Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Nasz profesor

13.10.2010 14:16 | 0 komentarzy | 5 265 odsłon | red
Z Liceum Ogólnokształcącym w Sierszy związane było całe życie Tadeusza Pajora. Tu zdał maturę jako jeden z absolwentów pierwszego rocznika. Tu 1 września 1950 roku rozpoczął pracę pedagogiczną i przez 34 lata uczył języka angielskiego.
0
Nasz profesor
Tadeusz Pajor
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tadeusz Pajor (1927 - 2010)

Z Liceum Ogólnokształcącym w Sierszy związane było całe życie Tadeusza Pajora. Tu zdał maturę jako jeden z absolwentów pierwszego rocznika. Tu 1 września 1950 roku rozpoczął pracę pedagogiczną i przez 34 lata uczył języka angielskiego.

Kontakty ze szkołą nie skończyły się wraz z przejściem na emeryturę. Tadeusz Pajor nadal spotykał się z gronem pedagogicznym i młodzieżą, był częstym gościem uroczystości szkolnych. Udzielał się w komitecie organizacyjnym jubileuszu 50-lecia szkoły. Zawsze żywo interesował się losami LO w Sierszy. Jeszcze na kilka dni przed śmiercią cieszył się z organizowania 65. rocznicy powstania liceum. Zamierzał po raz kolejny wystąpić z zespołem muzycznym i na pewno w tym święcie by uczestniczył, gdyby nie nagła śmierć.

Tadeusza Pajora wspominają

Polonistka Krystyna Jarguz koleżanka z pracy:
- Wśród starych, pożółkłych fotografii z pierwszych lat mojej pracy, zachowało się kilka czarno-białych zdjęć nauczycieli liceum w Sierszy. Na jednym z nich widać młodego nauczyciela, radośnie uśmiechniętego, z grupą uczniów w galowych strojach. Tak właśnie zapamiętałam prof. Tadeusza Pajora, nauczyciela języka angielskiego. Poznałam go we wrześniu 1964 roku, gdy rozpoczęłam pracę jako nauczyciel języka polskiego w tzw. „jedenastolatce” w Sierszy. Jako jeden z pierwszych nauczycieli LO miał już pewien staż i popularność wśród młodzieży. Był niezwykle pogodny, pełen humoru, a jednocześnie dystansu wobec własnej osoby. Jako wychowawca był lubiany przez uczniów, ponieważ wyróżniał się zrozumieniem ich problemów i dużą odpowiedzialnością za ich losy. Największą jego pasją była muzyka. Doskonałe grał na pianinie, gitarze, z powodzeniem organizował i prowadził zespoły muzyczne. Praca w zespołach pozwoliła mu zdobyć uprawnienia instruktora pierwszej kategorii w zakresie muzyki. Dyplom wystawił mu Wojewódzki Wydział Kultury w Katowicach. Jego talent muzyczny wykorzystał też kierownik Domu Kultury KWK Siersza, który zatrudnił go jako akompaniatora Zespołu Tanecznego i Teatrzyku Poezji, prowadzonego przez prof. Zofię Marcinów.
Jego aktywność zawodowa i kontakty ze szkołą nie skończyły się po przejściu na emeryturę. Nadal spotykał się z nauczycielami i młodzieżą. Podczas spotkań integracyjnych chętnie rozmawiał z młodymi pedagogami, radził, ale nie pouczał, żartował, zarażał optymizmem. Był osobą bardzo dobrze znaną i cenioną w środowisku nauczycielskim. Włączył się w działalność Nauczycielskiego Teatrzyku Poezji. Jego zasługi w upowszechnianiu kultury w środowisku są dobrze znane, zwłaszcza starszemu pokoleniu. W czasach, gdy nie było tak powszechnego dostępu do telewizji, organizował występy zespołów młodzieżowych w okolicznych miejscowościach, czym zyskał sobie duże uznanie.
Już jako emeryt brał czynny udział w pracy komitetu organizującego jubileusz 50-lecia szkoły. Wystąpił na nim wraz ze swoim zespołem muzycznym. Ponownie można go było zobaczyć podczas koncertu pokoleń zorganizowanego w ramach obchodów 60-lecia LO. Zawsze żywo interesowały go losy szkoły. Jeszcze na kilka dni przed śmiercią wyrażał chęć uczestniczenia w kolejnym jubileuszu. Do końca nie tracił nadziei, że pokona ciężką chorobę. Podczas ostatniej rozmowy w szpitalu powiedział do odwiedzających go koleżanek z pracy: „miałem bogate i ciekawe życie, mimo wielu trudnych momentów i przeciwności losu. Ale ze wszystkim sobie poradziłem”.

Bogdan Szczurek absolwent LO w Sierszy i kolega z pracy:
- W 1969 roku dwaj profesorowie liceum w Sierszy odwiedzili moją Szkołę Podstawową nr 3 na Trzebionce, aby zachęcić nas, uczniów klas ósmych, do wybrania LO jako miejsca dalszego kształcenia. Byli nimi: Andrzej Dadak i Tadeusz Pajor. Nie przypuszczałem wtedy, że moje dalsze życie już na zawsze będzie związane z językiem angielskim i moim pierwszym nauczycielem tego przedmiotu - Tadeuszem Pajorem. Od samego początku edukacji angielski był moim ulubionym przedmiotem. W trzeciej klasie podjąłem decyzję, że właśnie ten język będę zdawał na maturze oraz, tak jak prof. Pajor, zostanę nauczycielem angielskiego.
Dla mnie prof. Pajor był nie tylko anglistą, lecz również, z powodu swoich muzycznych umiejętności, opiekunem szkolnego zespołu. Po studiach wróciłem do mojej dawnej szkoły już jako nauczyciel. Razem z prof. Pajorem uczyliśmy angielskiego aż do połowy lat 80., kiedy on odszedł na emeryturę. Wtedy też to ja zostałem opiekunem zespołu muzycznego. Nastąpiło więc coś w rodzaju pokoleniowej kontynuacji. Kiedy prof. Pajor odszedł na zawsze, uświadomiłem sobie, jak bardzo byliśmy do siebie podobni. Jak bardzo nasze losy i praca zawodowa ułożyły się podobnie oraz jak nasze dwie pasje - język angielski i muzyka połączyły ze sobą nierozerwalnie dwa pokolenia.

Radny powiatowy Kazimierz Siejka, absolwent LO:
- Miałem to szczęście, że właśnie Tadeusz Pajor przez cztery lata uczył mnie angielskiego. Pierwsze, co pamiętam, to jego styl: tweedowe marynarki i kurtka budrysówka. Drugie, to notesik, w którym wszystko o wszystkich notował. Jego oceną było najczęściej minus three (minus trzy - dop. aut.). I to był naprawdę dobry stopień. Podczas lekcji, gdy widział, że zaczynało nam się nudzić, organizował zabawę w twenty questions, czyli w dwadzieścia pytań. Tym potrafił rozruszać salę. Był też uzdolniony muzycznie, grał na pianinie, prowadził zespół muzyczny. Zawsze pogody, życzliwy. Miał dobrą opinię wśród uczniów.

Przewodnicząca Rady Osiedla Siersza Wanda Ponisz, która przez lata uczyła w liceum:
- Zawsze był bardzo dokładny i sprawiedliwy. Wszędzie nosił ze sobą taki mały notesik, w którym notował wszystkie nasze oceny. Później, gdy wróciłam do szkoły już jako nauczyciel, był wspaniałym kolegą, społecznikiem z powołania, który chętnie angażował się w każde szkolne przedsięwzięcie. Zawsze był bardzo zajęty. Na spotkaniach towarzyskich potrafił nas rozśmieszyć swoim angielskim poczuciem humoru. Nawet gdy przeszedł na emeryturę, odpowiadał na każde zaproszenie szkoły. Szanował grono pedagogiczne.

Architekt Krzysztof Michalik, absolwent LO:
- To był naprawdę świetny facet. Poza murami szkoły rozluźniony, z poczuciem humoru. Był opiekunem naszej grupy rockowej Satis i to on ukształtował moją wrażliwość muzyczną. Pamiętam, dosłownie jakby to było wczoraj, jak siadał przy pianinie i grał jazzowe standardy. To były niesamowite chwile. Tadeusz Pajor, jak na tamte czasy, wyróżniał się w tłumie. Jako jeden z nielicznych miał okazję odwiedzić Anglię. Zawsze był bardzo elegancki. Nosił tweedowe marynarki, których wielu mu zazdrościło. Po prostu - kto lubił angielski, musiał kochać Pajora.
(AJ)

Przełom nr 40 (959) 6.10.2010