Ludzie na wylocie z Valeo - przelom.pl
Zamknij

Ludzie na wylocie z Valeo

14:28, 05.03.2009
Skomentuj Jeszcze niedawno robili w Valeo. Teraz szukają pracy. Jeszcze niedawno robili w Valeo. Teraz szukają pracy.

Kryzys gospodarczy coraz mocniej uderza w lokalne firmy. Jeden z największych zakładów w branży motoryzacyjnej już zwalnia.

Kryzys gospodarczy coraz mocniej uderza w lokalne firmy. Jeden z największych zakładów w branży motoryzacyjnej już zwalnia.

W zakładzie panuje terror, ludzie są zastraszani i posądzani o kradzieże, ale przede wszystkim boją się zwolnień. To opinia wielu pracowników chrzanowskiego oddziału Valeo, firmy produkującej podzespoły do samochodów - głównie francuskich. Szefostwo firmy nie zgadza się z zarzutami.

- Działamy zgodnie z prawem - zapewnia Robert Gałązka, dyrektor generalny Valeo. Sprawę bada Państwowa Inspekcja Pracy. Wkroczyła do zakładu po ubiegłotygodniowych doniesieniach "Przełomu" na temat sytuacji w chrzanowskim oddziale francuskiego giganta.

W drugiej połowie grudnia, jak podał "Puls Biznesu" w swoim wirtualnym wydaniu, francuski producent części zamiennych do aut poinformował, że w zakładach nad Loarą zwolni 1,6 tys. pracowników. W pozostałych europejskich fabrykach pracę miało stracić 1,8 tys. ludzi. Spółka tłumaczyła redukcję zatrudnienia spadkiem sprzedaży aut w Europie. W Polsce Valeo ma fabryki w Czechowicach-Dziedzicach, Skawinie, Tychach i Chrzanowie.

- W całej Polsce zrezygnowaliśmy z ludzi zatrudnionych na zasadach tymczasowych agencji pracy - informuje Gałązka. Przypomnijmy, że tylko w chrzanowskich zakładach w ten sposób odeszło, jak informuje związek zawodowy Solidarność, 100 osób. Kolejnych 30-50 osób zwolniono. - Łącznie w dwóch ostatnich miesiącach ubiegłego roku odeszło od 130 do 150 osób - mówi Sebastian Pająk, przewodniczący NSZZ Solidarność wchrzanowskim Valeo. Jak dodaje, szefostwo zakładu zapewnia teraz, że do marca kolejnych zwolnień nie będzie. Pracownicy w każdym miesiącu wybierają jednak po cztery dni bezpłatnego urlopu.

- Nie pracuję w Valeo od kilku dni - przyznaje jednak Zenon Nowak z Chrzanowa. Uważa, że jego zwolnienie było uknute.
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Dostał naganę. Uważa, że niesłusznie. Uznano, że sfałszował arkusz produkcji i samowolnie opuścił miejsce pracy. Niewiele później zwolniono go z pracy. To była dyscyplinarka za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. - Skłamali - mówi krótko mężczyzna. Dodaje, że w dziale, w którym pracował, zajmującym się produkcją lamp przeciwmgielnych, podobne zachowanie kierownictwa nie należy do rzadkości. Uzupełnia, że natychmiast zareagował. Głośno powiedział, że odda sprawę do sądu.
- Jeszcze nie doszedłem do domu, gdy zadzwonił telefon. To z zakładu. Zaproponowano, aby rozstać się za porozumieniem stron. Przystałem - spuszcza głowę Nowak. Nie jest dumny z faktu, że zgodził się na propozycję pracodawcy.
Opowiada, że był zmuszany do wykorzystania urlopu bezpłatnego. Nie podpisał go. Jest przekonany, że to był prawdziwy powód zwolnienia.

- Zastraszanie jest normą. Zmusza się ludzi do podpisania urlopów bezpłatnych - mówi Andrzej Śmietana. Ten wciąż pracuje w Valeo. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Wie jednak, że po chorobie do pracy nie wróci. Też nie podpisał bezpłatnego urlopu. Jego historia zaczęła się od upomnienia. Niewiele później dostał już naganę. Pierwsze wypisano za niewłaściwie posługiwanie się mieniem pracodawcy.

- Wyciągnąłem ze skrzynki z narzędziami śrubokręt, nie otwierając jej - opowiada Śmietana. Uzupełnia, że skrzynia była wprawdzie zamknięta na kłódkę, ale odchylona klapa pozwalała na spokojne wyjęcie narzędzia. - Kolejnego dnia dowiedziałem się, że po trzech latach pracy, nagle, mam przejść na inną linię montażową - opowiada Śmietana. - Poszedłem wyjaśnić sprawę do kierownika działu. Posądzono mnie, że opuściłem samowolnie miejsce pracy. Dostałem naganę - wspomina.

Tymczasem Zenon Nowak opowiada kolejną sytuację. Ta przydarzyła się jednak nie jemu, a - jak twierdzi - koleżance pracującej w Valeo. - W jej szafce znaleziono kilka par rękawiczek. Zarzucono jej kradzież. Skończyło się naganą - mówi Nowak.
Historia z rękawiczkami, choć wydawałoby się błaha, urasta jednak w firmie do rangi poważnego problemu. W Valeo w rękawiczkach, w dodatku czystych, musi pracować każdy. Do zakładu przychodzą dziesiątki tysięcy jednorazówek. Zdaniem pracowników, wciąż ich jednak brakuje.

- Stąd chomikujemy. Stanąć z pracą nie można, a bez rękawiczek nie wolno jej wykonywać - mówi Śmietana. - Co mamy zrobić, gdy się skończą? A to nierzadkie sytuacje - dodaje. W ten sposób tłumaczy powody, dla których ludzie chowają na zapas rękawiczki w szafkach. Te zaś sprawdza szefostwo. Gdy znajdzie nadmiar rękawiczek, posądza o kradzież.

- W Skawinie mieliśmy podobny problem. U jednego z pracowników, w szafce, znaleźliśmy kilkaset par. Zrobił sobie więc chyba zbyt duży zapas - opowiada dyrektor Gałązka. Jego zdaniem, nagminne kradzieże rękawiczek nie pozwalają nawet zaplanować ich zużycia.

- Kary są nakładane bezpodstawnie - przekonuje jednak Sebastian Pająk. Zapewnia, że zna doskonale wiele podobnych spraw i uznaje, że zakrawają one na miano mobbingu.

Tadeusz Jachnicki

Imiona i nazwiska pracownika oraz byłego pracownika Valeo zostały zmienione. Prawdziwe dane pozostają do wiadomości redakcji.

Przełom nr 6 (874) 11.02.2009

(red)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

~prawdziwy polak~prawdziwy polak

0 0

w valeo jest wyzysk i to fakt,ludzie zarabiają grosze a pracują jak woły.tak dalej niemoże byc.trzeba coś z tym zrobić,ale niestety ludzie boją się utraty pracy.jedynym wyjściem jest strajk generalny.wszystkich przecierz nie zwolnią.

08:39, 05.02.2010
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

~Andrzej K.~Andrzej K.

0 0

Tak to jest w VLS w Chrzanowie :) Dymam jak wół już 2 lata, niemal mnie batem smagają. Traktują ludzi jak nierobów i złodzieji. Podwyżki za ocene roczną - Prawie max punktów i zero l4 podwyżka około 50 zł od kwietnia i oczywiście o wyrównaniu od stycznia można zapomnieć. Każdy by zrozumiał że jest kryzys, trzeba brać bezpłatne urlopy i robić więcej w mniej osób :) jakby pewien ktoś wyszedł osobiście do ludzi i powiedział "zaciskamy pasa jakoś to musimy przeżyć" a nie przekazał "wy zaciśnijcie pasa bo to mój jedyny pomysł na minimalizacje kosztów"

08:08, 20.03.2009
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

~mieszko~mieszko

0 0

A co z Maflow w Chełmku?.

18:57, 05.03.2009
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaro1jaro1

0 0

Adeco nie rozróżnia wypowiedzenia 2-tygodniowego od 14-dniowego. W Valeo - zakompleksieni, uszkodzeni psychicznie, przodowi "gniazd" za niestawienie się 10 min. przed czasem rozpoczęcia pracy, dla rozruchu proponowali 20 pompek dla mężczyzn, 20 przysiadów dla kobiet. Omdlenia w lecie przy pracy w temp. 40 st. - codzienność. Ludzie mdleją a PIP nic nie wykazuje od lat !?! Normy ilościowe są 3-krotnie wyższe niż we Francji. Pseudo kadra polska na każdym kroku chce się wykazać, wyzyskując własnych pobratyńców. DNO. Ale jest jeszcze coś gorszego, ludzie tam idą do pracy i dają się szmacić!!! Gdzie mają honor? Bo to nie wojna i milczenie za ojczyznę.

22:25, 24.02.2017
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

realista2realista2

0 0

Mam tam paru znajmych i nie narzekaja, wręcz przeciwnie, ale nie znam calosciowo sytuacji

18:31, 26.02.2017
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%