Chrzanów
W Kauflandzie zrobimy zakupy w każdą niedzielę
AKTUALIZACJA
![W Kauflandzie zrobimy zakupy w każdą niedzielę](https://imgcdn1.przelom.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2021/05/29/36275_1622283455_42841500.jpg)
To już kolejna sieć, która będzie działać mimo zakazu handlu dzięki umożliwieniu odbioru paczek. Wcześniej placówką pocztową stały się m.in. sklepy Żabki, Lewiatana, Delikatesów Centrum, Euro Sklepu, Intermarche i Biedronki.
Tym samym niedziele niehandlowe zostają już niemal tylko na papierze. Bo placówki pocztowe nie zostały objęte zakazem handlu w tym dniu. W ubiegłej kadencji w Sejmie pojawił się projekt uszczelnienia ustawy w tym zakresie, ale jednak szybko się z niego wycofano.
Co sądzicie o otwieraniu marketów w niedziele w takim trybie?
Komentarze
18 komentarzy
''1 zł. do budżetu= 1 zł. w błoto'' zgadzam się, to jest prawda; budowa autostrad, dróg szybkiego ruchu, obwodnic, modernizacja kolei, tunel pod Świną, przekop Mierzei Wiślanej, za niedługo CPK, to są przecież roboty w błocie!!!
@ pa jeśli nie łamią prawa/przepisów to znaczy że nie oni nas ruchają tylko ci co na to pozwalają. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić że jest na rynku w polsce jakiś podmiot który płaci daninę większa niż to jest konieczne. Tym bardziej że aktualna, rozdawnicza polityka racjonalnego podatnika składania do refleksji. 1 zł do budżetu = 1 zł w błoto
promil A gdzie ja napisałem,że łamią prawo,ja napisałem że cię ruchają.....
@ pa czy związku z tym łamią prawo? Jeśli tak zgłaszaj na policje czy urząd skarbowy?
"Kevin"; jak nie masz nerwów to szybko jedź do sanatorium, może ono Ci pomoże. Wszystko jedno czy A-4 czy starą drogą, tylko pamiętaj; szybko nie oznacza niezgodnie z przepisami.
Podatek CIT Kauflanda to 0,47 proc. obrotów,he he ale was ruchają germańce polskie lemingi.....
@Stary Zgred przez takich ludzi muszę jeździć A4 bo nie mam nerwów.
To jest omijanie przepisów. Właśnie "omijanie", nie "łamanie". Znane było już w Biblii i to w Starym Testamencie, czyli "od zawsze". Biblijni ortodoksyjni Żydzi, którym przepis prawa nie pozwalał w święto oddalać się na ileś tam kroków od domu, wymyślili sposób ominięcia tego zakazu; brali dom ze sobą. To znaczy nie cały, tylko jakiś sprzęt domowy; naczynie, zydel, narzędzie i po przejściu tych iluś kroków kładli jedno z nich na ziemi i szli dalej, znowu kładąc następne. W ten sposób wciąż byli (swoim zdaniem) mniej niż te ileś kroków od domu. Przyczynę opisał "Promil"; tworzenie nieodpowiedzialnego, populistycznego prawa.
"Niemcy nauczyli się omijać przepisy w Polsce od Polaków, u nich by to nie przeszło", proszę, jlogicki, nie krytykować Polaków, a chwalić Niemców! Pedagogika dumy obowiązuje!
To nie jest omijanie przepisów. Przepisy na to pozwalają. Jest to zgodne z uchwalonym prawem.
To jeden z przykładów ale jakże wyrazisty skutków tworzenia nieodpowiedzialnego, populistycznego prawa. O tym czym czy podmioty gospodarcze chcą/mogą pracować w niedziele ma decydować rynek. Podaż/popyt a nie chore, dziurawe prawo!
Niemcy nauczyli się omijać przepisy w Polsce od Polaków, u nich by to nie przeszło.
W związkach sami partyjniacy Śniadek, Bujara czy Fujara, Duda. Przeplata się polityka, religia, a głownie marzy się władza absolutna, a nie pracownik. Pracownik jest tylko potrzebny, aby bronił swoim ciałem ty ignorantów.
Skoro kiosk Ruchu może być sklepem mięsnym jak w Misiu,to supermarket może być placówką pocztową.
Państwo z tektury...
Należało by wprowadzić obowiązek dwóch niedziel wolnych dla pracownika i by problem się rozwiązał. Ewentualnie wynagrodzenie 200-300% za każda godzine. W takim wypadku by się pewnie "bili" o pracę w niedzielę. Zresztą mam wrażenie, że problem pracy w niedzielę to sztuczny twor zwiazków które straciły rację bytu i próbują pokazać, że są I działają.
Ale czemu Ty się dziwisz jak przykład idzie z góry? Obecny rząd "bardzo ładnie" pokazuje gdzie należy mieć prawo. Z tą różnica że ich nikt nie może ukarać. Prawo to oni I nawet jak je łamią to jest ważny powód, więc mogą.....
Typowy przejaw "państwa na niby"; niby coś zakazujemy, nakazujemy, obowiązuje, ale w praktyce ..... jak 50 km/h w terenie zabudowanym; niby obowiązuje, niby łapią i karzą, ale w Dulowej czy Woli wyprzedzają mnie prawie wszyscy. Najgorsze jest to, że większości z "nas" (społeczeństwu) to nie przeszkadza, a nawet odpowiada.