Przełom Online
OPINIA. Łamanie kontraktu z wyborcą
Nie podoba mi się zmienianie barw partyjnych podczas trwania kadencji. To według mnie nieuczciwe wobec wyborców.

Stawiając na danego kandydata/kandydatkę - bez względu, czy mówimy o wyborach parlamentarnych czy samorządowych - popieramy zwykle też ugrupowanie, jakie on/ona reprezentuje. Czasem nawet na poziomie lokalnym nie na tyle dobrze znamy osobę, że sugerujemy się właśnie ugrupowaniem.
Niektórzy startują w wyborach jako kandydaci niezależni, bo nie chcą być łączeni z jakimkolwiek ugrupowaniem. Dzięki temu zyskują poparcie osób rozczarowanych całą sceną polityczną - od prawa do lewa, ale mimo wszystko nie chcą rezygnować z demokratycznego przywileju wybierania władzy. Kiedy jednak ich wybraniec po kilku miesiącach decyduje się przybrać partyjne barwy, to czy jest to w porządku?
W tej kadencji samorządu klubowe barwy zmienił w połowie 2021 roku burmistrz Chrzanowa Robert Maciaszek. Jego przejście do ugrupowania Szymona Hołowni było nie lada zaskoczeniem dla wszystkich, bo od początku swojej politycznej i samorządowej kariery związany był z Platformą Obywatelską. Ba, nawet stał na czele jej struktur powiatowych. Niedługo przekonamy się, jak ten jego ruch ocenią wyborcy.
Prawo nie zabrania takich działań. Tak też tłumaczyła się prokuratura, nie podejmując śledztwa w najgłośniejszym w ostatnich latach takim „transferze" z Wojciechem Kałużą w roli głównej (zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli politycy PO). Decyzja Kałuży zmieniła kompletnie układ sił w sejmiku śląskim tuż po ostatnich wyborach samorządowych. Zdobył mandat radnego wojewódzkiego, startując z listy Koalicji Obywatelskiej, ale tuż po ich zakończeniu przeszedł do PiS, umożliwiając tym samodzielne rządy tej partii w sejmiku.
Dla mnie mandat wyborczy to kontrakt pomiędzy piastującą go osobą a wyborcą, a jego złamanie powinno się społecznie piętnować. Na zastanawianie się i analizowanie atutów poszczególnych ugrupowań politycznych jest czas przed wyborami. Późniejsza refleksja to moim zdaniem zwykły koniunkturalizm. Trudno będzie komukolwiek przekonać mnie, że jest inaczej.
Grażyna Kaim
Ludzie:

Robert Maciaszek
Były menadżer, były poseł RP, burmistrz gminy Chrzanów
Komentarze
8 komentarzy
@andzia niestety jestem juz w stanie sobie wyobrazić taki scenariusz ... :/
Czy Pani miała na myśli posła Sowe,który zaliczył już wszystkie opcje?
@Promil piszesz , że jesteś przerażony i martwisz się co jeszcze może wydarzyć się do wyborów. Otóż pojawiają się opinie, że jeżeli z badań i sondaży które wciąż przeprowadza Pis wyjdzie im przegrana to po prostu wyborów w tym roku nie będzie!
Zapomniałam dodać, że moherowi zostaną właściwie przez kler wyedukowani na kogo głos należy oddać. I wszystko oczywiste, PiS rządzi dalej niepodzielnie, Polska pozostanie krajem mlekiem i miodem płynącym, rajem dla Polaków.
Tak takie spektakularne zmiany "zmiany sposobu myślenia" w myśl że tyko krowa nie zmienia zdania jest co najmniej żenujące i nie w porządku. Z drugiej strony określa kim taki ktoś jest. Jest taki rodzaj materiału co służy do konserwacji powierzchni płaskich i trafnie określa osobowość takiego kogoś! Kiedyś mnie to bardzo drażniło. Kiedyś bo przyszło nowe. Polityka w mediach, weszła do naszych domów, na wokandy, na stoły operacyjne, na biurka nauczycieli to było niewyobrażane. Było i jest ale z tym można jeszcze żyć. Niestety kolejne granice zostają przełamywane. I jak na scenie na oczach Świata został zamordowany prezydent Adamowicz mogło się wydawać ze wnioski zostaną wyciągnięte. Ale nie! Brnie się dalej po władze. Brnie od 6.00 rano w zmowie medialnej aby dokopać przeciwnikowi. A to że w tym wszystkim dzieci odbierają sobie życie to już nie da się słowami opisać. Ale co? Ale nic. Ci co to kreują dalej jak sobie szli tak idą spać spokojnie! Jestem tym przerażony i normalnie się boje co będzie jutro i do samych wyborów. Co się jeszcze musi stać aby przyszło opamiętanie!
Jeżeli przejdzie nowelizacja kodeksu wyborczego, to już o nic nie będziemy musieli się martwić, liczba moherowych wyborców tak wzrośnie, że zagłuszy przeciwników PiS-u, i pozamiatane.
Wszystko w temacie napisał "Makariusz". Zapomniał tylko o jednym; a był chociaż jakiś kontrakt, czy jak zwykle, "chmura" obietnic bez pokrycia i bez wzajemnego związku? Kontrakt wyborczy to jest to mniej więcej coś takiego; "jak wygram wybory to zrobię wszystko co będę mógł, aby osiągnąć to, to i tamto, a jak mi nic się nie uda, to się wycofuję i nie startuję już nigdy więcej". Polski system wyborczy jest bez sensu i powoduje, że największa walka trwa wewnątrz partii, o "jedynki". "Jedynki" dostają praktycznie zawsze najwięcej głosów z przyczyn, które opisał "Makariusz"; większości głosujących nazwisko "jedynki" niewiele mówi, stawiają krzyżyk przy liście partii, na "pierwsze wolne" okienko. Więc prawdziwa "dintojra" trwa przy ustalaniu list, między (niby) "swoimi". Najśmieszniejsze jest, że wszyscy o tym wiedzą, ale nie robią nic, aby zmienić. Widocznie im z tym dobrze.
Ja to nazywam po "imieniu". Jest to zwykłe oszustwo wobec wyborców. Większość ludzi głosuje na partie, nie na kandydata, bo jego zazwyczaj nie zna. To partia podsuwa wyborcom kandydatów na dany rejon, czy jak się to tam nazywa. Jeżeli PO daje takiego pana X, panią Y i kogoś tam Z, to większość z wyborców nie głosowała na X Y Z, lecz na PO. Proste i prawdziwe. Jeżeli później ta osoba zmienia partię, to zwyczajnie dopuszcza się oszustwa wobec swoich wyborców. Ale oczywiście jest to legalne, tak samo jak wspólne wymienianie się stołkami w radach nadzorczych itd. I jedno i drugie jest legalne, jednak nieetyczne, wręcz podłe.