Przełom Online
Ta wielkanocna tradycja jest dawna, ale niebezpieczna. Co to są Bziuki? (WIDEO)
- Po mszy trzy razy wokół kościoła podąża procesja. Idą w niej strażacy, którzy w jednej ręce mają butelkę nafty, a w drugiej zapaloną pochodnię. Biorą łyk nafty do ust, wydmuchują, a drugą ręką to podpalają. Robią przy tym efektowne podskoki. Powstają kilkumetrowe gejzery ognia. W ten sposób strażacy oświetlają drogę kapłanowi, który prowadzi procesję, niosąc monstrancję - relacjonuje informuje Adam Biel, podróżnik i przewodnik z Chrzanowa.
Tradycja "plucia ogniem", czyli Bziuków, jest unikatowa w skali kraju, dlatego została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Ten zwyczaj jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Prawdopodobnie pochodzi z okresu po powstaniu styczniowym, kiedy carat zakazał wystrzałów armatnich podczas świętowania zmartwychwstania Chrystusa. Dlatego miejscowi wprowadzili takie dmuchanie nafty, czyli bziukowanie. Był taki moment, gdy wydawało się, że tradycja zaginie. A jednak przetrwała, choć jest jednak niebezpieczna. Zdarzyło się, że potrącony przez kogoś strażak się zapalił, ale na szczęście nie odniósł większych obrażeń.
Obejrzyjcie wideo pokazujące tę tradycję.
O innych zwyczajach wielkanocnych w różnych częściach kraju przeczytacie w najnowszym, papierowym wydaniu „Przełomu".