Absurdalna sytuacja ze składaniem przez przedsiębiorców deklaracji o chęci utrzymania niższych stawek za prąd jak w soczewce pokazuje jak państwo od lat traktuje polskich przedsiębiorców, szczególnie tych najmniejszych. Takie sytuacje oraz coroczne podwyżki składek ZUS i dziesiątki innych form mniejszego lub większego "wyciskania" każdej złotówki od uczciwych przedsiębiorców są głównym powodem niższych płac i braku zaufania do państwa jako instytucji.
Nie znam żadnego małego przedsiębiorcy, który chciałby dobrowolnie płacić 70% więcej za prąd. A mimo to państwo, w poszukiwaniu "jeleni" i zapominalskich, wprowadziło po cichu i bez żadnej kampanii informacyjnej absurdalną formę zgłoszeń dla tych, którzy chcą utrzymać dotychczasowe stawki. Czyli dla wszystkich przedsiębiorców. Oczywiście, nie można deklaracji złożyć przez internet, należy w środku wakacji osobiście zjawić się u dostawcy energii elektrycznej, aby druczek złożyć przed obliczem uprawnionego pracownika energetycznej spółki.
W kogo uderza taki przepis? Wyłącznie w niewielkich przedsiębiorców, wszystkich, którzy generują olbrzymią część PKB, dzięki którym nasze gminy mogą się rozwijać. Duże koncerny, międzynarodowe firmy uzbrojone w całe działy prawne oświadczenie złożą bez najmniejszego problemu, tymczasem niewielki przedsiębiorca musi rzucić wszystko, często i przerwać urlop, aby osobiście podpisać i złożyć deklarację. Gdyby nie publikacja ogólnopolskiej gazety w zeszłym tygodniu o obowiązku pewnie nie wiedziałby prawie nikt, bo żaden urząd nie uznał za stosowne poinformować o tym przedsiębiorców.
Poinformowano za to o kolejnym wzroście wysokości składek ZUS, które uważane są za największy hamulec w rozwoju mikro, małej i średniej przedsiębiorczości. I tak już w przyszłym roku, wszyscy prowadzący własną działalność gospodarczą dłużej niż 2 lata niezależnie czy mają w danym miesiącu stratę, zarabiają miesięcznie 3000 złotych czy 30 000 zapłacą blisko 1500 zł składki ZUS. Bez wyjątków. Wzrastają także obciążenia składkowe każdego etatu, w tym koszty pracodawcy, o których pracownik - znający kwotę brutto i netto swoich zarobków, na ogół nie wie. Ponad 10% wzrost kosztów z roku na rok na pewno nie jest motywacją do tworzenia nowych miejsc pracy, czy podwyższania wynagrodzeń, na czym zależy każdemu pracownikowi.
A tymczasem państwo nie tylko zabiera coraz więcej, niezależnie od rozwoju firmy, ale i nakazuje niemal donoszenie na własnych pracowników. Głośnym echem kilka miesięcy temu odbiły się listy wysyłane przez centralę ZUS do przedsiębiorców, w których w tonie niemal nakazowym "zachęcano" do weryfikowania przez pracodawców zasadności zwolnień L4 swoich pracowników, nazywając to obowiązkiem - choć nie ma odzwierciedlenia w przepisach. Tymczasem, ktoś w centrali ZUS doszedł do wniosku, że najlepiej przerzucić obowiązki na pracodawców. W tym przypadku na przeprowadzenie kampanii "informacyjnej" pomysłu, energii i środków nie zabrakło.
To dziwne o tyle, że pracownicy ZUS - a mam z nimi do czynienia jako pracodawca dość często, starają się być bardzo pomocni. Wielokrotnie udowodnili, że obraz ZUS-u kreowany przez polityczne decyzje Warszawy nijak się ma do rzeczywistości w której szeregowi pracownicy każdego dnia ogarniają setki spraw, tysiące danych i potrafią na miejscu pomóc przedsiębiorcy w niejednej sprawie. A i tak niezależnie od tego jak sprawnie będą działać lokalne oddziały, cała instytucja kojarzyć będzie się przedsiębiorcom mocno opresyjnie.
Czym skutkuje taka polityka państwa? Poza oczywiście mniejszymi czy większymi dochodami do budżetu, przede wszystkim dewastacją jakiegokolwiek zaufania na linii państwo-przedsiębiorca-pracownik. Przedsiębiorcy nie tylko są traktowani jak "jelenie", ale - jeśli tylko jest to w interesie danej instytucji publicznej - jako wyzyskiwacze i donosiciele.
Od 30 lat jestem przedsiębiorcą i nauczyłem się jednego: w biznesie zaufanie to podstawa. Bez wzajemnego zaufania czeka nas katastrofa, której skutki, jak zwykle, najmocniej odczują najsłabsi. Musimy zrobić wszystko, aby tego uniknąć.
Tomasz Żołądź
Autor tekstu - Tomasz Żołądź - to przedsiębiorca, menadżer, pasjonat wina. Twórca takich marek jak: TiM Kominki, DlaWina.pl, Granpa. Wiceprezes Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, a także dyrektor regionalny i członek zarządu duńskiej firmy Skamol Eastern Europe - światowego lidera rynku materiałów izolacyjnych. Mieszkaniec Trzebini.
jakur05:24, 05.08.2019
Sedno problemów. Nic dodać, nic ująć. Nie wiem czy nie lepiej byli traktowani przez Państwo tzw "prywaciarze" w PRLu.
jack13:24, 05.08.2019
Pińcet+ ktoś musi utrzymać
22.06.2025
ALTANY, tarasy, wiaty garażowe, pergole, różnego r...
Historia zamknięta na kłódkę. Mieszkańcy walczą
Bonjour, ja nie bredzę. Przypominam. I przy okazji apeluję w imieniu raportujących Pana posty Userów i własnym o kulturę dyskusji. Pana tu nikt nie wyzywa, nie obraża. Może nawet chciałby czasem z Panem podyskutować, ale w takim stylu się nie da. Dzielenie się opinią jest cenne, pod warunkiem, że nie rani się innych. Proszę się do tego stosować.
Alicja Molenda
00:45, 2025-07-11
Asfalt położony, asfalt zdarty w Trzebini i Chrzanowie
Od dziś też ulica Przybyszewskiego jedna strona. Przy tym Koko coś długo robią tą Sierszańską. Zdarte jest, a nic się narazie nie dzieje już któryś dzień.
Nika
00:27, 2025-07-11
Te szkody spowodowała ZG Janina w mieniu gminnym
Od kopalni Janina i od wstrząsów - zachowaj nas Panie!
Zenek
22:32, 2025-07-10
Rozbiórka w Trzebini. Pierwsze ubytki w MKS
Panie Sygnacie , to będzie spadek z hukiem , nie da się zastąpić większości kadry jakimiś miejscowymi chłopcami żeby to tak samo grało. Można robić to porzez ewolucje a nie rewolucję bo skończycie jak Libąż coś czuje ....
Texańczyk
22:00, 2025-07-10