Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Takiego księdza ze świecą szukać

20.08.2010 13:41 | 1 komentarz | 5 379 odsłon | red
Ks. Adolf Chojnacki (1932-2001) Kiedyś ksiądz Chojnacki przerwał mszę świętą, ponieważ komuś palił się dom. Podwinął rękawy i pobiegł gasić pożar - tak byłego proboszcza w Zagórzu wspomina Jarosław Schneider.
1
Takiego księdza ze świecą szukać
Ks. Adolf Chojnacki z dziećmi ze Stalowej Woli na IV Obozie Młodzieży Niezależnej w Juszczynie. (Zdjęcie pochodzi z książki Jana Żaryna „Kościół w PRL”).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ks. Adolf Chojnacki (1932-2001)
Kiedyś ksiądz Chojnacki przerwał mszę świętą, ponieważ komuś palił się dom. Podwinął rękawy i pobiegł gasić pożar - tak byłego proboszcza w Zagórzu wspomina Jarosław Schneider.

Ksiądz kanonik Adolf Chojnacki urodził się 4 stycznia 1932 roku we wsi Cichawa. Jak sam opowiadał - imię, które otrzymał na chrzcie zawdzięcza znanemu i lubianemu aktorowi z tamtego okresu - Adolfowi Dymsze. Po zdaniu matury w 1951 roku, wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie (był to czas największych represji wobec Kościoła krakowskiego), gdzie w 1956 roku przyjął świecenia kapłańskie z rąk biskupa Franciszka Jopa. Jego pierwszą parafią była Rabka. Tam od razu zaangażował się w sprawy społeczne. Zasłynął z ostrych kazań, w których krytykował komunizm i tych, co mu służyli. Nie oszczędzał w tej kwestii nawet duchownych, którzy szli na współpracę z władzami komunistycznymi.

Odmówił współpracy z SB
Był drugim, obok księdza Jancarza, kapłanem archidiecezji krakowskiej tak bardzo zaangażowanym w działalność patriotyczną i niepodległościową, a zarazem kolejnym „niepokornym” księdzem dla władz komunistycznych.

Ksiądz Chojnacki prezentował postawę gorliwego duszpasterza, dlatego też był często przenoszony z parafii do parafii. Pracował jako wikary w Poroninie, Bielsku - Białej, Kozach, Chrzanowie, Skawinie i Nowym Targu.

W 1962 roku SB próbowała zwerbować go do współpracy, jednak ksiądz Chojnacki stanowczo odmówił, co w konsekwencji doprowadziło do różnego rodzaju prześladowań.

W 1976 roku ksiądz Chojnacki został rektorem budującego się kościoła w Zagórzu. Tutaj mocno zaangażował się nie tylko w prace budowlane, ale przede wszystkim w duszpasterstwo młodzieży.

Syrenka księdza Adolfa
A jak ksiądz Adolf Chojnacki został zapamiętany przez mieszkańców Zagórza?

- Początek lat osiemdziesiątych XX wieku to czas wielkiego strachu i cierpienia w Polsce, ale również okres, w którym ludzie próbowali wzajemnie sobie pomagać, a ksiądz Chojnacki, który można powiedzieć wybudował własnymi rękoma cały kościół, był takim dobrym człowiekiem. To nie był zwykły ksiądz, to raczej była taka dobra dusza, która zjednoczyła wszystkich mieszkańców Zagórza i nauczyła nas współpracy. Ksiądz Chojnacki mieszkał niedaleko mojego domu i zawsze, jak szłam z dziećmi do kościoła, albo na pielgrzymkę, to zatrzymywał się swoim ukochanym samochodem, a miał taką starą Syrenkę, i nas podwoził. Nigdy nie wziął za to pieniędzy. Zawsze wkładał pieniądze w budowę kościoła lub rozdawał biednym. A najbardziej to ksiądz Chojnacki liczył na młodzież. Sam założył i prowadził scholę, ministrantów oraz lektorów, a na wakacje zabierał dzieci pod namiot, ale tego to ja już nie pamiętam...Powiem tylko jedno: takiego księdza to dzisiaj ze świecą szukać, bo ksiądz Chojnacki to pozostał sobą nie zważając na to, w jakich czasach dane mu było żyć - wspomina mieszkanka Zagórza.

Lekcje prawdziwej historii
- Ksiądz Chojnacki to był bardzo fajny ksiądz, choć szczerze mówiąc myślę, że minął się z powołaniem, bo patrząc na to co robił i jak to robił, sądzę, że powinien być politykiem. Zawsze przerzucał to, co działo się w Polsce na forum Kościoła, otwarcie mówiąc, co mu się nie podoba. Bardzo dobrze wspominam katechezy, które prowadził, bo na nich nauczyłem się historii; na nich pierwszy raz usłyszałem o kimś takim jak marszałek Józef Piłsudski. Te katechezy to były raczej lekcje prawdziwej historii. Ksiądz Chojnacki kochał przyrodę i pamiętam, że pił herbatę z sosny. Cały dzień ciężko pracował, bo był sam, a musiał robić wszystko: zacząwszy od posługi duszpasterskiej, poprzez naukę katechezy, prowadzenie scholi oraz grupy lektorów i ministrantów, a kończąc na budowie kościoła. Jedynie w nocy można było spotkać go z psem. A ten pies wabił się Dingo. Ksiądz Chojnacki nie był ideałem, bo ideałów na świecie nie ma, ale był barwną postacią o silnym charakterze, nie bał się mówić głośno o swoich poglądach i otwarcie wyrażał swoje opinie. Przypomina mi się jeszcze taka historia, kiedy ksiądz Chojnacki przerwał mszę świętą, ponieważ komuś palił się dom, podwinął rękawy i pobiegł gasić pożar. To z pewnością dowód na jego heroiczną postawę! Dzisiaj, po tylu latach myślę, że ksiądz Chojnacki był na mnie zły, ponieważ opuściłem ojczyznę i wyjechałem do Niemiec. Nigdy jednak nie powiedział mi tego wprost. - z radością w oczach wspomina Jarosław Schneider, który był ministrantem, a później lektorem w czasie posługi księdza Chojnackiego w Zagórzu, od 20 lat mieszkający w Niemczech.

W walce o wolność
W momencie powstania „Solidarności”, ksiądz Chojnacki od razu związał się z nowym ruchem, podejmując dalszą walkę z reżimem komunistycznym. W 1983 roku został przeniesiony do Bieżanowa, gdzie od 18 lutego 1985 do 31 sierpnia 1985 przyjął w swojej parafii uczestników protestu głodowego po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki, zorganizowanego przez Annę Walentynowicz. Działalność ta spotkała się z prześladowaniem ze strony SB. W 1986 wobec nacisków władz komunistycznych na kurię krakowską ks. Adolf Chojnacki został przeniesiony do parafii w Juszczynie. Tam rozpoczął odprawianie mszy świętych za Ojczyznę. W tym samym roku SB przygotowała zamach na jego życie, pozorując wypadek samochodowy. W 1994 rozpoczął posługę duszpasterską wśród Polonii na rumuńskiej Bukowinie, w diecezji Jassy z siedzibą w Sirecie. W latach 1995-1997 pracował w Archidiecezji Lwowskiej na Ukrainie. Od 1995 wikariusz w Łucku oraz administrator parafii Ołyka i Cumań na Wołyniu, a w latach 1996-1997 proboszcz parafii Krukienice i Myślatyce.

W końcu 1997 powrócił do Polski i zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Makowie Podhalańskim, gdzie zmarł 22 marca 2001 roku.

Marta Domagała

Przełom nr 32 (951) 11 VIII 2010