Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Ta wielkanocna tradycja jest dawna, ale niebezpieczna. Co to są Bziuki? (WIDEO)

17.04.2022 11:00 | 0 komentarzy | 3 187 odsłony | Marek Oratowski
Koprzywnica to miejscowość oddalona o 16 km od Sandomierza. W miejscowym kościele Matki Bożej Różańcowej ma miejsce nietypowa rezurekcja. Obserwował ją Adam Biel z Chrzanowa.
0
Ta wielkanocna tradycja jest dawna, ale niebezpieczna. Co to są Bziuki? (WIDEO)
Strażak podczas "plucia ogniem", fot. Adam Biel
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Po mszy trzy razy wokół kościoła podąża procesja.  Idą w niej strażacy, którzy w jednej ręce mają butelkę nafty, a w drugiej zapaloną pochodnię. Biorą łyk nafty do ust, wydmuchują, a drugą ręką to podpalają. Robią przy tym efektowne podskoki. Powstają kilkumetrowe gejzery ognia. W ten sposób strażacy oświetlają drogę kapłanowi, który prowadzi procesję, niosąc monstrancję - relacjonuje informuje Adam Biel, podróżnik i przewodnik z Chrzanowa.

Tradycja "plucia ogniem", czyli Bziuków, jest unikatowa w skali kraju, dlatego została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Ten zwyczaj jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Prawdopodobnie pochodzi z okresu po powstaniu styczniowym, kiedy carat zakazał wystrzałów armatnich podczas świętowania zmartwychwstania Chrystusa. Dlatego miejscowi wprowadzili takie dmuchanie nafty, czyli bziukowanie. Był taki moment, gdy wydawało się, że tradycja zaginie. A jednak przetrwała, choć jest jednak niebezpieczna. Zdarzyło się, że potrącony przez kogoś strażak się zapalił, ale na szczęście nie odniósł większych obrażeń.

Obejrzyjcie wideo pokazujące tę tradycję.

O innych zwyczajach wielkanocnych w różnych częściach kraju przeczytacie w najnowszym, papierowym wydaniu „Przełomu".