Targ na Kusocińskiego w Chrzanowie nie umarł, tylko się rozproszył. Kupcy próbują przetrwać w wynajętych lokalach. Wielu starych klientów targowiska nawet nie wie, że ich ulubione stoiska wciąż istnieją. Część błądzi po mieście, szukając znajomych twarzy. Co się stało z kupcami z Kusocińskiego?
O likwidacji chrzanowskiego targowiska mówiło się od kilku lat, ale ostatecznie stało się to z końcem lutego tego roku.
- To był dla nas cios. Totalny. Likwidacja „rynku”. Może burmistrz tego nie wie, ale starsi ludzie też bardzo to odczuli. Bo tam na „rynek” chodzili nie tylko coś kupić, ale i sobie pogadać. Bardzo ich to cieszyło - mówi pani Bożenka, która od końca lutego handluje przy Świętokrzyskiej 28. Targowisko przy Kusocińskiego było jej miejscem pracy przez 30 lat.
Niewielki sklepik przy Świętokrzyskiej ma po brzegi wypełniony towarem: makarony, kawa, herbata, przetwory w słoikach i słodycze, mnóstwo słodyczy. To u niej przez lata klienci kupowali na targu okolicznościowe słodkości – czekoladowe jajeczka, zajączki, kurczaczki na Wielkanoc; mikołaje, choinki, dzwoneczki na Boże Narodzenie.
Kilkadziesiąt metrów dalej, też przy Świętokrzyskiej ma sklep pani Zuzanna:
- Jak on mógł nam to zrobić? Jak on mógł nam to zrobić… - pyta ze złością i żalem w głosie. Mówiąc „on” ma na myśli burmistrza Chrzanowa. Na targowisku przy Kusocińskiego handlowała przez 23 lata.
Jej stoisko zmieniało barwy i cały wystrój w zależnie od pory roku. Na Boże Narodzenie czerwieniło się i złociło od stroików świątecznych, pachniało jedliną, latem na ladzie pojawiały się rozsady kwiatów, borówki, potem grzyby. Wiosną, tak jak teraz, dominował kolor żółty od wielkanocnych dekoracji - żonkili, kurczaczków, stroików - i zielony od palm i borowiny kupowanej przez klientów do przystrojenie koszyczków.
Teraz ma lokal w niewielkim, wolnostojącym budynku przy Świętokrzyskiej - zaraz koło sklepu z pieczywem na rogu Świętokrzyskiej i Sądowej. Płaci za niego 1200 zł czynszu co miesiąc.
- Nie wiem, jak długo to wytrzymam, bo to są zupełnie inne koszty niż były na „rynku”. Niedziela Palmowa już zaraz, a mi się palmy tu nie sprzedają. Nie wiem, co to będzie? – zastanawia się pani Zuzanna.
Obie panie w ogóle nie używają słowa targowisko, tylko „rynek”, bo tak mówili klienci i handlujący tam kupcy.
- Napiszcie ludziom, gdzie jesteśmy i, że jeszcze istniejemy… - apelują panie.
Cały reportaż można przeczytać w bieżącym numerze „Przełomu”. Wydanie elektroniczne dostępne na e-prasa i e-Kiosk.pl
Gdzie są kupcy z Kusocińskiego?
10.04.2025
ŁAZIENKI, gładzie, sufity podwieszane, Tel. 692-60...
2 2
Najpierw nagabywanie na zamknięcie rynku, potem takie akcje.
2 1
Zobaczymy w najbliższą niedzielę, czy targ staroci się odnajdzie w nowym miejscu.
1 0
Jesteśmy z Wami!
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz