W piątek rano poseł Sowa zorganizował briefing przed Urzędem Miasta w Trzebini z udziałem startującej również do Sejmu Marzeny Jewuły. Był też radny wojewódzki Tadeusz Arkit, trzebińscy radni: Teresa Jarczyk i Piotr Szybalski, a także były komendant małopolskiej policji Mariusz Dąbek (nie startują w wyborach parlamentarnych).

Poseł Sowa powtórzył słowa, które po raz pierwszy wypowiedział 20 września na trzebińskim osiedlu Gaj i które potem znalazły się w pozwie wojewody Łukasza Kmity. To m.in.:

„Zero pomocy, zero wsparcia to jest tak naprawdę roczny efekt poczynań ekipy PiS-u i wojewody Łukasza Kmity. Rząd PiS-u przyjął w stosunku do Trzebini strategię nic nierobienia i przeczekania, aż miną wybory."

- Sąd co do meritum sprawy nie miał żadnych wątpliwości. Obnażył brak jakiejkolwiek efektywności działań rządu PiS-u i Łukasza Kmity. To jest po prostu fakt bezsporny - powiedział pod trzebińskim magistratem poseł Marek Sowa.

WYBORY. Zapadliska w Trzebini i wyrok sądu apelacyjnego w pojedynku między Kmitą i Sową

Do konferencji dołączył też wiceburmistrz Trzebini Tomasz Żołądź, który wspiera posła Sowę w kampanii wyborczej (jego zdjęcie i wypowiedź znajdziemy w ulotce Marka Sowy). Po konferencji wiceburmistrz Żołądź zaprosił posła Sowę i pozostałych polityków Koalicji Obywatelskiej do swojego gabinetu na kawę. Ciekawe, co na to burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk, który ma ostatnio napięte relacje z Sową. I jak w tej sytuacji odnajduje się wiceburmistrz Żołądź? Nie obawia się, że jego szef będzie zły?

- Zobaczymy - odpowiedział. - Burmistrz Jarosław Okoczuk umie oddzielić pracę samorządową od polityki - stwierdził w rozmowie z „Przełomem" Tomasz Żołądź.