W Parku Zieleniewskich przydałby się ogrodnik

W Trzebini mamy jeden park. Tak, jeden – ten przy Dworku Zieleniewskich. I choć stare drzewa trzymają tu fason i robią wrażenie, to cała reszta wygląda, jakby powstała przez przypadek. 

– Proszę spojrzeć: czy widzi tu pani choć jedną elegancką, wypielęgnowaną rabatę? Jakieś kwiaty, przycięte ciekawie krzewy? Ani z przodu, ani z tyłu, ani po bokach – rozkładają ręce niedzielni spacerowicze. – Gdzieniegdzie smętnie sterczy pojedyncza, rachityczna roślina, której nikt chyba od lat nie zauważył. A ławki? Drewno zmurszałe, deski nierówne, konstrukcja woła o pomoc. To nie park, tylko ekspozycja "Czas i zaniedbanie", a przecież pałacowe parki to zazwyczaj perełki.

Taki widok przy dworskim parkingu

Mieszkańcy osiedla Centrum już nie raz i nie dwa prosili o wiosenne porządki i renowację ławek. Ich prośby trafiły do burmistrza Jarosława Okoczuka, który zgrabnie odsyła ich do dyrektora TCK Adama Potockiego – zarządcy dworku i terenu wokół. Sam obiecał tylko ucywilizowanie ścieżki przy parku, z której korzystają mieszkańcy chodzący do miasta na skróty. 

W ostatnich dniach w parku coś się jednak wydarzyło. W parku pojawiły się trzy nowe rzeźby z drewna i masywne ławy umocowane na betonowo-drewnianych nogach. Stylowe. Tyle że jakby z innej bajki, może i nawet z innego lasu i innego lasu niż istniejące tu urządzenia. Rzucają się w oczy blaskiem lakieru i nowością. Za rok, dwa, zbrązowieją jak figury przy parkingu. 

Nadgryzione zębem czasu urządzenia i nowości

Żeby Parki Zieleniewskich zachwycał nie tylko drzewostanem, trzeba jednak nie tylko mebli, ale przede wszystkim... ogrodnika. Takiego z sercem, sekatorem i wizją. Bo na razie park jest nijaki. A mógłby być perełką.