Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Kość jest rzucona - oznajmił Cezar i zaczął przekraczać rzeczkę Rubikon

06.10.2010 15:06 | 1 komentarz | 22 684 odsłony | red
Polszczyzna łatwizna (64)
1
Kość jest rzucona - oznajmił Cezar i zaczął przekraczać rzeczkę Rubikon
Maciej Malinowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Polszczyzna łatwizna (64)

Działo się to w 49 r. p.n.e. Wtedy to Gajusz Juliusz Cezar (po łacinie pisze się Gaius Iulius Caesar), który nie był jeszcze dyktatorem, wraz z legionami przekroczył rzeczkę Rubikon, stanowiącą granicę między jego prowincją Galią Przedalpejską a tzw. północnymi Włochami, rozpoczynając tym samym wojnę domową z senatem rzymskim i Pompejuszem (w wyniku tego ostatecznie zdobył Rzym).

Przy przekraczaniu brodu Rubikonu (rzeka była dość płytka) Cezar użył greckiego sformułowania anerrhiphto kýbos, zaczerpniętego z tekstu komediopisarza ateńskiego Menandra, co znaczyło `kostka niech będzie (pod)rzucona (w górę z kubków)`. W wersji łacińskiej brzmiało to alea iacta est albo iacta alea est, czyli `kość jest, została rzucona`.

U nas owe słynne słowa wypowiedziane przez Gajusza Juliusza zostały przetłumaczone jako `kości są, zostały rzucone` i w takiej pluralnej postaci upowszechniły się. Gdyby istotnie chodziło o zwrot w l. mn., musiałby on być zapisany aleae iactae sunt [wym. alee jakta sunt]), ponieważ alea to `kostka do gry`, a dopiero aleae to `kości, kostki do gry` (konieczne trzeba by wówczas sięgnąć i po formy l. mn. iactae `rzucone`, i sunt `są`).

Gajusz Juliusz Cezar, wyrażając wolę rozpoczęcia wojny domowej, w sensie dosłownym odwołał się do gry hazardowej w kości, a przenośnie chciał powiedzieć, że skoro kość, czyli kostka, została podrzucona, rzucona, to już cofnąć się tego nie da. Rzymianie znali bowiem grę w kości. Rozróżniali dwa ich rodzaje.

Jak pisze Władysław Kopaliński w Kocie w worku, czyli z dziejów powiedzeń i nazw, Warszawa 1977), pierwsze nazywały się tali (l. poj. ten talus) i były to kostki naturalne, występujące w nogach zwierząt między golenią i stopą czy kopytem, bądź podobnego kształtu, tylko że z metalu albo kości słoniowej bądź kamienia. Wyróżniały się tym, że miały jedynie cztery ścianki (dwie pozostałe były zbyt wąskie, żeby talus mógł się na nich utrzymać), każda oznaczała inną wartość liczbową (1 pkt, 3 pkt, 4 pkt, 6 pkt). Drugie kości do gry przypominały już te, które znamy dziś, kości sześcienne; mówiono na nie tesserae [wym. tesere] (w l. poj. była ta tessera).

O których kościach (kostkach) myślał Gajusz Juliusz Cezar, wypowiadając słowa alea iacta est (iacta alea est)? nie wiadomo. Wiemy natomiast, że dzięki jego trzeciemu imieniu polszczyzna wzbogaciła się o wyrazy cesarz, imię Cezary, a pośrednio także o rzeczowniki car, kajzerka (bułka) i nazwę operacji chirurgicznej cesarskie cięcie. No i oczywiście o dwa frazeologizmy: przejść, przekroczyć Rubikon oraz kości zostały rzucone, które oznaczają właściwie to samo (zawsze przywołuje się je jednocześnie): `uczynić krok, od którego nie ma powrotu, podjąć niebezpieczną i nieodwracalną decyzję, przekroczyć pewną granicę; skończyć z wahaniami, wątpliwościami i niezdecydowaniem`.

Opowiem Państwu jeszcze o tym, jak zwykła kostka do gry weszła do gramatyki...
W języku polskim rozróżniamy siedem przypadków gramatycznych w l. poj. i siedem w l. mn. Ale skąd się wzięły ich nazwy? Okazuje się, że wiele jest dosłownym tłumaczeniem wyrazów łacińskich.

Już rzeczownik przypadek ma osobliwe pochodzenie. Nosi on taką nazwę, gdyż w łacinie casus znaczy właśnie `przypadek, upadek`. Gramatycy łacińscy wymyślili to określenie na różne formy wyrazu nieprzypadkowo - przypominają one bowiem rzuty i upadki kostki do gry.

Jak wiadomo, taka kostka ma sześć ścianek i na każdej widnieje inna liczba punktów. Skoro rzut i upadek kostki (czyli casus) daje każdorazowo jej inny obraz, postanowiono, że tak samo będzie się nazywać różną postać wyrazu w tekście. W ten oto sposób kostka do gry znalazła drogę do gramatyki.

Teraz o nazwach przypadków od mianownika do wołacza.
Mianownik nazywa się po łacinie nominativus (od nomen `nazwa, imię, miano`), stąd nasze rodzime słowo `przypadek nazywający`.
Dopełniacz nosi taką nazwę, bo `dopełnia`, np. oznaczenie miar (kilogram mąki, cukru) lub `oznacza przynależność` (np. śpiew słowika).
Mamy celownik, bo wymienia `cel ruchu` lub `cel czynności` (np. odę ku szkole; robię kolację dziecku).
Biernik wziął się stąd, że nazywa przedmioty podlegające `naszym czynnościom lub naszej obserwacji` (np. widzę koleżankę, telewizor; biorę talerz).

Narzędnik pochodzi od rzeczownika łacińskiego instrumentalis powstałego od instrumentum (`narzędzie`).
Miejscownik wziął swą nazwę od słowa locativus utworzonego od wyrazu locus `miejsce`.
Wreszcie wymieńmy nazwę wołacz (inaczej `przypadek wołający`, np. córko! tato!), która jest tłumaczeniem łacińskiego vocativus (od voco `wołam`).

Maciej Malinowski
Autor jest mistrzem ortografii polskiej (katowickie „Dyktando”), autorem książek „(...) boby było lepiej”, „Obcy język polski” i  „Co z tą polszczyzną?”

Przełom nr 39 (958) 29.09.2010