OPINIE. Kogo my właściwie 7 kwietnia wybieramy? Celebrytów czy radnych? - przelom.pl
Zamknij

OPINIE. Kogo my właściwie 7 kwietnia wybieramy? Celebrytów czy radnych?

10:50, 20.03.2024 Alicja Molenda
Skomentuj

Kampania wyborcza się rozkręca. Kandydaci na radnych obeszli wiele domów, zbierając podpisy poparcia na listach. Teraz patrzą na nas z banerów, rozdają ulotki, gazetki i skromne prezenciki: ciasteczka, rzeżuchę na święta, kwiatki, cukierki itp.

W oczach dwoją się, a nawet troją, nazwiska kandydatów na banerach. Jest ich tym razem wyjątkowo dużo. Gdyby płoty umiały mówić, opowiedziałyby pewnie nie jedną historię walki o miejsce. Na niektórych płotach mamy nie jeden baner, ale całe galerie. Trzeba się dobrze wczytać chcąc wiedzieć do jakiej rady startuje dany kandydat, albo do kogo należy serce będące leitmotivem tej kampanii w wielu miastach Polski.

Kto korzysta z tzw. mediów społecznościowych, ten wie, że to, co tam się dzieje, jest trudne do ogarnięcia. Setki filmików, rolki, tworzone na potrzeby kampanii autobiografie, wywiady z samym sobą, twarze wymuskane przez photoshopa, fotografie z sesji zdjeciowych, nowe zdjęcia profilowe podbite lajkami fanów i postami pełnych zachwytu fanek. Można się tam poczuć, jak w prawdziwym świecie celebrytów.

Przyglądając się temu wszystkiemu, rodzi się pytanie: kogo my właściwie mamy 7 kwietnia wybierać: burmistrzów i radnych czy jakieś gwiazdy?

Niektórzy samorządowcy w tym internetowym celebryckim świecie ulokowali się już dawno. Autopromocji poświęcają mnóstwo czasu od pięciu lat. I tylko od wyborców zależy, czy takich właśnie  gospodarzy chcą mieć nadal. Do celebryckiego świata samorządowego dołączają niektórzy kandydaci na radnych.

Dziennikarz z Tychów, Jarosław Jędrysik, o kandydatach na radnych napisał w swoim felietonie tak: "Nie spodziewam się po kandydatkach i kandydatach większych konkretów w tej kampanii samorządowej, bo też prawie nikogo one nie interesują. Chciałoby się powiedzieć: taka kampania, jacy wyborcy... Celebryctwo kandydatów nie jest jednak jeszcze najgorsze. Najsmutniejsze jest to, że oni nie rozumieją, jaka jest rola radnych. To przede wszystkim kontrolowanie poczynań wójta, burmistrza, prezydenta czy starosty. Czuwanie, m.in. poprzez komisję rewizyjną, jak wydaje pieniądze. Radny ma być niezależny i konstruktywnie krytyczny. Tymczasem, odkąd umocniła się władza włodarzy (wójtów, burmistrzów, prezydentów), wybieranych w bezpośrednich wyborach na kilka kadencji, funkcje kontrolne radnych zanikają. Do rad gmin, miast i powiatów pchają się ludzie zależni zawodowo od wójta, burmistrza czy prezydenta. Po co mi radni, którzy będą obawiać się patrzeć na ręce włodarza, bo ten wypłaca im co miesiąc pensję?

Kolejne pytanie brzmi: czy kandydaci na radnych, którzy z banerów zachęcają mieszkańców do głosowania na siebie, po wyborze postawią się lokalnej władzy (narażą się jej), kiedy ci mieszkańcy przyjdą do nich z problemem spowodowanym przez tę władzę? Jeśli nie, to po co mi tacy radni".

Z takimi refleksjami zostawiam Czytelników na kolejne dni kampanii.

 

 

(Alicja Molenda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(9)

hotinhotin

0 0

To nie jest żadne celebrytowanie tylko ,,korytowanie" i to w dodatku za przysłowiową i nie wliczaną do dochodu dietę! 08:14, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Berek997Berek997

0 0

To jest niestety smutna prawda... Stanowisko radnego powinno być społeczne, bez żadnych diet czy apanaży za zajmowanie stołeczków w związkach komunalnych, a wtedy byśmy się przekonali ilu jest chętnych "społeczników" na radnych... Większość obecnie startujących do rad gmin, miast czy powiatów nie ma zielonego pojęcia kto to jest radny i na czym polega bycie radnym. 09:13, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TW_RysiekTW_Rysiek

0 0

Pełna zgoda, dyletanctwo, koryciarstwo, parcie na szkło. Obecni radni wręcz w drugą stronę - mają dbać o dobry pijar włodarzy, zagłosować kiedy trzeba i siedzieć cicho wtedy kiedy sobie włodarz zażyczy. Zaprzeczenie całkowite istoty i sensu sprawowania tej funkcji. Dodam, że kandydaci to często ludzie bez pomysłu na siebie i życie, którzy tylko czekają by spływały jakieś dudki za bycie "miernym ale wiernym". Ale obraz polityki lokalnej jest odzwierciedleniem wypadkowej: polityka ogólnopaństwowa + podejście i mentalność ludzi (kandydatów i ich wyborców) 10:49, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AteńczykAteńczyk

0 0

Proponuję prosty sposób wyborów - nie głosujemy na celebrytów wielkoformatowych. Nie głosujemy na tych, którzy zaśmiecili nam miasta i wsie nadmierną ilością banerów. 16:58, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kordekkordek

0 0

Koryciarze i nieroby,ciekawe ilu by ich było gdyby nie brali kasy 20:09, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaro1jaro1

0 0

każda funkcja rodzi profity. ale to jest przywilej uboczny. każdy funkcjonariusz ma obowiązek działania z pełnym przekonaniem w imię dobra społeczności lokalnej. i GÓWNO MNIE OBCHODZI Z JAKIEJ JEST PARTII !! 23:35, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

stary zgredstary zgred

0 0

Na pocieszenie; w co (powiedzmy) trzecim amerykańskim czy angielskim filmie sensacyjnym (i to nie z gatunku kina kopanego tylko raczej tego społecznego) w tle lub na pierwszym planie przewija się skorumpowany czy otwarty na korupcję radny, a jak akcja dzieje się na prowincji to "samowładny" burmistrz. Film filmem, ale może mamy nadmiernie wyidealizowane wyobrażenie o demokracji na szczeblu lokalnym? Bo o tej na szczeblu centralnym, sądząc po tysiącach wpisów na różnych portalach czy "iksach", to wyobrażenie mamy jednoznaczne; banda tumanów, złodziei i nierobów. Tylko "my są" absolutnie w porządku. Chodzące ideały. No to nie narzekajcie na to kto kandyduje, tylko zgłoście się sami. W celu wyróżnienia się na banerze napiszcie wielkimi literami; "NIE BĘDĘ BRAŁ DIETY RADNEGO ANI ŻADNYCH INNYCH PIENIĘDZY". Wybór macie w kieszeni. 07:39, 23.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

stary zgredstary zgred

0 0

Co do istoty problemu; szanowna Pani Redaktor; powstał (czytaj; stworzyliśmy) system, w którym burmistrz/wójt mają za dużo władzy tej bezpośredniej, dotyczącej konkretnego człowieka. Na przykład są wielkimi pracodawcami. Od ich osobistej decyzji zależy, czy ktoś będzie zatrudniony nie tylko w urzędzie, ale i w podległych instytucjach. W Warszawie czy Krakowie to może nie jest dużo, ale w małych i średnich gminach to wielka władza. Głos radnego można kupić za pracę w szkole dla żony, córki, siostry czy synowej radnego. Niekoniecznie za pracę dyrektorki szkoły. Woźnej, kucharki czy sekretarki też. To tworzy dużą "bazę wyborców". Głosują na niego nie tylko ci, którym dał pracę, ale i ci. których nie zwolnił ("nie zwolnił nas przez cztery lata to może nie zwolni przez następne cztery"). Właściciele i pracownicy lokalnych małych (takich dwu, pięciu, dziesięciu pracowników) firm to kolejny wierny elektorat; "dawał nam zlecenia/kupował u nas przez cztery lata, to będzie to robił przez następne cztery". Co zrobić? nie wiem. Może burmistrz/wójt z radnymi powinni rządzić budżetem, ale ludźmi już nie? Na przykład; "dyrektorem" urzędu, zatrudniającym i zwalniającym pracowników, powinien być sekretarz gminy, sam zatrudniany przez ... wojewodę czy ministra, niezwalnialny przez burmistrza i radnych, mający status urzędnika publicznego. Grajdoły się porobiły jak Polska długa i szeroka. 07:54, 23.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AteńczykAteńczyk

0 0

Nie głosujmy na ludzi, którzy zaśmiecili nam miasta i wsie, którzy zatruli nas swoimi plastikowymi banerami! 08:24, 23.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%