Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Kamil przejechał rowerem z zachodniego na wschodnie wybrzeże USA

31.03.2021 16:30 | 0 komentarzy | 4 608 odsłony | Michał Koryczan
Pochodzący z Ostrężnicy Kamil Knapczyk zakończył wyprawę „Dwa oceany", pokonując liczącą ponad 3700 kilometrów trasę. Zajęło mu to 23 dni.
0
Kamil przejechał rowerem z zachodniego na wschodnie wybrzeże USA
Kamil Knapczyk nad Atlantykiem. Fot. Z archiwum prywatnego
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wyruszył z Kalifornii, znad Oceanu Spokojnego, by w miniony weekend dotrzeć do Jacksonville na Florydzie i tym samym nad Atlantyk.

- Nie było łatwo. Miałem dwa poważne kryzysy. Byłem bardzo bliski zakończenia eskapady. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak trudna. Cała podróż przerosła moje oczekiwania, mimo że naprawdę dużo jeździłem. Zdarzało mi się przejechać nawet 200 lub 300 kilometrów dziennie. Jednak jeśli się to nakłada i jedziesz dzień po dniu, to bardzo mocno wpływa to na psychikę i samopoczucie. Muszę podziękować wszystkim, którzy mi kibicowali. Codziennie dostawałem po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt wiadomości od znajomych i obcych zupełnie osób, którzy zobaczyli mnie na łamach „Przełomu", bądź w innych mediach. Mocno mnie wspierali, wierząc, że dam radę. W tych dniach kryzysowych miało to dla mnie duże znaczenie i pchało do przodu - mówi Kamil.

Przyznaje, że największym problemem była kontuzja, której doznał na trasie. Uszkodził bowiem wiązadło boczne w kolanie.

- Na koniec dnia bolące kolano musiałem okładać lodem i smarować maściami. Każdy dzień zaczynałem od tabletki przeciwbólowej. Ale na szczęście udało się przejechać całą trasę - mówi Kamil Knapczyk.

Jak dodaje, przez 23 dni podróży pogoda mu sprzyjała. Jedynie na krótkich fragmentach musiał jechać przy lekko padającym śniegu lub mżawce.

- Za to temperatury były bardzo skrajne. Najwyższa wyniosła 37 stopni Celsjusza. Zdarzały się odcinki, że spadała około zera, ale odczuwalna była temperatura -10 stopni. Wszystko przez zimny wiatr. Jechałem więc cały zakatarzony - opowiada.

Około dziesięciu razy musiał wymieniać dętkę. Zużył dwie opony i jedno koło. Poza tym rower dobrze zniósł całą eskapadę.

- Po powrocie do Polski muszę oddać go do serwisu i powolutku wracać do treningów rowerowych, żeby tę formę jeszcze poprawić - zaznacza.

 

Przeczytaj również

Przewoźnik zawiesił niektóre kursy minibusów

ZKKM Chrzanów wprowadza zmianę zasad korzystania z biletów na autobus

Piłkarka z Trzebini powołana do reprezentacji Polski

Od wtorku przejazd pod wiaduktem kolejowym będzie zamknięty. Jak długo?

Zobaczcie postęp prac na przystanku kolejowym w Dulowej (WIDEO, ZDJĘCIA)

Pijani rowerzyści złapani w gminie Libiąż