Chrzanów
Koronawirus. Małżeństwo ukarane w parku w chrzanowskim Kościelcu
W niedzielę rodzice z dziećmi nie przechodzili przez park, tylko w nim przebywali. Ktoś zadzwonił na policję, że w związku z zagrożeniem koronawirusem jest to niezgodne z obowiązującymi zakazami.
Zgłoszenie miało miejsce o godz. 15.14. Iwona Szelichiewicz, rzeczniczka chrzanowskiej policji, informuje, że rodzice zostali ukarani mandatem w wysokości 500 zł.
- Chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich, żebyśmy w końcu przerwali tę epidemię, stąd nasze restrykcyjne działania - tłumaczy pani rzecznik.
Komentarze
26 komentarzy
Powtórzę jeszcze raz,gdyby z sąsiadami żyli w zgodzie,nie mieliby problemu.
A "drogówka" z Poznania zrobiła sobie grilla na jeziorem Maltańskim. Wydało się, bo ktoś podkablował, ale ile się nie wydaje? Ludzie chodzą do pracy, do sklepów i tam się zarażają, a nie w parkach, a z tego co podają to najczęściej zarażają się w szpitalach, nienależycie chronionych DPS-ach itp. Ogólnie; raczej w zamkniętych pomieszczeniach, a nie w lesie czy parku, ale jak to u nas; ulubione zajęcie tzw. "służb", czyli pompowanie pary w gwizdek. Ma być widać, mają się bać.
Interpretacje zapisu, że wolno "zaspokajać niezbędne potrzeby związane z bieżącymi sprawami życia codziennego" Ty, @reisi, a te "głąby specjaliści" z rządu gdzieś opublikowali listę niezbędnych potrzeb? Ja nie wiem jaka była dokładnie sytuacja w momencie kiedy do tej rodziny podjechał patrol policji i ty tego nie wiesz. Wyobraź sobie że ta 4 osobowa rodzina mieszka na 30m2 bez balkonu i od kilku tygodni stara się przestrzegać "aresztu domowego" narzuconego bezprawnie przez posła który po trupach dąży do utrzymania władzy. Wreszcie decyduje, że trzeba wyjść w odosobnione miejsce, jakim jest teraz park, by dzieci uspokoić i odświeżyć. Żeby od razu zamknąć twój hejt, nie mamy wszystkich informacji o tym jak było. Może byli tylko oni i 20m od nich ktoś inny. Abstrahując od tego, że w dzisiejszej sytuacji należy unikać kontaktu z innymi to naród dał się szalonemu posłowi, po prostu bezprawnie aresztować we własnych domach. Konstytucja RP jasno mówi kiedy można obywatelom ograniczyć ich praw. I tyle w temacie. Zamykanie pól i lasów przed ludźmi bez wprowadzenia stanu to zwykły totalitaryzm. Powtórzę, jestem za ograniczeniem spotkań, ale nie jesteśmy na szczęście mieszkancami ogromnej metropolii, jesteśmy w stanie z rod,ina znaleźć odosobnione miejsce na spacer.
Nie bądźcie mądrzejsi od specjalistów !!! Jak mówią ,że tak ma być to tak ma być !!! Gdybym każdego z was tutaj zapytała w twarz ile to jest ułamek 15/21 podzielone przez ułamek 3/7 to 95% z was głąby nie potrafiłoby to poprawnie napisać na kartce papieru a sprzeczacie się CEPY ,że SPECJALIŚCI egzekwują od was zostanie na jakiś czas w domu. !!! Nie zdajecie sobie sprawy tak jak i Amerykanie , czy Francuzi , Włosi czy Niemcy. Oni uważali ,że ich Pastwa są bogate ,że ich służba zdrowia ochroni ich , że są na wszystko przygotowani a w rzeczywistości są w gorszej sytuacji jak kraje z Afryki . Każdy ma z Was znajomych we Włoszech czy w Hiszpanii czy we Francji , zapytajcie więc ich jak wygląda to tam a potem się wypowiadajcie. Chcecie iść na śmierć to polecam skok pod pociąg , podobno mniej boli niż duszenie się z powodu COVID-19.
Taka ciekawostka; radio przed chwilą podało, że w stolicy USA, mieście Waszyngton, zamknięte są prawie wszystkie zakłady pracy, ale otwarte i dostępne wszystkie ścieżki rowerowe. U nas jakoby na odwrót. A z kolei telewizja nasza kochana pokazała, z aprobującym komentarzem, jak odizolowana w swoich mieszkaniach ludność jakiegoś naszego miasta urządziła sobie koncert na balkonach. A przecież wirus w koronie rozprzestrzenia się drogą kropelkową (po polsku; przez plucie), więc grając, śpiewając, podskakując i tańcząc na balkonach nie opluwali się aby nawzajem? Kropelki śliny z wiatrem mogą wędrować o wiele dalej niż na sąsiedni balkon, a w trakcie śpiewania i tym podobnych czynności wydzielają się obficie. Czasem mogą dotrzeć nawet do pobliskiego parku i skazić przechodzący patrol. Szczyt zachorowań ma być podobno nawet dopiero w czerwcu. Paranoja się udziela. W zaatakowanym DPSie większość już wyzdrowiała, a przecież to była grupa podwyższonego ryzyka. Para idzie w gwizdek. Jak zwykle u nas. Odciąć szpitale, domy pomocy, ludzi schorowanych, stosować szczególne środki typu odkażanie klamek, pojazdów, propagować częste mycie rąk itp,, a nie zakazywać ludziom żyć i tyle.
Prawdą jest to co mówi pani rzecznik policji, bo zakaz jest zakazem. Może też taki mandat to nauczka, że nie będzie litości dla nikogo łamiącego przepisy. Chociaż wyjątki są i pewnie wiele osób słyszało o uroczystości policyjnej we Wrocławiu na 100 osób, gdzie nikt nie nosił masek, ani rękawiczek i z tego co słyszałem nikt mandatu nie dostał. Swoją drogą w tym przypadku rodzina chyba nie stwarzała większego zagrożenia dla siebie, niż ci "imprezowicze". Poza tym, gdyby nawet teraz pan komendant organizujący "imprezkę" uniósł się honorem i poprosił o mandat, to i tak niesmak pozostanie, bo kto, jak kto, ale on powinien chyba dawać przykład.
Zakaz w parku, lesie, zamknięte place zabaw, zapomniano o podwórkach, tych na tyłach bloków niewidocznych od strony ulicy. Na tych to podwórkach spotkania odbywają się pełną para. Mam po kilka i dużo hasających dzieci. Tak się przestrzega zakazów, potem może być płacz.