MAŁOPOLSKA
Liście, kable, guma, plastik. W regionie codziennie płoną śmieci
Gryzący smród unoszący się nad całą okolicą, brak możliwości wywietrzenia mieszkania, a czasem nawet wyjścia z domu - tak wygląda codzienność wielu mieszkańców województwa.
Niemal każdego dnia napływają nowe sygnały od Małopolan, którzy są świadkami notorycznego łamania przepisów środowiskowych.
Efekt istniejącego formularza ekointerwencji, który daje możliwość zgłaszania nieprawidłowości od końca marca, to 244 zgłoszenia z 48 gmin (niemal z każdej z ziemi chrzanowskiej), 110 przeprowadzonych kontroli.
Znakomita większość zgłoszeń (179) dotyczyła spalania odpadów. Pozostałe mówiły o przypadkach eksploatacji instalacji niezgodnie z uchwałą antysmogową (61) lub sprzedaży węgla złej jakości (4).
Zgłoszenia nadesłane w ostatnich tygodniach to w większości prośby o interwencję w sprawie osób, które mimo skarg i napomnień uporczywie palą śmieci w piecach i kominkach.
Komentarze
9 komentarzy
"Jendrek"; obawiam się, że hipokryzja sięga znacznie głębiej. Na przykład praktycznie "dziewiczy" w naszym pięknym kraju jest temat tego czym się pali w kotłowniach, ciepłowniach i elektrociepłowniach przemysłowych i skład tych różnych "ekopaliw". W czym rzecz; otóż postęp technologiczny w dziedzinie spalania węgla doprowadził do sytuacji, że klasycznym "wąglem", czyli takimi czarnymi bryłami o średnicy liczonej od kilku do kilkudziesięciu centymetrów, o składzie fizycznym i chemicznym takim w jakim wyjechały z szybu, pali się już praktycznie tylko w tych, używając języka ekopropagandy, wstrętnych "kopciuchach". W ciepłowniach, kotłowniach przemysłowych, elektrociepłowniach oraz w nowoczesnych domowych "kotłach entej generacji" pali się czarnym proszkiem o średnicy liczonej w milimetrach lub mniejszej. Teoretycznie jest to zmielony, częściowo oczyszczony i czasem nawet wzbogacony węgiel. Czy oczyszczony i czym wzbogacony lub "wzbogacony" tego na pewno nie wie nikt. Oczywiście wszelkie papiery i kwity są w najwyższym porządku. Cóż pozostaje biednej władzy; pomijając zakulisowe naciski, narazić się na konflikt z "lobby" i ryzyko roszczeń odszkodowawczych "za narażenie na szwank dobrego imienia "lobby" lub chodzić po piwnicach i punktach sprzedaży detalicznej licząc że złapie się jakiegoś chudopachołka na tym, że jego tona legalnie kupionego węgla ma o ćwierć procenta za dużo siarki niż norma przewiduje i w ten sposób wykazać się aktywnością "na polu". Nic się nie zmieniło od czasów mojej młodości, a pozornie zmieniło się prawie wszystko.
Płonące składowiska odpadów to najtańszy sposób utylizacji trudnych śmieci. Nie wypada publicznie głośno płakać, że strażacy pożar wystopowali. Pozostaje cicha nadzieja, że ktoś ogień kolejny raz zainicjuje i problem wywozu odpadów zostanie ostatecznie rozwiązany.
@jendrek - szacun - popieram - wszystkie te wielkie pożary wysypisk śmieci , jakie miały miejsce w ostatnim okresie w Polsce - nie zagrażały zdrowiu okolicznym mieszkańcom .
Jendrek 100 procęnt racji Przełom w kieszeni burmistrza
Jak w Trzebini palił się skład opon to miało nie szkodzić a jak troche liści to wrzask
Mnie to tylko bawi (no może "bawi") sytuacja, gdy do tego, jak stary czy/i niezamożny człowiek w starym domu (w nowych przeważnie tzw. "pieców" nie ma, a zamożniejsi jadą gazem) włoży do pieca kilka starych desek z podłogi to państwo chce go "dojechać" w majestacie prawa. Jednocześnie to samo państwo, na przykład, nie robi nic skutecznie (skutecznie!!!) aby przeciwstawić się fali setek tysięcy (nawet miliona) starych złomów zwanych samochodami sprowadzanych rocznie do Polski, setce albo i więcej pożarów składowisk odpadów rocznie oraz usilnie chce rozbudowywać istniejące lotniska i budować nowe, a przecież każdy lot samolotu to cysterna nafty, nie licząc innych emisji, a 80% pasażerów to przysłowiowi "Angole" chcący spędzić weekend w towarzystwie taniej wódki, taniego ziela i tanich panienek. No ale ci "importerzy" samochodów czy "Angole" przywożą pieniądze, a te nie śmierdzą przecież. Aha! Ekologiczni Norwegowie podobno zeżarli większość dorszy i śledzi. To ich jakoś nie boli.
Stary zgredzie, czas "zakazu puszczania baków", już nadszedł. Nie u nas wprawdzie, ale w Norwegii, gdzie do potraw zawierających baraninę doliczany jest specjalny podatek. Nie chodzi tu jednak,o baki puszczane przez przejedzonego Norwega, ale te, które, jeszcze za życia, zdążyła "wyemitować" do atmosfery jego parzystokopytna ofiara. ;)
Jeżeli dosłownie traktować pojęcie "ostatnie tygodnie", to jeżeli w tym czasie gdzieś palono, to nie w kominkach, bo piekarnik by się z salonu zrobił, tylko w piecach kuchennych (jeszcze w wielu domach są takie czynne i używane) podczas gotowania czy robienia przetworów, grile, wędzarnie w ogródkach albo ogniska na działkach i przed domami, których ustawowy zakaz nie dotyczy. Tak że jak nie wrzuca się tam tzw. "odpadów komunalnych" (flaszka dla tego, który poda ich jednoznaczną i praktyczną, a nie teoretyczną, podręcznikową, niewiele wartą w praktyce, definicję), to palone są legalnie. A że zgrila, wędzarni czy ogniska, w którym pali się mokrą trawę czy mokre liście lub badyle (podobno najbardziej toksyczne są wcale nie węglowe tylko własnie te spaliny i jest ich najwięcej) dymi jak ze zdezelowanej lokomotywy, to inna para kaloszy. Spokojnie, tego też zakażą. Później przyjdzie zakaz puszczania bąków.
"Liście, guma, ..." ?! Gratuluję doboru porównań. Zwłaszcza określenia liści, jako śmieci. To pewnie przez te upały :(