Polecamy obszerną rozmowę z geologiem górniczym Markiem Szuwarzyńskim, kiedyś pracującym w Zakładach Górniczych Trzebionka. Przekazuje dużo fachowej wiedzy i gorzkiej prawdy.
W 2001 r. został uzgodniony plan ruchu likwidowanej Sierszy. Marek Szuwarzyński uczestniczył wtedy w gminnym zespole zadaniowym ds. likwidacji kopani Siersza, powołanym przez burmistrza Adama Adamczyka. Przygotowano wymagania dotyczące informowania o niekorzystnych zjawiskach. Jednym z nich było zweryfikowanie dokumentacji wykonanej dla potrzeb górniczych. I w 2001 r. powstała mapa, na której zaznaczono wyrobiska do głębokości 50 metrów. Ale w praktyce dalsza likwidacja kopalni Siersza odbywała się przez porzucenie.
- Jeśli chodzi o samo zatapianie Sierszy, to likwidowana kopalnia postąpiła w sposób, do którego obligowało ją prawo. Przygotowała prognozy, ale tak naprawdę w ogóle nie interesowało ją to, co po jej zatopieniu będzie się działo na powierzchni, czy ktoś ucierpi czy nie. Jeśli ucierpi, to ewentualnie dostanie rekompensatę - stwierdza Marek Szuwarzyński.
W przypadku Sierszy mocno niedoszacowano czas jej zatapiania. Ekspertyza przewidywała zatapianie najpierw przez 80 miesięcy, po weryfikacji 70 miesięcy, a okazało się, że trwa nadal i jest to aktualnie 266 miesięcy.
- Mając tę wiedzę, ludzie mogliby być jedynie przygotowani na skutki. Niektórzy może by nie zaczęli się budować na tych terenach. To jest tak, jak z osobami mieszkającymi na obszarach powodziowych czy sejsmicznych. Wiedzą, co ich czeka. Po prostu mieszkają tam na własne ryzyko - mówi Szuwarzyński.
29.04.2025
ZATRUDNIĘ kierowcę kat. C i C+E 500-380-561
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
0 0
Byliśmy, jesteśmy i będziemy grajdołem pomiędzy Jaworznem a Krzeszowicami. A z grajdołem postępuje się traktuje jak z grajdołem. Co było widać ,jest i będzie na przykładzie kopalni a za chwile elektrowni Siersza!
0 0
Krzeszowice dla Krakowa to też grajdół. Dla nich region od zachodu kończy się na Ojcowie, Pasterniku, dolinkach jurajskich i Tyńcu. Za to od południa sięga szczytów Tatr, a od wschodu Gorlic, Dąbrowy Tarnowskiej, Limanowej i Dębicy. Nie ma tu żadnego spisku. Po prostu z tamtych regionów latami przyjeżdżali do Krakowa na studia i do pracy, już w mieście zostawali, żeby nie wracać do rolniczych wiosek, zwłaszcza że dojazd do nich nie był dobry i teraz stanowią w nim opiniotwórczą większość. My na studia i do pracy jeździliśmy "pół na pół" do Krakowa lub do Katowic z okolicami i przeważnie wracaliśmy tu, bo tu była robota i mieszkania i nie musieliśmy zostawać "tam", a zresztą, w razie czego, mieliśmy do Krakowa blisko i teraz "tam" nas nie ma. No i z Krakowa na weekendy czy wczasy nie jeździ się raczej do Trzebini czy Libiąża, natomiast do Bukowiny, Krynicy, Muszyny, Piwnicznej .... itd jak najbardziej, więc w ich świadomości nie istniejemy. Niczyja wina; taki los.
0 0
Nie zawsze Trzebinia była grajdołem, jak piszesz. Kiedyś było to poważne, przemysłowe miasto, do którego ściągali ludzie, za pracą z wielu zakątków Polski. Do dziś ci ludzie, lub ich potomkowie tu żyją. To kolejne rządy po '89 doprowadziły do tego, że dziś wiele miasteczek nie ma żadnych perspektyw na nic.
0 0
Masz rację, ale co do czasów "zaprzeszłych" i to nawet nie do czasów przede 89 rokiem, a do czasów przed 1975 rokiem, czyli przed podziałem na 49 województw. W starym województwie krakowskim, tym istniejącym do 1975 roku, ten region był jednym z ważniejszych w województwie, dostrzeganym i inwestowanym. W katowickim nie było jeszcze źle, ale już nie był to region wiodący. W nowym krakowskim (przepraszam; małopolskim) stał się od początku piątym kołem u wozu, wziętym z konieczności. Po przyjęciu przez Polskę nowej, antywęglowej "religii", dla zielonego, ekologicznego, antysmogowego i ogólnie postępowego Krakowa stał się balastem, skansenem z przeszłości.
0 0
Byłbym zapomniał; przecież po ostatniej reformie, tej z 1999 roku, gmina Sławków należała do województwa z siedzibą w Krakowie. Szybko, na własną prośbę, "uciekła" do Katowic. Bodaj jedyny (nieliczny?) taki przypadek po 1999 roku. W Krakowie przyjęto to przysłowiowym "wzruszeniem ramion". Im wystarczy, że im ulica Sławkowska przy Rynku została. Też to świadczy o stosunku Krakowa do terenów położonych na zachód od nich. Olewają nas i to się raczej nie zmieni. No chyba że jakiś kardynał rodem z okolicznej wsi zostanie papieżem, albo jakiś lokalny pisarz dostanie Nobla. Wtedy założą tu filie redakcji i studia i będą na okrągło pieprzyć, że "nasz", że "Małopolanin", ale na to, puki co, się nie zanosi.
0 0
A co @ atry zgred się zadziało albo raczej nie zadziało że województwa katowickiego w jakim byliśmy wylądowaliśmy w centusiowym grodzie? A tak BTW to nie widze korelacji działań w kierunku czystego powietrza do bycia balastem naszego regionu.