MAŁOPOLSKA
Terytorialsi to żołnierze, nie harcerze. Jak wstąpić do WOT
Z tekstu opublikowanego w bieżącym numerze "Przełomu" dowiecie się:
- gdzie w Małopolsce postaną bataliony WOT
- jakie trzeba spełniać warunki, aby zostać terytorialsem
- ile czasu przeznacza się miesięcznie na służbę; czy można ją łączyć z inną pracą
- kto już służy w WOT
- czego się tam można nauczyć
- jakie są zadania Wojsk Ochrony Terytorialnej
- ile można zarobić będąc żołnierzem WOT
Cały tekst znajdziecie w papierowym wydaniu "Przełomu", a także TUTAJ
Wiesz, że: Wojska Obrony Terytorialnej zostały utworzone 1 stycznia 2017 roku jako piąty rodzaj Sił
Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, obok Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki
Wojennej i Wojsk Specjalnych. W całej Polsce docelowo ma być 50 tys. żołnierzy WOT. Na
razie jest 29 tysięcy.
Komentarze
26 komentarzy
Teoretyzujesz "Kevin". Regulaminy regulaminami, a życie życiem. Jak byłem w mundurze, a przez kilka lat bywałem nie bez przerwy, ale dość często; służba czynna, a później przez prawie 10 lat rok w rok jeden albo czasem i dwa 3/4 tygodniowe poligony, nikt nigdy mnie nie zahaczył. co bym tam nie miał w ręku. Co prawda ja bardzo mało żłopię, ale znowu nie jestem abstynentem. Co prawda nie było wtedy żandarmerii, tylko WSW, ale nie sądzę, aby jakoś specjalnie mentalność mundurowych w tych sprawach się zmieniła. Przynajmniej obserwując niektóre charakterystyczne zachowania z zewnątrz, nie za bardzo.
@stary zgred mam pytanie do twojego twierdzenia cytuję.: " z własnego doświadczenia; tam też można chodzić po krzakach i żłopać piwo. Na dodatek policja ani leśniczy nie nie mogą się przyczepić bo mundur chroni." - nie do końca, bo wezwą Żandarmerię Wojskową i taki żołnierz ma duży problem, nie rozumiem jak osoba która twierdzi że ma doświadczenie z Wojskiem może pisać w ten sposób?
Otóż "jdowbecki", w OTK nie byłem, byłem w liniówce i w służbie czynnej i w rezerwie. Natomiast dobrze pamiętam charakterystyczną cechę wojsk OTK, pozwalającą odróżnić je na pierwszy rzut oka od wojsk liniowych; praktycznie wszystko mieli "drugiego sortu", wycofane lub wycofywane z wojsk operacyjnych. Nie tylko broń i sprzęt, ale nawet mundury mieli "starego wzoru". Tu postawiono sprawę na głowie. W marynarce wojennej główna sila uderzeniowa to pięćdziesięcioletnie okręty podwodne, "sekondhendy", którym ostatnio nie wolno się zanurzać, bo mogą się nie wynurzyć. W lotnictwie na około 200 samolotów bojowych jakieś 40 amerykańskich, też kilkunastoletnich, nie najnowszej technologii i (podobno) od początku bez "topowego" wyposażenia. Reszta to samoloty radzieckie (od nazwy państwa: ZSRR). Ponieważ tego państwa już nie ma, a one mają po 40 lat, brakuje im części i przeglądów fabrycznych, więc żeby latały, z gorszych wyjmuje się części i przekłada do lepszych. W wojskach lądowych poniemieckie czołgi "trzeciej młodości", a większość to jeszcze starsze T-72 z lat 70/80 XX wieku, nieustannie "tuningowane", co i tak nie załatwia podstawowego problemu; pociski z ich armat nie są w stanie przebić pancerza najnowszych produktów potencjalnego "onucowego przeciwnika". Towarzysząca im piechota pojedzie w większości na transporterach BWP. BWP, jak się pokazały na defiladach i ćwiczeniach, to wprawiły w panikę natowskich generałów, ale to było na początku lat 70-tych XX wieku. I wszędzie słyszy się mantrę; "brakuje pieniędzy na modernizację i wymianę sprzętu". A tu dla jednostek pomocniczych, z założenia drugorzutowych "najnowocześniejszy sprzęt i wyposażenie". Coś tu nie gra. .
Kiedyś za moich czasów była straż pożarna (ochotnicza), jeszcze wcześniej - harcerstwo, stowarzyszenia różnej maści działające bardziej na zasadzie wolontariatu. Teraz jest WOT. Cóż, nie mnie to oceniać ale coś z tą nadwyżką młodzieży (boom na :mundurówki" sprzed kilku/kilkunastu lat, trzeba było zrobić). Sensu w tym wielkiego nie widzę, bo zawsze na jednego-dwóch ogarniętych i ambitnych przypadnie kilku którzy "żołnierzami" są tylko z nazwy. I to robi terytorialsom złą prasę. Z drugiej strony obowiązkowa służba wojskowa za komuny, wszelkie fale i gnojenie młodych przez starych repów - też było niezłą patologią. A czy tak dobrze kształtowało charaktery "kotów"? Sprawa dyskusyjna...
Czy ty stary zgredzie byłeś może w mundurze OTK a skoro tak, to powinieneś wiedzieć do czego te wojska zostały utworzone w 1959 r.
Ja tam ich nie wyzywam "Marcinie", natomiast mogę mieć swoje zdanie, niekoniecznie zgodne z Twoim. Wojsko nie jest od pomagania ludziom w potrzebie, tylko od prowadzenia wojny, czyli zabijania. Jak ktoś chce pomagać ludziom w potrzebie może wstąpić do Ochotniczej Straży Pożarnej, PCK, zostać ratownikiem u "Maltańczyków" i jeszcze w .... innych organizacjach. Po drugie nie robią tego za darmo, tylko za pieniądze, bo to kosztuje. Za "moje" pieniądze, czyli za podatki, więc mam prawo interesować się ich wydawaniem. Nie robią tego za darmo również dosłownie, gdyż dostają za samo "bycie w WOT" kilkaset zł miesięcznie plus za każdy dzień w służbie. Te pieniądze dostają za jeden dzień (czy tam weekend) w miesiącu. Jakimi "specjalistami od zabijania" zostaną z jeden dzień w miesiącu szkolenia za podkreślam; moje pieniądze, nie wiem, ale wątpię, czy dobrymi. Więc za "te" moje pieniądze niech lepiej szkolą ratowników medycznych czy wyposażają ochotnicze straże w lepszy sprzęt. Natomiast "moje" pieniądze (czyli podatki), przeznaczone na "zabijanie ludzi", czyli na obronę państwa, niech w pierwszej kolejności przeznaczą na jednostki liniowe, o których nawet w sejmie mówią,że się sypią w oczach, a nie na najnowocześniejszy sprzęt dla jednostek co najwyżej pomocniczych. Gdyby była kasa na jednostki liniowe, nie odezwałbym się ani słowem. Poza tym; byłem w mundurze, więc powiem Ci "Marcinie" z własnego doświadczenia; tam też można chodzić po krzakach i żłopać piwo. Na dodatek policja ani leśniczy nie nie mogą się przyczepić bo mundur chroni.
Przełom zainteresował się tematem dotąd pomijanym, a bardzo ciekawym i potrzebnym, ci ludzie w mundurach zasługują na większy szacunek niż wyzwiska które tutaj serwujecie, moja rodzina z Głogoczowa w ostatnim czasie sama doświadczyła ich pomocy. Zamiast chodzić po krzakach i żłopać piwo lepiej że mają zorganizowany czas i się szkolą, ale wszystkim nie dogodzi i jak zawsze i wszędzie są znawcy tematu którzy podzielą ludzi i skłócą.