Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

OPINIA. Betonoza pozbawia nas wody

07.07.2023 08:00 | 11 komentarzy | 3 831 odsłony | Grażyna Kaim

Coraz więcej mówi się o konieczności odbetonowywania miast. Chodzi nie tylko o ich wygląd i wygodę mieszkańców, ale o bezwzględną konieczność wobec zagrożeń jakim mogą być chociażby braki wody.

11
OPINIA. Betonoza pozbawia nas wody
Grażyna Kaim, redaktor naczelna "Przełomu"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Betonoza, czyli choroba rynków, dosięgła nas na początku tego wieku. Zainfekowała głównie mniejsze miasta tzw. Polski powiatowej. Wówczas był to powód do dumy, bo zarośnięte - jak się wtedy wydawało, PRL-owskie place z obowiązkowo ulokowanymi tam szaletami, zamieniły się w nowoczesne, przestronne - bo nieskażone zielenią lub okraszone nią w minimalnym stopniu - miejsca.

Dziś już wiadomo, że był to jeden z bardziej nietrafionych pomysłów transformacji przestrzeni miejskiej. Fiaskiem kończyły się zazwyczaj walki o kultowe na tych rynkach drzewa, jak np. te o słynne wierzby w Chrzanowie i Trzebini. Zieleń udało się zachować np. na rynku w Alwerni, ale wymagało to dużego zaangażowania mieszkańców.

Jak podkreśla prof. Tomasz Jurczak, pełnomocnik rektora Uniwersytetu Łódzkiego ds. polityki klimatyczno-środowiskowej (na portalsamorządowy.pl), dziś o zieleni w mieście należy myśleć jak o infrastrukturze krytycznej (takim mianem określa się obiekty, urządzenia, instalacje mające podstawowe znaczenie dla funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki).

Zdaniem profesora, już przy planowaniu inwestycji należy uwzględnić obecność drzew i możliwość retencji wody. Zwrócenie na to uwagi przy projektowaniu będzie dużo prostsze niż poprawianie zabetonowanej przestrzeni.

Ćwiczy to od jakiegoś czasu Chrzanów, który stara się „dozielenić" rynek. Ostatnie, trwające kilka miesięcy prace zakończyły się późną wiosną ubiegłego roku. Teraz znów są planowane, na co trzeba wydać kolejne miliony złotych.

Niektóre samorządy załatwiają sprawę bardziej kosmetycznie, ustawiając np. wielkie donice z kwiatami. Dla środowiska nie ma to większego znaczenia. Jest to tylko efekt wizualny.

Na razie wszystkie te prace robione są raczej z myślą o mieszkańcach i ich dobrostanie. Racjonalna gospodarka wodą schodzi na nieco dalszy plan. Kiedy jednak faktycznie zacznie nam jej brakować, na jakiekolwiek zmiany będzie już za późno.

Grażyna Kaim