowali wysokie stanowiska w przemyśle górniczym, tak sądzę. Nawet biegła wróżka nie przewidzi, gdzie i kiedy ziemia się zapadnie i co ze sobą pociągnie. Ludzie boją się ryzyka, wszelkich zmian, nie potrafią zatroszczyć się o siebie, zatem trwają w dotychczasowym twierdząc, że jakoś to będzie. Przykładem mogą być osoby zamieszkujące tereny zalewowe, okresowo tracą dorobek, płaczą i w dalszym ciągu trwają w dotychczasowym. Są tacy, którzy obawiają się utraty niesatysfakcjonującej pracy za najniższą krajową, a może warto pracodawcy się postawić, wypowiedzeniem rzucić, poszukać lepszego zajęcia.
No niestety Pani Redaktor jest jak jest. Dotyczy to w tym samym stopniu zamieszkiwania na tym terenie, jak i prowadzenia działalności gospodarczej. Jak ktoś już tu mieszka (czy ma firmę), to mieszka i już. Jak ktoś się zastanawia, czy zostać czy się wynieść gdzie indziej, to się raczej wyniesie. A jak kogoś z tym terenem nic czy niewiele wiąże, to jak się zastanawia czy tu zamieszkać (założyć firmę) i słucha/czyta/ogląda o dziurach w Sierszy, o dziurach w olkuskich lasach o wstrząsach powodowanych przez okoliczne kopalnie, to raczej się nie zdecyduje wiązać z tym terenem. Co można zrobić? Moim zdaniem niewiele, ale można na przykład jak najszybciej przeprowadzić badania pozwalające z jaką taką pewnością na wskazanie terenów zagrożonych i terenów niezagrożonych.