Krótki to album, bo trwający trochę ponad 30 minut. Na pewno bardzo melodyjny, z czego zresztą Robert Gawliński, jako kompozytor, słynie od początku swojej drogi artystycznej. W różnych wywiadach powtarza, że ten krążek powstawał w specyficznych warunkach, podczas pandemii koronawirusa. Dlatego chciał zaserwować słuchaczom na ogół lekkie przesłanie, bez polityki, samotności i pytań o Boga. OK. Każdy artysta przechodzi różne okresy twórcze. Wolę jednak Wilki bardziej „wytrawne". Takie, jak na udanym wydawnictwie „Światło i mrok" z
2012 r. W aktualnej odsłonie zespół prezentuje się raczej na „półsłodko". Płyta „Wszyscy marzą o miłości" nie ma pod względem muzycznym wyraźnego ciężaru gatunkowego. Wydaje się, że nie zawiera też numerów, które będzie się szczególnie pamiętać, jak np. „Urke" czy „Atlantyda łez" z początku aktualnego stulecia, nie mówiąc już o przebojach z lat 90.Niemniej jednak „Wszyscy marzą o miłości" to przyjemny album w odsłuchu. Nawet można się przy nim „pobujać" w tańcu.Wilki zadebiutowały w 1992 r. niezwykłą płytą o tym samym tytule, co nazwa grupy. To był po prostu zestaw 11 rockowych przebojów z wyjątkowym szamańskim klimatem. Dzisiaj Wilki są zespołem rodzinnym. Z Robertem Gawlińskim grają jego synowie: Beniamin (gitara) i Emanuel (bas), a menadżerką jest niezmiennie żona Monika.