Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

OPINIA. Kanalizację pożądamy, mniej chętnie z niej korzystamy

18.03.2022 16:00 | 16 komentarzy | 4 529 odsłony | Grażyna Kaim
16
OPINIA. Kanalizację pożądamy, mniej chętnie z niej korzystamy
Grażyna Kaim
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wydaje się, że kanalizacja jest jednym z bardziej upragnionych i wyczekiwanych przez mieszkańców udogodnień cywilizacyjnych. Niestety tylko do czasu, gdy pozostaje w sferze pożądania.

Kiedy już powstanie, jej atrakcyjność radykalnie spada i część ludzi nie podpina się do niej. Ten paradoks obserwujemy od wielu lat. I jest z tym problem.

Jak zwykle bywa w tego typu przypadkach, gdzieś w tle chodzi o pieniądze. Bo odbiór ścieków nie jest tani. Zależy od ilości zużytej wody (a ta też tania nie jest). Kopertę z rachunkiem od Wodociągów Chrzanowskich otwieram więc z nie mniejszym drżeniem ręki niż kopertę od PGNiG.

Jeśli jednak dom nie jest podpięty do kanalizacji, lecz wyposażony w szambo, to - jak niedawno mówił na łamach "Przełomu" Szymon Wyrwik, dyrektor ds. technicznych w Wodociągach Chrzanowskich - przy rzetelnym jego opróżnianiu i płaceniu za tę usługę, korzystanie z kolektora jest tańsze. Wywiezienie 1 metra sześciennego szamba to koszt 30-40 złotych, a odprowadzenie ścieków do kanalizacji to koszt 8 złotych. - Rachunek jest prosty - zwraca uwagę Wyrwik.

Mieszkając w niewielkich społecznościach, na osiedlach domów jednorodzinnych, w sołectwach, doskonale wiemy, który sąsiad pozbywa się ścieków o zmroku bez pośrednictwa „beczki". Czasem to widać, a zawsze czuć.

Sąsiad nie chce jednak „donosić" na sąsiada. To źle się kojarzy, jeszcze z czasów PRL-u. Choć z takim PRL-owskim donosem nie ma nic wspólnego. Jeśli sąsiad wylewa do pobliskiej rzeczki czy wprost do gleby ścieki, nie dba ani o swoje, ani o sąsiada zdrowie. I na sąsiedzie zdecydowanie mu nie zależy (podobnie jest zresztą ze spalaniem w piecu byle czego).

Informując o tym gminę czy odpowiednie służby, robimy to z troski o siebie, swoich bliskich, o środowisko. To nic wstydliwego. A jednak opór jest.

Być może chociaż częściowo z tego niechcianego działania wyzwolą nas pracownicy Związku Międzygminnego Gospodarka Komunalna, bo zapowiadają kontrole posesji, znajdujących się blisko sieci kanalizacyjnej a niepodłączonych do niej i nakładanie kar w uzasadnionych wypadkach.

O wysokości tych kar (nie są to małe kwoty!) i o sytuacjach, w jakich związek będzie po nie sięgał, przeczytają Państwo w rozmowie z szefem ZMGK w bieżacym, 11. numerze "Przełomu". Wersja elektroniczna gazety dostępna w naszym kiosku

Grażyna Kaim