Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

LIBIĄŻ. Śmierć górnika - ratownicy walczyli o niego cztery godziny

26.02.2011 16:50 | 5 komentarzy | 12 791 odsłon | red
W nocy z piątku na sobotę podczas rabowania obudowy chodnika w kopalni Janina zginął 43-letni mężczyzna. Przyczyny wypadku bada między innymi urząd górniczy oraz inspekcja pracy.
5
LIBIĄŻ. Śmierć górnika - ratownicy walczyli o niego cztery godziny
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W nocy z piątku na sobotę podczas rabowania obudowy chodnika w kopalni Janina zginął 43-letni mężczyzna. Przyczyny wypadku bada między innymi urząd górniczy oraz inspekcja pracy.

Zofia Mrożek z Południowego Koncernu Węglowego podaje, że opad brył skalnych ze stropu nastąpił dokładnie w piątek, o godz. 23.37, na czwartej zmianie, 500 metrów pod ziemią. Przygnieciony został 43-letni górnik. Do akcji ruszyli kopalniani ratownicy.

- Przez 24 godziny na dobę ratownicy pełnią dyżury na miejscu. W razie potrzeby są wzywane ekipy z Okręgowych Stacji Ratownictwa Górniczego – wyjaśnia Monika Konwerska, rzecznik Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.

W Janinie uwalnianie górnika trwało ponad 4 godziny. Na pomoc ruszyli ratownicy z jaworznickiej OSRG. Ostatecznie nie byli jednak potrzebni. W sobotę około godz. 3.45 górnik został uwolniony. Zofia Mrożek z PKW informuje, że o godz. 3.48 lekarz stwierdził zgon.

- Rodzina zmarłego górnika została objęta opieką psychologiczną. Cały czas mamy z nią kontakt – mówi Zofia Mrożek. Jolanta Talarczyk z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach precyzuje, że 43-letni górnik zostawił żonę i dwoje dzieci.

Czy tak zwane rabowanie, czyli usuwanie obudowy kopalnianego chodnika jest szczególnie niebezpieczną czynnością?
- Tak, ponieważ wiąże się z opadaniem skał stropowych. Tego rodzaju prace wymagają od górników dużego doświadczenia i specjalnych uprawnień. Ci górnicy są nazywani rabunkarzami – wyjaśnia Jolanta Talarczyk.

Dodaje, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że w Janinie doszło do naturalnego opadu brył skalnych, czyli nie spowodowanego jakimiś szczególnymi czynnikami.
- Niemniej jednak dokładne przyczyny bada między innymi urząd górniczy oraz inspekcja pracy – mówi Talarczyk.

- Obecnie kopalnia w Libiążu pracuje normalnie – dodaje Zofia Mrożek z PKW.
Łukasz Dulowski

Aktualizacja 26.02.2011, 17.31