Małżeństwo z Chrzanowa weszło na Kazbek, pięciotysięcznik w Gruzji - przelom.pl
Zamknij

Małżeństwo z Chrzanowa weszło na Kazbek, pięciotysięcznik w Gruzji

Marek OratowskiMarek Oratowski 13:00, 28.04.2025
Skomentuj Państwo Tomal na szczycie Kazbeku Państwo Tomal na szczycie Kazbeku

Żaneta i Andrzej Tomal z Chrzanowa weszli na jeden z najwyższych szczytów Gruzji - pięciotysięcznik Kazbek. Przeżyli przygodę życia i sprawdzili się w wysokogórskich warunkach. Nic dziwnego, że planują już kolejne wyprawy.

Małżonkowie stopniowo zwiększali trudności w górach. Zaczęli od trekkingów po Beskidach, a potem Bieszczadach i Karkonoszach. Następnie schodzili polskie i słowackie Tatry. Chodzili także po górach w Albanii, Słowenii i Gruzji.

Za cel kolejnej wyprawy wybrali Kazbek. Ma 5054 metry, więc wejście na niego to wyprawa wysokogórska.

Małżonkowie zabrali z sobą niezbędne wyposażenie: buty wysokogórskie, raki, uprząż, kask, czekan, kuchenkę turystyczną, liofilizowane jedzenie. We wrześniu minionego roku wylecieli z Warszawy do Kutaisi. Nocnym autokarem przejechali do Tbilisi, stolicy Gruzji. Byli już w tym mieście kilka lat temu, ale mogli poświęcili dzień na jego zwiedzanie.

Nazajutrz miłośnicy górskich wypraw zostali przewiezieni Gruzińską Drogą Wojenną z centrum Tbilisi do Kazbegi, gdzie rozlokowali się w hotelu.

- Nigdy wcześniej nie byliśmy wyżej niż na wysokości 2850 metrów. Tymczasem już w pierwszym dniu aklimatyzacji przekroczyliśmy barierę 3 tysięcy metrów – wspomina Andrzej Tomal.

Kazbek, położony na granicy Gruzji z Rosją, jest jednym z najatrakcyjniejszych szczytów Kaukazu. Góra ta jest drzemiącym wulkanem ukształtowanym z law w bocznym paśmie Kaukazu Wielkiego. Pod względem wysokości Kazbek jest siódmą górą na Kaukazie i trzecią w Gruzji.

Mieszkańcy Chrzanowa brali udział w wyprawie organizowanej przez Polską Agencję Turystyczną. Cała grupa liczyła 32 osoby. Opiekowało się nimi kilku przewodników. Oprócz Polaków na szczyt wybrała się też Słowenka.

Po aklimatyzacji i kilku dniach spędzonych w namiocie przyszła pora na wejście na szczyt.

- Wstaliśmy o północy, a o drugiej wyszliśmy całą grupą. Wiał bardzo mocny wiatr, który nas przestawiał, a noc była wyjątkowo zimna. Poszliśmy, bo kolejnego dnia warunki miały być jeszcze bardziej niekorzystne. Mieliśmy na głowach czołówki, a przed sobą 14 godzin marszu. Szliśmy z jednym z przewodników, który dla bezpieczeństwa miał nas oboje na linie – relacjonuje Żaneta Tyma-Tomal.

Po dojściu do lodowca wszyscy musieli ubrać raki i już do końca szli po śniegu. Nachylenie pod szczytem wynosiło 40 procent. Posuwanie się do góry w takich warunkach było mozolne. Na samym szczycie było wietrznie, ale znacznie cieplej.

Państwo Tomalowie spełnili swoje marzenie. O wyprawie opowiedzieli podczas prelekcji organizowanej przez chrzanowski oddział PTT.

Planują już kolejne wyprawy wysokogórskie. W tym na Aconcaguę – najwyższy szczyt obu Ameryk.

- To dla nas nie tylko sportowe wyzwanie, ale też droga do realizacji pasji, przełamywania własnych barier i inspirowania innych. Poszukujemy fundacji lub firmy, która chciałaby zostać częścią tej wyjątkowej przygody i wesprzeć nas w drodze na szczyt – informuje Andrzej Tomal.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%