Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Wsłuchany w dźwięki z Pioniera

29.10.2008 14:23 | 1 komentarz | 8 516 odsłon | red
Te dawne radia mają duszę, dlatego ich zbieranie jest tak pasjonujące. Na chodzie mam około 70 odbiorników. Drugie tyle czeka w kolejce do odnowienia – opowiada kolekcjoner z Chrzanowa, Szczęsny Puchlerski.
1
Wsłuchany w dźwięki z Pioniera
Szczęsny Puchlerski prezentuje przenosny gramofon. W tle stare radia z jego kolekcji.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Te dawne radia mają duszę, dlatego ich zbieranie jest tak pasjonujące. Na chodzie mam około 70 odbiorników. Drugie tyle czeka w kolejce do odnowienia – opowiada kolekcjoner z Chrzanowa, Szczęsny Puchlerski.

Pochodzi ze Lwowa. Razem z rodziną w ramach repatriacji przeniósł się do Wrocławia. Właśnie tam jako dziecko z zainteresowaniem słuchał audycji radiowych.
- W Polskim Radiu wtedy było niewiele muzyki, a sporo propagandy. Dlatego na odbiorniku Aga na licencji szwedzkiej słuchało się Londynu lub Radia Wolna Europa. Oczywiście najpierw trzeba było sprawdzić, czy nikt obcy nie stoi pod oknem. Odbiór był całkiem dobry – opowiada Szczęsny Puchlerski, miłośnik starych odbiorników.

Zdolności po ojcu
Techniczne zdolności przejął po ojcu Kazimierzu, który w latach 50. został głównym mechanikiem w Zakładach Tłuszczowych w Trzebini, dokąd przeniósł się z rodziną. Potem w Chrzanowie założył warsztat ślusarski. Jako fachowiec nie narzekał na brak zamówień, choć nie były to łatwe czasy dla prywaciarzy...

Szczęsny Puchlerski, absolwent fablokowskiego technikum, wybrał zawód strażaka. W Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie był laborantem w pracowni łączności. Po szkole w krakowskiej jednostce straży pełnił funkcję oficera ds. łączności. Podczas trzydziestoletniej służby uczestniczył w setkach akcji. Między innymi walczył z ogniem w krakowskiej filharmonii, siedzibie „Piwnicy pod Baranami” i szpitalu im.Narutowicza. Służbę zakończył w stopniu brygadiera.

Stopniowo gromadził stare aparaty radiowe, aż zebrała się tego pokaźna kolekcja. Spora część odbiorników to wszelkie odmiany pierwszej powojennej konstrukcji polskich inżynierów - popularnych „pionierków”. Najstarsze radia to przedwojenne Philipsy, pochodzące z lat 1937 i 1938. Sporo jest też takich radioodbiorników, jakie stały w polskich domach niedługo po wojnie: Syrena, Stolica, Mazur, czy Polonez. Na dolnej półce stoi galeria radioodbiorników przenośnych (m.in. Szarotki, Czar, Guliwer i Sylwia), z którymi chadzało się na spacery.

- Te dawne radia mają duszę, dlatego ich zbieranie jest tak ciekawe. Na chodzie mam ich około 70. Drugie tyle czeka w kolejce do odnowienia. To dość żmudne zajęcie. W sam raz na długie, jesienne wieczory. Największą satysfakcję sprawia mi kupienie zdezelowanego sprzętu i przywrócenie go do stanu używalności. Bo większość odbiorników naprawdę można włączyć i słuchać. Renowacja starego radia to zajęcie czasochłonne. Bo ma być potem prawie takie, jakie opuściło fabrykę. Trzeba odnowić skrzynkę i naprawić wnętrze. Wymienić uszkodzone lampy, kondensatory, rezystory i części mechaniczne. Kolejnym etapem jest zestrojenie aparatu. Za punkt honoru stawiam sobie, by jak najwięcej części było oryginalnych. Dlatego niekiedy z trzech starych odbiorników powstaje jeden – opowiada Szczęsny Puchlerski.

Marzy mu się Zwiezda
Kolekcjoner z Chrzanowa powiększa zbiory w każdy możliwy sposób. Część radioodbiorników grało dawniej w jego domu. Inne dostał od znajomych, kupił na giełdzie w Krakowie lub wylicytował na Allegro.

Nie ma ambicji posiadania wszystkich 230 skatologowanych polskich odbiorników powojennych. Ale przyświeca mu kilka celów.
- Chciałbym zgromadzić wszystkie modele radia Pionier. Wyprodukowano ich 27 i były bardzo udanymi odbiornikami. Chciałbym też kiedyś postawić na półce prawdziwą perłę wśród kolekcjonerów, rosyjską Zwiezdę. Czasem pokazują się takie na aukcjach internetowych, osiągając cenę około tysiąca złotych. Zwiezda to duża, metalowa skrzynka. Na czołowej płycie ma czerwoną gwiazdę – opowiada kolekcjoner.

W zbiorze ma też zabytkowe magnetofony szpulowe i przenośny gramofon. Jest też używane w Krakowie urządzenie do nadawania alfabetem Morse’a. Prawdopodobnie pochodzi z 1912 roku. Używała go straż pożarna.
65-letni Szczęsny Puchlerski interesuje się też fotografią cyfrową. Często surfuje po internecie, wymieniając informacje z innymi hobbystami i licytując poszukiwane, stare radioodbiorniki. Prowadzi też warsztat samochodowy. Na emeryturze, na którą przeszedł 14 lat temu, nie narzeka więc na brak zajęć.
Marek Oratowski

Przełom nr 43 (859) 22 X 2008