Witku: oczywiście, że te "rezerwaty" nie były obozami zagłady, jednakże nieprzystosowani do takich warunków już ci nieliczni rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej umierali tam dość szybko.
Tak, jak nie każdy obóz koncentracyjny był obozem zagłady - chociaż tu już jest dość cienka granica.
Bo wycieńczonych "więźniów" albo wywożono do fabryk śmierci, lub też masowo umierali od mrozu i nieludzkich warunków bytu.
Na temat sanacyjnego obozu koncentracyjnego jest bardzo rzeczowy artykuł w dzisiejszym necie, powinien rozwiać Twoje wątpliwości - czy to było ciężkie więzienie (jak np. ta twierdza w Brześciu), czy też jednak obóz koncentracyjny. Link:
http://facet.interia.pl/obyczaje/histor ... Id,1596889Swego czasu Przełom na swoich łamach zamieścił wywiad już z obecnie nieżyjącym b.więźniem Oświęcimia, a jako mieszkańcem Trzebini od urodzenia. Takich osób "po Oświęcimiu" i nie tylko - w Trzebini oraz w okolicach było więcej. Przełom jednak niezamierzenie "przespał" tego typu relacje z okolic Trzebini.
Link:
http://przelom.pl/egazeta/przelom/2003- ... zycie.htmlZnałem osobiście tego Pana, trudno było od niego cokolwiek "wydobyć" z jego okupacyjnych przeżyć - z uwagi na ten pobyt w obozie koncentracyjnym.
A tuż po wojnie mieliśmy kontynuację pohitlerowskiego obozu koncentracyjnego na ziemi chrzanowskiej, to jest w Jaworznie. Osadzono w nim Ukraińców (Rusinów?) po akcji "Wisła", a wcześniej niemieckich jeńców wojennych i volksdeutschów. Po wielu tam zmarłych Ukraińcach jak i folksdojczach obecnie rośnie "piękny" lasek brzozowy. Nie ma się czym chwalić, zwłaszcza tym laskiem brzozowym.
A potem te poniemieckie baraki filii Auschwitz zburzono i wybudowano takie murowane bloki w celu "wychowania poprzez pracę" tej krnąbrnej(?) młodzieży ze środowisk opozycyjnych wobec "władzy ludowej". Czyli "Łagier Jaworzno". A to już odrębny temat.