Jeszcze parę lat temu wiedli spokojne życie w swoich domach w Ukrainie. Mieli pracę, rodzinę i dach nad głową. Dziś mieszkają w ośrodku dla uchodźców w Chrzanowie. Większość z nich nie ma do czego wracać.
Kambelina to nazwa, która został po istniejącym kiedyś salonie sukien ślubnych przy Trzebińskiej. W budynku był też klub fitness, szkoła tańca.
Kiedy w lutym 2022 r. u sąsiadów na wschodzie wybuchła wojna, jego właściciele - Mirosława Warzecha razem z mężem po prostu czuli, że muszą pomóc. Budynek zamienili w dom dla uchodźców. Stanęły w nim ścianki działowe, meble, powstały łazienki, kuchnia.
Wkrótce zrobiło się ciasno, więc zaadaptowali na ośrodek także drugą nieruchomość - przy Szpitalnej. Dziś mieszka u nich 71 osób z Ukrainy. Każdy ze swoim dramatem.
Mieli kiedyś marzenie
Olena Popowa ma 56 lat. Nigdy by nie przypuszczała, że życie tak się potoczy. Kiedyś była już w Polsce. Ba, nawet pięć lat tu mieszkała, bo jako wojskowa stacjonowała w końcu lat 80. w bazie radzieckiej w Brzegu.
Wojskowym był także jej mąż, Walenty - lat 57. Oboje mieli marzenie. Wierzyli, że nawet, gdy skończy się ustrój sowiecki, to oni jeszcze do Polski wrócą. Zamieszkali jednak w Chersoniu. Olena uczyła w szkole.
Świetnie radziła sobie też jako cukiernik. Walenty na rencie po poważnym wypadku, gdy jego służbowy samochód spadł z mostu, ogarniał dom oraz niewielki, rodzinny biznes.
W czerwcu 2023 r., w trakcie działań zbrojnych, zniszczona została zapora na Dnieprze. Woda wdarła się do ich domu i prowadzonego przez nich sklepu. Nie było nawet z czym uciekać. Zdołali uratować tylko siebie. W Kambelinie mają jeden z większych pokoi, bo często zaglądają do nich wnuki zza ściany. Syn z synową mieszkają obok.
- Bardzo chciałam pracować, bo lubię pracę... - zaczyna opowieść Olena i spogląda w stronę wspierających ją kul. Potknęła się lub poślizgnęła. Upadając, złamała rękę i nogę. Do pracy nie wróciła. Ledwie może się ruszać.
- My tu, dzieci za ścianą. Czy zostaniemy? Chcemy zostać, bo przecież wracać nie mamy do czego, póki Ruski tam stoją - mówi Olena. Główny problem to praca.
Kiedyś pracował syn. Był kierowcą. Teraz pracuje Ola, synowa. Ich czwórka dzieci chodzi do szkoły i przedszkola. Dostają na maluchy "800 plus", ale ani dorywcza praca, ani dodatki nie starczą, żeby wynająć większe mieszkanie.
Zostaną? Wrócą? Kto to wie?
Po sąsiedzku mieszka Rusłana Rumanowa, 42-letnia nauczycielka historii. Przyjechała do Chrzanowa z córkami. Wzięli ze sobą psa. Ich miasto w Ukrainie zostało zbombardowane i od końca września 2023 r. żyją w Kambelinie. Stworzyli tu namiastkę domu. Mieszkają w jednym pokoju.
- Jesteśmy tu wszyscy trochę jak rodzina. Każdy ze swoją historią. Od czasu przyjazdu do Polski nie byłyśmy w Ukrainie. Boimy się, że nie miałybyśmy potem jak tu wrócić - mówi Rusłana.
Starsza córka, Anastazja ma 24 lata i pracowała w Ukrainie jako ratownik medyczny. Tu, chcąc pracować, musiałaby nostryfikować dyplom i jak się wkurzy, to pewnie to zrobi. Na razie dorabia sobie w firmie właścicielki Kambeliny.
Razem z mamą uczy się języka na kursie u Renaty Hejmo, będącej dobrym duchem wojennych rozbitków ze wschodu. Cieszy się też, że ma dach nad głową, nie marznie i ma co jeść. Wierzy, że wkrótce wszystko się ułoży. Zostaną w Polce? Wrócą do Ukrainy? Kto to dzisiaj wie...
Dom to zawsze dom
12-letni Władysław jest niepełnosprawny, ma porażenie czterokończynowe. Ale świetnie sobie radzi intelektualnie. Przyjechał z Harkowa z mamą Olą i z ciocią Ireną.
- Rakiety rozerwały nasz dom - mówi mama.
W Ukrainie została rodzina, a one z Władysławem ruszyły w nieznane. Dotarły do Kambeliny. Dzięki pomocy dobrych ludzi chłopiec, który nie chodził, zaczął samodzielnie się poruszać. Zorganizowano rehabilitację i cztery razy w tygodniu jeździ z mamą do Katowic. Mówi, że kiedyś będzie strażakiem. Kiedy skończy się wojna, chce z mamą wrócić do siebie, bo choć nie ma za bardzo na co narzekać, dom, to zawsze jest jednak dom.
Do domu chce także wrócić Kira, 6-letnia dziewczynka z Zaporoża. Od dwóch lat jest w Kambelinie z mamą i babcią. Lepiej mówi po polsku, niż którakolwiek z mieszkających tam osób. Babcia Oksana pojedzie do Ukrainy tylko na parę dni. Po leki, których w Polsce nie udało się dobrać. Kira zostanie tu z Julią, swoją mamą. Nie będą same. Mają pomoc rodziny Warzechów, Renaty Hejmo, mają też swoich ukraińskich sąsiadów.
Ogień20:43, 27.06.2024
Może redaktorzy Przełomu przeprowadzą wreszcie jakiś wywiad z młodymi.ukraińcami imprezującymi nad Chechłem lub w okolicach galerii handlowych . Nie trudno ich znaleźć , młodzi ,sprawni , wysportowani a jakoś nie spieszno im do obrony banderowskiej ojczyzny. Stop ukrainizacji Polski
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
Nowa książka o Helenie Kmieć z Libiąża
Panie Oratowski i reszta! Szybkie szkolenie z edytorstwa konieczne!!
Złoty pył.
23:13, 2025-05-12
88 lat temu na Grunwaldzkiej w Chrzanowie
Przypomnę że od 1945 r do 1989 czyli w tym szarym komunistycznym kraju bez ,, radości" I dobrobytu jak tutaj Przełom pisze przybyło nas około 15 milionów ludzi. Od 1989 w zachodnim dobrobycie hehe nie przybywa nic a nawet ubywa nam ludności. Więc przestańcie prać młodym mózgi jak to było źle. Lata 70 były naprawdę na wysokim poziomie jak na tamte czasy i to w każdej dziedzinie. Do tej pory nie rozkradli tego co wtedy powstało
Ogień
22:11, 2025-05-12
Bezrobotni pracują za 12 złotych za godzinę
Ale za to ten pajac z PO Jerzy Kasprzyk dyrektor który na targu kupił wykształcenie jeździ nowiutkim BMW. Brawo POwcy,a ludzie powinni mu splunąć w tę POwską facjatę.
Tak dla Polski
21:57, 2025-05-12
Miłość do klasyków jest jak postępująca choroba
Wreszcie jakis wartosciowy artykul na tym pozal sie Boze portaliku.
Jan66
21:28, 2025-05-12