Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Gabi z Trzebini: Zawsze słyszałam głos z tyłu głowy - chcę pisać

12.09.2023 07:00 | 2 komentarze | 4 569 odsłony | Agnieszka Filipowicz
Na co dzień pracuje w biurze sprzedaży jednej z większych firm produkcyjnych w Chrzanowie. Wieczorami czyta i pisze. O pasjach mola książkowego rozmawiamy z trzebinianką Gabrielą Feliksik, początkującą pisarką, autorką m.in. książeczki dla dzieci „Pimpuś piesek".
2
Gabi z Trzebini: Zawsze słyszałam głos z tyłu głowy - chcę pisać
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Agnieszka Filipowicz: Ten Pimpuś to kto?
Gabriela Feliksik: Nasz piesek. Moje córki zawsze chciały mieć psa. Trochę trwało, zanim się na to zdecydowaliśmy, aż wreszcie postanowiliśmy zaadoptować kundelka.

Miał szczęście. Nie dość, że znalazł rodzinę, to jeszcze został bohaterem książki.
Uwielbiam zwierzęta. W moim rodzinnym domu w Myślachowicach miałam niejednego psa. Zawsze uważałam, że zwierzątko jest bardzo potrzebne w życiu dziecka, w jego rozwoju. Mąż dał się namówić i tak w naszym życiu pojawił się Pimpuś. Przyjechał do nas z jakiejś wioski ze Śląska.

Kiedy Pani zaczęła pisać?
Już jako dziecko - najpierw wierszyki. W wieku 12 lat wygrałam lokalny konkurs na opowiadanie. Natomiast w liceum pisałam opowiadania miłosne na życzenie koleżanek. To były teksty na zamówienie w rodzaju - oto historia Kingi i Bartka. Takie krótkie opowieści o platonicznych miłościach 14, 15-latków, oczywiście z happyendem.

A potem zaprzestała Pani pisania?
Potem było studiowanie romanistyki, także studia w Akademii Pedagogicznej w Krakowie, a później praca w korporacjach, narodziny moich córek. Nie miałam czasu na pisanie, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze słyszałam głos - chcę pisać.

I wreszcie postanowiła Pani zakasać rękawy i chwycić za pióro, czyli w wersji współczesnej - zasiąść przed komputerem.
Córki mnie zmotywowały. Opowiadałam im różne historyjki przed snem, między innymi o Pimpusiu. Powiedziały: Mamo, spisz to. My już jesteśmy duże, znajdziesz czas. A gdy już zapowiedziały w szkole, że mama napisze książeczkę, w zasadzie nie miałam wyjścia. Nie mogłam ich zawieść. Ilustracje do książeczki namalował mój tata Andrzej Galos. Był górnikiem, a na emeryturze odnalazł swoją pasję - malowanie. Zresztą odkąd pamiętam, pięknie rysował zawsze. A teraz pomógł mi w wydaniu „Pimpusia pieska".

Ta książeczka opowiada o przygodach pieska...
Tak, tyle że to opowieść z psiej perspektywy.

Nasuwa mi się skojarzenie z „Ferdynandem Wspaniałym" Ludwika Jerzego Kerna...
I słusznie. W mojej książeczce Pimpuś jest narratorem. Opowiadam o jego przygodach z perspektywy pieska.

To był Pani pisarki debiut.
W sumie tak, ale wcześniej założyłam blog o książkach. Pomyślałam, że zacznę się dzielić swoimi spostrzeżeniami , przemyśleniami, pisać recenzje. I tak zrobiłam. Szybko nastąpił odzew.

Całość rozmowy w aktualnym, 35. numerze „Przełomu"


Gabriela Feliksik prowadzi bloga, w którym recenzuje książki:

https://zpamietnikamola.blogspot.com/

Jej refleksje i oceny książek znajdziecie też na Instagramie oraz Facebooku:

https://www.instagram.com/gabi_czyta_i_pisze/

https://www.facebook.com/gabifeliksik/