Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Co ołówek ma wspólnego z ołowiem

30.06.2010 15:33 | 1 komentarz | 16 082 odsłon | red
Polszczyzna łatwizna (50)
1
Co ołówek ma wspólnego z ołowiem
Maciej Malinowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Polszczyzna łatwizna (50)

Czy zastanawiali się Państwo nad tym, dlaczego najstarszy przyrząd do pisania, rysowania i szkicowania nosi nazwę ołówek? Czyżby miał coś wspólnego z... ołowiem?

Tak, miał. Dzisiaj ołówek zawiera grafit, ale w starożytnym Egipcie do kreślenia na papirusie hieroglifów używano właśnie kawałków ołowiu. Dopiero w XV w. wyparty on został przez grafit owijany sznurkiem, a następnie oprawiany w drewno.

Na taki pręcik grafitowy mówiono czarny ołów, więc nic dziwnego, że wyraz ten przetrwał w nazwie do dziś. Pod koniec XVIII w. we Francji odkryto metodę łączenia grafitu z wilgotną gliną i wypiekania takiej mieszaniny. To, że ołówek jest twardy bądź miękki, zależy właśnie od ilości dodanej do grafitu gliny.

Z pochodzeniem nazwy innego przyboru do pisania, pióra, kłopotu raczej nie ma. Wszyscy wiedzą, że początkowo pisano piórami gęsimi albo łabędzimi. Pióra wyrywano ptakom żywcem i z każdego ptaka jedynie sześć nadawało się do pisania. Rzecz jasna, takie pióro nie było jeszcze zdatne do użycia, dlatego należało je najpierw spiec w gorącym piasku albo wyprażyć w inny sposób, tak aby pokrywająca je błonka skurczyła się i dała się zdjąć. Zanurzone następnie w roztworze ałunu lub kwasu, stawało się twarde, a więc gotowe do pisania nim.

A jak było z wynalezieniem wiecznego pióra? Otóż pewien nowojorski agent ubezpieczeniowy Lewis Waterman przygotował dla klienta polisę, która musiała być podpisana atramentem (takie było wtedy prawo). Niestety, cały zapas atramentu wylał się na papier. Wtedy to nieszczęsny młodzieniec postanowił, że wspólnie z bratem udoskonali ów płatający figle przyrząd. Rzucił dotychczasowe zajęcie i w 1884 r. opatentował pierwsze wieczne pióro z regulowanym dopływem atramentu. Później rozpoczął produkcję piór zawierających zbiorniczek z atramentem, który przy pisaniu spływa do stalówki.

O wiele krótsza jest historia długopisu (nazwano go tak, bo w przeciwieństwie do pióra wiecznego dłużej można było tym przyrządem pisać). Wynaleźli go pod koniec lat 40. ub. wieku dwaj węgierscy bracia Ladislao José i Georg Biró, wyposażając swoje wieczne pióro w rurkę napełnioną szybkoschnącym tuszem i w kulkową stalówkę. Nowy produkt z czasem opatentowali, a licencję od razu zakupiła armia brytyjska (chodziło o takie przybory do pisania dla pilotów nawigatorów RAF).

Po II wojnie światowej długopisy pojawiły się w wolnej sprzedaży, ale cena jednego wynosiła aż 27 funtów szterlingów. Dopiero za kilka lat we Francji firma barona Bica wyprodukowała tani długopis jednorazowy, a konstrukcję właściwego długopisu ulepszył Amerykanin Reynolds.

Ciekawa jest też historia nazwy walkman [wym. uokmen] (z ang. walk `chodzić, spacerować` i man `człowiek`). To `niewielkie, kieszonkowe urządzenie do odtwarzania muzyki z kaset magnetofonowych, dziś już przestarzałe`.

Oficjalnie terminem walkman (zapisanym jako Walkman) określa się znak towarowy firmy Sony Corporation z siedzibą w Tokio, zarejestrowany i zastrzeżony w ponad 100 krajach, a od 14 lat także w Urzędzie Patentowym w Polsce. Tak więc nazwa ta może się odnosić wyłącznie do wyrobów Sony, a nie każdego przenośnego odtwarzacza. Żadnej innej firmie (np. Panasonic, Aiwa, Thomson, Grundig, Philips) nie wolno na swych produktach umieszczać napisu Walkman. Zawsze musi to być wyrażenie Osobisty odtwarzacz kasetowy.

Jeszcze kilka lat temu wytwórnia Sony protestowała, kiedy w gazetach używano słowa walkman w znaczeniu `przenośnego odtwarzacza`, argumentując, że taki wyraz w polszczyźnie nie istnieje. Wprawdzie językoznawcy odpierali zarzut, iż walkman pisany małą literą nie jest już znakiem towarowym, tylko określeniem potocznym, ale tu z kolei protestowali eksperci od patentów, twierdząc, że walkmana nie można uznać za taki rzeczownik, gdyż nie pochodzi z języka polskiego. Zgodzono się więc, że jakimś rozwiązaniem byłaby spolszczona pisownia uokmen lub łokmen (niestety, nie zdecydowano się na ten krok, gdyż bardzo by odbiegała ona od oryginału).
Maciej Malinowski

Przełom nr 25 (945) 23.06.2010